48

54 4 0
                                    

Perspektywa Jimina:

Na całe szczęście, bądź nieszczęście, moje całowanie z Jungkookiem, skończyło się tylko na obmacywaniu wzajemnie naszych naprawdę gorących ciał. Było to naprawdę nad wyraz magiczne. Jungkook był magiczny. Najbardziej wyjątkowy królik na tym świecie należał tylko i wyłącznie do mnie. Uważałem to za powód do dumy, że taki kochany i słodki chłopak, który chciał oddać dla mnie wszystko, był mój. Lepszego prezentu i nagrody nigdy nie dostałem.

Rano wstałem wcześniej niż Jungkook i mój brat, więc postanowiłem przygotować śniadanie. Wpadłem tylko na składniki do naleśników lub po prostu nie chciało mi się szukać nic innego, więc zabrałem się do roboty właśnie za to danie. Zajęło mi to mało czasu, więc dodatkowo zrobiłem jakąś owocową sałatkę, jajka w koszulce i o dziwo własnej roboty sos truskawkowy do naleśników. Czułem się dumny z siebie, a miny chłopaków, gdy zeszli w tym samym czasie na dół były bezcenne.

Podczas jedzenia posiłku zrobiło się troszkę niezręcznie, ponieważ Jihyun oznajmił nam, że przez nasze jęki nie mógł spać. Oczywiście mój brat żartował, chyba... Ważne było to, że naprawdę zarówno ja jak i Jungkook przybraliśmy kolory dojrzałych pomidorów, ale co z tego. Nasze twarze przynajmniej pasowały do sosu na naleśnikach. Mój brat się śmiał jak najęty, prawie spadając z krzesła na naszą reakcję, ale widać było, że się cieszył, iż jakoś po wczorajszym się pozbierałem. Ja też byłem dumny z siebie, że nie dałem się załamać.

- Więc papier, kamień, nożyce. - zacząłem się kłócić z bratem o to, kto myje naczynia, a kto je wyciera, ponieważ Jungkook zajął się znoszeniem tego do zmywarki.

- Mam nadzieję, że tym razem wygram - mruknął, zaraz wyliczając odpowiednio. Na początku udawało mi się wygrywać, ale niestety pod koniec fartem zakończył naszą bitwę swoim zwycięstwem. - YAAS!

- A idź. - mruknąłem, kopiąc go pod stołem w kostkę. - Smaż się na grilu, parówo.

- Ah, ta wasza braterska miłość - skomentował rozbawiony Jungkookie, który wszedł zaraz do kuchni. - Dobrze, że mamy zmywarkę, która nas wyręczy.

- TAK! -wstałem z krzesła, wywalając ręce do góry. - Miłego wycierania talerzy, capie. - wytknąłem w niego palec. - Mnie wyręczy zmywarka! To się nazywa fart nad fartami, do którego nie masz dostępu. - wytknąłem w jego stronę język.

- Wygrałem, więc mogę wybrać co chcę, braciszku - tym mnie zagiął. Miał rację, cholera. - Miłego wycierania naczyń.

- Ty... - tupnąłem nogą. - Ja się tak nie bawię! Jestem starszy, więc wypinkalaj wycierać naczynia. W końcu to ja ci śniadanko zrobiłem.

- Kochanie - wymruczał mój chłopak, który przytulił się do mnie od tyłu. - Może podzielcie się? Będzie szybciej. A ty dostaniesz nagrodę za to.

- Jaką? - skrzyżowałem ręce na piersi, patrząc na niego.

- Fajną - zagryzł wargę uśmiechnięty. - Bardziej odważna wersja naszej zabawy z wczoraj? - wyszeptał mi wprost do ucha.

- Jestem za! - krzyknąłem niczym małe dziecko, które dostało słodycze. - Znaczy... jestem za. - zniżyłem swój ton, żeby wyszedł bardziej męski.

- Aish, ja doskonale wiem jak cię przekonać, ty mój mężczyzno - zaśmiał się wesoło, cmokając mnie w policzek.

- Ale ten pan się jeszcze nie zgodził. Jaką mu dasz nagrodę? - spojrzałem uważne na brata, mordując go ostrzegawczo wzrokiem.

- Jemu dałem pieniądze i wiem, że się zgodzi - wzruszył ramionami, a Jihyun tylko przytaknął. - No widzisz. Nie ma problemu.

- Ma farta. - nadal uważnie na niego patrzyłem. - Rusz swój tyłek i podejdź tu. Mamy robotę do zrobienia.

Bystre Tanie Skarpety 1 |Jikook [p.jm & j.jk]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz