Może niepotrzebnie na niego naskoczyłam. Miałam lekkie wyrzuty sumienia, w końcu był moim gościem, osobą dzięki której miałam dość awans. A przede wszystkim od dziennikarki wymagało się pełnego szacunku dla swojego rozmówcy. Choćby był opryskliwy, plułby jadem na prawo i lewo, ja powinnam nie zareagować. Jednak mój charakter mi na to nie pozwalał. Wiedziałam, że Ian dużo przeszedł w swoim życiu, strata żony, liczne wojny, na których śmierć była jego bratem. Trudne warunki przetrwania, rozłąki z rodziną, a teraz to, zapewne mierzył się ze swoją psychiką. Jednak nie powinien odereagowywać na kimś innym, bo niechcący może komuś zrobić krzywdę.
Podczas, gdy moja szefowa i inni zasypywali Ian'a masą pytań w trakcie śniadania, ja powtarzałam jak mantrę przygotowane pytania. Chociaż miałam je wykute na blachę to i tak obawiałam się, że walnę gafę. To było moje pierwsze wejście na żywo, więc stresowałam się niemiłosiernie. Kamery, mikrofony, studio to wszystko sprawiało, że czułam nie tylko wielkie podekscytowanie, ale i strach, że coś nie pójdzie mi perfekcyjnie.
Popijałam kawę i wyłączyłam się na wszystkie odgłosy zewnątrzne, gdy poczułam wibracje swojego telefonu. Tracy, José, Melania i rodzice życzyli mi powodzenia i zapewnili, że będą oglądać. Uśmiechnęłam się pod nosem na wiadomość Tracy, która właśnie jechała do rodziców Jamesa na weekend. Wiedziałam, że sobie poradzi.
– Isa, co myślisz o tym, żeby wprowadzić ten plan w życie? – zapytała Alice, a ja uniosłam głowę. Wszystkie pary oczu wpatrywały się we mnie, oprócz Ian'a.
– Przepraszam, nie słuchałam. Powtarzałam pytania i trochę się wyłączyłam.
– Pomyśleliśmy, żeby zrobić taki cykl spotkań z pisarzami – kiwnęłam głową powoli.
– Trzeba zgromadzić różne grupy odbiorców, więc jestem za – byłam szczera. W tym momencie zbieraliśmy ludzi, którzy chętnie kupywaliby nasze wydania w znanych sieciach księgarń. Na początku musieliśmy jakoś trafić do każdego odbiorcy. Od nastolatka, który słucha rocka po babcie, która dzierga sweterki dla wnucząt.
– Tylko musiałabyś zająć się tym ty, inni już mają swoje projekty, a narazie nie stać nas na kolejnego dziennikarza. Nie mam zamiaru przyjąć stażysty.
– Dobrze, jasne. Popatrzę z kim mogłabym przeprowadzić wywiad i kto mógłby się zgodzić – odparłam cicho.
– To na spokojnie, po nowym roku. Teraz zajmijmy się naszym gościem – spojrzała w stronę Ian'a. On tylko uniósł w górę prawy koncik ust. Był nieobecny.
Później wszyscy pojechaliśmy do studia. Ian postanowił wynająć samochód. Stwierdził, że nie dla niego jest komunikacja miejska. Nie wiedziałam jak rozpocząć rozmowę.
– Stresujesz się? – zapytałam i przy okazji ucieszyłam się, że inni pojechali swoimi samochodami. Nowy Jork, jak zwykle był zakorkowany, więc spodziewałam się spóźnienia.
– Nie – odparł stanowczo. Westchnęłam w momencie, w którym jego telefon zamocowany w specjalnym uchwycie zaczął dzwonić. Zobaczyłam zdjęcie Melanii.
– Jeśli chcesz to odbierz – kiwnęłam głową i przesunęłam zieloną słuchawkę, drugą ręką ściszając radio. Gdy zobaczyłam na kamerce Melanie trzymającą małą Adeline sama się uśmiechnęłam. Choć nie przepadałam za dziećmi to ona była najsłodszym jakie widziałam.
Spojrzałam ukradkiem na mężczyznę obok. Jego napięta twarz, rozluźniła się. A w oczach zobaczyłam tańczące iskierki, gdy jego córka posłała w stronę kamerki bezzębny uśmiech. Przy niej był inny, jakby demony przeszłości opuszczały go w jednym momencie. Zobaczyłam na jego twarzy delikatny uśmiech. Nie rozmawialiśmy długo, by Ian skupił się na kierowaniu. Chciałam dojechać do studia w jednym kawałku.
CZYTASZ
Army love
RomanceIan stracił żonę, gdy wydawać, by się mogło, że to on na misji jest w większym niebezpieczeństwie. Cudem uratowali jego dziecko, a na dodatek nie chce przyjąć niczyjej pomocy. A Isabella to światło, które wparowuje do jego życia, którego on nie chce...