Rozdział 17. Isabella

900 107 7
                                    

Byłam zestresowana, gdy czekałam na Ian'a. Lotnisko pękało w szfach, było mnóstwo turystów z Europy, biznesmenów czy mieszkańców Wielkiego Jabłka. Ustaliliśmy, w którym miejscu się spotykaliśmy, ale pomimo tego i tak szefowa wysłała mnie na miejsce z wielkiem banerem z napisem z jego imieniem i nazwiskiem. Chociaż nie byłam tu sama i ludzie też mieli przy sobie to samo co ja. To głównie tu były osoby, które czekały na swoje rodziny, nie widziały ich kilka lat, były wzruszone. Ja stałam i czekałam z wielką obawą, ponieważ bałam się pieprzonego żołnierza z Waszyngtonu. Może nie bałam, a lekko obawiałam.

Szukałam go w tłumie osób. Jego niebieskich oczu, krótko ściętych włosów i zimnego wzroku. Gdy go zauważyłam, wyróżniał się wśród ludzi. Był znacznie wyższy, barczysty i dobrze zbudowany. Zdecydowanie zwracał uwagę kobiet swoim wyglądem. Gdy mnie zobaczył nie uśmiechnął się ani razu, tylko skierował się w moją stronę, trzymając wojskowy plecak na jednym ramieniu. Miał na sobie czarny, obcisły t-shirt i rozpinaną bluzę.

Stanął przede mną i obleciał mnie wzrokiem. Nie był zbyt rozmowny.

- Cześć, witamy w Nowym Jorku! - możliwe, że mój wybuch endorfin był zbyt udawany i to wyczuł. Zrobiło mi się głupio.

- Cześć - powiedział krótko. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Zapowiadało się iście fantastycznie.

- Taksówka już na nas czeka - odparłam chcąc przerwać ciszę.

Kiwnął głową i ruszył za mną.
Czułam na plecach jego wzrok. Był czwartkowy wieczór, a on miał przylecieć w piątek rano. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że odwołali lot i jedyną słuszną decyzją było to, by przenocował jedną noc w pokoju gościnnym w moim mieszkaniu. Mojej szefowej nie chciało się na gwałt szukać pokoi, zresztą trudno byłoby znaleźć coś dogodnego na tak szybko w dobrych warunkach. José był u Tracy na weekend, więc nie było przeszkód fizycznych bym udostępniłma mu pokój. Tylko, że doskonale wiedziałam jak on niewygodnie się z tym czuje, zresztą ja wcale nie czułam się lepiej. Jednak nie chciałam protestować, to wszystko było robione przeze mnie.

– To pomysł twojej szefowej? – zapytał, gdy wychodziliśmy z lotniska, kierując się prosto w stronę postoju taksówek. Najpierw nie wiedziałam o co mu chodzi, ale później zauważyłam, że patrzy się na baner ze swoim imieniem i nazwiskiem.

– Wybacz, ale sama z siebie nie miałabym odwagi – powiedziałam szczerze.

Nie skomentował moich słów. Co dało mi doskonale znać, że ten wieczór i poranek nie będzie należał do łatwych.

Gdy już odnalazłam taksówkę, podałam adres swojego mieszkania i dojechaliśmy na miejsce po długim czasie, byłam zmęczona ciszą jaka panowała pomiędzy nami. Gdy zapłaciłam i znaleźliśmy się koło mojej kamienicy, dygotałam cała ze stresu. Gdy otworzyłam drzwi do klatki kodem od razu znaleźliśmy się w środku, bo zaczęło padać.

– Rozumiem, że to dla ciebie dość niewygodna sytuacja – zaczęłam powoli, otwierając drzwi do mieszkania.

– Isabella, ja naprawdę potrafię odnaleźć się wszędzie. To ty jesteś kobietą i to ty jedynie możesz się obawiać mojej obecności w twoim mieszkaniu. Jednak chciałbym zaznaczyć, że postaram się robić wszystko, byś czuła się przy mnie mniej skrępowana bądź byś się nie bała – podniosło mnie to na duchu, ale nie chciałam mu tego mówić.

– Jestem pewna, że nie grasujesz w nocy z nożem w ręku – zaśmiałam się zdejmując buty, ale on spoważniał.

– Mam broń, ale nie zrobię ci krzywdy. To tylko w celu obrony – kiwnęłam głową. W Stanach prawie każdy miał broń, także nie dziwiło mnie to.

Army love Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz