43

49 3 0
                                    

Przebywanie z nimi w jednym pomieszczeniu sprawiało, że czułem się jak w klatce z której nie ma wyjścia. Chciałem, żeby wreszcie stąd wyjechali i dali mi święty spokój. Dosyć, że po głowie ciągle chodził mi mój brat, od którego nie otrzymywałem żadnego odzewu to jeszcze oni. Nie miałem zamiaru długo się martwić tym, czy przypadkiem nie odwali im coś do głowy i faktycznie wyznają wszystko ojcu Jimina. Nie chciałem, żeby trafił do ośrodka. Nigdy tego nie chciałem, ale wtedy tym bardziej. Nie mogłem pozwolić na to. Próbowałem się jakoś nie przejmować ich towarzystwem, nawet mi nie przeszkadzało to, że Boram ciągle się na mnie gapi maślanym wzrokiem, bo po prostu nie mogłem skupić swoich myśli na niczym innym niż na tym co dzisiaj usłyszałem. Teraz naprawdę musiałem uważać. Na wszystko.

Na szczęście bliźniaki nie chciały z nami długo przebywać po tym jak Jihyun poszedł się już położyć, więc mogłem w spokoju rozluźnić się, a nie siedzieć jak twarda decha, której nie da się ruszyć. Dokończyliśmy oglądać jeszcze film, ale potem w ciszy ruszyliśmy do naszego pokoju by tam położyć się na łóżku. Skorzystałem z okazji i tak jak uwielbiałem, położyłem się na nim cały z uśmiechem, który wreszcie pokazał się na mojej twarzy.

- Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że ten dzień się kończy - wymamrotałem, wzdychając.

- Nie dziwię się. - pocałował mnie czułe w głowę. - Widziałem jaki zamyślony i sztywny byłeś po tym co powiedział ci mój brat, ale nie przejmuj się.

- Nie jestem człowiekiem, który się nie przejmuje - zaśmiałem się cicho. - Niedługo mi przejdzie.

- Jungkook, Minhyuk jest doprawdy wyszczekany. - wyznał, zaczynając głaskać mnie po plecach. - Ale umie też bardzo dobrze kłamać. Dzisiaj w nocy przemknę się do jego pokoju i wszystko mu zabiorę, obiecuję.

- Nie rób sobie kłopotów - wyszeptałem. - Może nie przejmujmy się nimi na razie, co?

- Smarkacz nie będzie mi groził. - prychnął. - Kurwa, nie mam pojęcia jak się włamał do naszych telefonów i komputerów, a musiał to zrobić, bo wie, że jesteśmy gejami.

- Jimin, nie rozmawiajmy o nim - poprosiłem go, spoglądając na niego z prośbą w oczach. - Chcę od niego odpocząć.

- No dobrze. - pokiwał głową, posyłając mi przepraszający uśmiech. - Wytrzymaj z nimi jeszcze parę dni. Obiecuję, że jak tylko mój brat wypocznie odeślę ich do Masan.

- W porządku - z powrotem położyłem swoją głowę na jego ramieniu. - Ale teraz już nie wspominaj o nim, bo naskarżę na ciebie do Jina.

- Będziesz skarżył na własnego chłopaka? - mruknął, patrząc na mnie z uniesioną brwią.

- Jak przestaniesz gadać o swoim najgłupszym bracie to nie - uśmiechnąłem się pod nosem.

- A jak tak? - westchnął, przewracając oczami.

- To wyciągam telefon - wyznałem, ziewając. - Jestem najsłodszym maknae na tym świecie. I jestem jego synkiem. Na pewno coś zdziała, żebyś przestał.

- Narazisz wtedy nasz związek na szwank, wiesz o tym? - wystawił mi język. - Poza tym ja też jestem jego ukochanym synkiem.

- Ale ty go wkurzasz często - odwdzięczyłem mu się tym samym. - Ja nie.

- Kiedy niby go ostatnio wykurzyłem? - zaśmiał się, cmokając mnie w nos. - Jestem bardzo grzecznym chłopcem przecież.

- Ja wiem wszystko od Hobiego hyunga i Tae - oświadczyłem. - Wkurzyłeś go, jak wszedłeś na grupę ostatnio.

- Skoro i tak tego nie ukryję to pochwalę się, że już w pierwszej minucie pisania go wnerwiłem. - oznajmił rozbawiony. - Ma się ten talent do irytowania ludzi.

- A ja mam talent do rozczulania ludzi - pochwaliłem się, powstrzymując się od śmiechu. - Wystarczy, że wyślę swoje zdjęcie. Od razu mnie kochają.

- A co jak ja też będę na tym zdjęciu? - uniósł brew w akcie rozbawienia.

- Ze względu, że mnie kochasz, też będą cię kochać - mruknąłem, próbując znaleźć jeszcze wygodniejszą pozycję do leżenia. - A że ja cię kocham tak bardzo to masz plus dziesięć do słodkości.

- Dziękuję za wysoką notę. - prychnął, patrząc na mnie. - Ale ode mnie nie bije słodkość, a sam seks.

- Ode mnie to i to, więc jestem fajniejszy, bo to mieszanka wybuchowa - zaśmiałem się wesoło. - Te dziewczyny mogą sobie mówić, że jestem romantyczny, ale w nocy jestem, jak zwierz.

- Ale wyznanie. - zaśmiał się. - Ale przecież jesteś dziewicą. Skąd masz pewność jaki jesteś w nocy? O czymś nie wiem?

- Jestem prawdziwą koalą - przewróciłem oczami, wzdychając. - Czemu myślisz o takich rzeczach? Moja niewinność nadal jest zachowana i bardzo dobrze strzeżona.

- Nie spałem z nikim dość długo. - westchnął przecierając twarz dłońmi. - Mój mózg z tęsknoty za seksem najwidoczniej się spaczył. Chociaż nie powiem. Nie sądziłem, że moge się do tego przyzwyczaić. Lecz za tobą poczekam.

- Mój biedaczek - wydąłem dolną wargę. - Nie wiem ile będziesz czekał, ale biorąc pod uwagę, że mogę jeszcze powiedzieć, że dojrzewam to niedługo.

- Nie no musisz być gotowy, a my ze sobą chyba za krótko chodzimy. - uśmiechnął się lekko. - Na razie wystarczy mi, że mnie kochasz.

- Niedługo to może znaczyć jeszcze kilka miesięcy, głuptasku - zaśmiałem się cicho. - Mi też to wystarczy - wyciągnąłem telefon z mojej tylnej kieszeni i włączyłem internet, żeby sprawdzić czy ktokolwiek się zainteresował, że nie ma od nas znowu odzewu. Zablokowałem go z powrotem i schowałem tam gdzie było jego miejsce. - I tak to jest za wiele.

- Dla mnie też twoja miłość to za wiele. - wyznał cicho. - Jestem wdzięczny, że to mnie nią obdarzyłeś.

- Nie bądź, nie musisz - westchnąłem cicho, zaraz czując wibracje na moim tyłku. Bardzo przyjemne uczucie tak poza tym. - Albo stałem się sławny przez te dni, albo to chłopcy. Liczę, że to pierwsze.

- Oczywiście, że może być to pierwsze. - zaśmiał się, wyciągając również swój telefon. - Ale patrząc na to, że mi też coś przyszło to stawiam na to drugie.

- Pogrzebałeś moje marzenia - jęknąłem niezadowolony, przewracając się na plecy i sam rozsunąłem jego nogi, żeby między nimi się położyć. - Weź napisz im, że żyje i w ogóle. Jestem punk rockiem i założyłem kapelę z twoim głupszym bratem.

- Dobrze, skarbie. - odparł rozbawionym tonem.

Bystre Tanie Skarpety 1 |Jikook [p.jm & j.jk]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz