25

59 5 0
                                    

Perspektywa Jungkook'a:

Z każdym słowem Jihyuna moje gardło robiło się coraz bardziej zaciśnięte, a serce, które i tak miałem w kawałkach, rozproszyło się na jeszcze mniejsze cząstki. Nie chciałem uwierzyć, że Jimin przeżył takie piekło. Że tyle się nacierpiał w życiu. Że był gotowy oddać się w ręce tego potwora, byle nie dotknęła żadna krzywda jego brata. W tamtym momencie zrozumiałem słowa Jihyuna z poprzedniego dnia. To dlatego dbał o to, żeby osoba, z którą uprawiał seks, miała delikatny pierwszy raz. Nie chciał, żeby spotkało ją, to co jego spotkało. Było to godne wielkiego podziwu, jeszcze większego szacunku do niego i docenienia jego poświęcenia. Świat powinien dziękować za takich ludzi jak on. A tym czasem oni cierpią. Cierpią tak przeraźliwie, że nie dają sobie rady z tym i próbują uciec od problemu, wybierając najłatwiejszą drogę, ponieważ na tą trudniejszą nie mają siły. Poczułem wewnętrzną potrzebę niesienia mu pomocy, której potrzebował w tamtym momencie, jak nikt inny. Byłem gotów poświęcić dużą ilość czasu, byle na jego twarzy zagościł szczery, przepiękny uśmiech, dla którego z pewnością warto było wszystko to zrobić. 

- On na to nie zasłużył - stwierdziłem, płacząc przy tym. - To naprawdę wspaniały człowiek.

- Nikt nie zasługuje na gwałt - wyszeptał, złamanym tonem Jin - I to przez własnego ojczyma. Jakim to trzeba być potworem by tak zniszczyć niewinnego chłopaka. - pod wpływem drżenia ze smutku, wtulił się szybko w Namjoona, po czym wybuchł płaczem - J-jak tak można...

- Zajebie gnoja tylko jak go spotkam - warknął Yoongi, który niespokojnie przechadzał się po pomieszczeniu. - Znajdę i zabije.

- Przykuł do kaloryfera i obmacywał?! - spytał wściekły Taehyung - Powiedzcie, jak pojebanym trzeba być, by tak robić? A my tak mało go docenialiśmy. Czuję się potwornie...

- Każdy z nas się tak czuję - Namjoon wtulił Jina jeszcze bardziej w siebie, głaszcząc go po plecach. - Teraz zdecydowanie będziemy go bardziej doceniać niż wcześniej.

- Piszemy ze sobą tak długo... - westchnął Hoseok. - Dlaczego nie mógł nam po takim czasie zaufać? Przecież spotkaliśmy się. Wspieraliśmy go na występie i nawet mówiliśmy, że nam może zaufać...

- Boi się komukolwiek zaufać, a zresztą wątpię, że chciałby o tym wspominać czy opowiadać - stwierdziłem cicho, pociągając nosem. - A ja wcale mu się nie dziwie.

- Nie potrzebnie to tak długo ukrywałem. - wyszeptał nieprzytomnie Jihyun - Gdybym wcześniej powiedział, Jimin nie spotkałby dwa tygodnie temu Woo w sklepie i jego depresja by się nie pogłębiła. Nie leżałby podpięty pod te wszystkie maszyny w ciężkim stanie. Zrobiłem to, bo prosił, a jestem mu wdzięczny za to co dla mnie zrobił...

- Nie możesz obwiniać się za to, Jihyun - pokręciłem głową. - Ukrywałeś to, ponieważ poprosiła cię o to jedna z najważniejszych osób w twoim życiu, o ile nie najważniejsza. Czułeś wewnętrzną potrzebę trzymania tego w sekrecie, bo nie chciałeś go zawieść jako brat. To jest zrozumiałe.

- Ale jeszcze bardziej mu tym zaszkodziłem... - wyznał szeptem, przecierając dłonią mokre oczy.

- To co powiem może zabrzmieć okropnie - westchnąłem. - Ale to Jimin sam sobie zaszkodził, nie chcąc niczyjej pomocy. Gdyby poprosił, z pewnością inaczej by się to skończyło - odparłem cicho. - Oczywiście to nie jest jego wina. Zresztą nikogo to jest wina.

- Jihyun! - powiedziała matka chłopaka wchodząc do salonu - Byłam na przedpokoju i zadzwonił telefon stacjonarny. Kiedy odebrałam okazało się, że dzwonili ze szpitala. Jimin zaczął samodzielnie oddychać, więc intubacja nie będzie już potrzebna - wyznała ucieszona. Chłopak szybko wstał i wtulił się w rodzicielkę, płacząc - Hyun, spokojnie. Co jest synku?

Bystre Tanie Skarpety 1 |Jikook [p.jm & j.jk]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz