Rozdział 41. Isabella

753 114 10
                                    

Nie mogłam przestać myśleć o kopercie, która w tym momencie spoczywała w szafce nocnej. Różne myśli kiełkowały w mojej głowie i otwarcie mogłam stwierdzić, że lepiej żyłoby mi się przed znalezieniem białej koperty. Zastanawiałam się co zrobić. Czy sprawdzić to na własną ręką, ale byłoby to głupotą, bo na dobrą sprawę, to nie był mój interes. Z Ianem nie łączyło mnie praktycznie nic. Z drugiej strony mogłam zachować to tylko dla siebie i udać, że nic nie wiem, ale domyślałam się, że to mogło być ważne w sprawie. Innym rozwiązaniem byłoby pójście do Jasona i poproszenie go, by zajął się tym, a gdy odkryje, czy jest to prawdą to po prostu powiem to Ianowi. Gdy patrzyłam na to rozwiązanie z innej strony, to nie wiedziałam czy ich relacja była na tyle przyjacielska, że Jason powinien to wiedzieć. Jednak czy to było teraz ważne ?

Nie wiedziałam co robić, miałam wrażenie, że wszystko wokół się na mnie buntuje, a świat zsyła niemałą lekcję życia. Z mojego punktu widzenia nie zrobiłam nic, żeby przechodzić przez takie piekło.

Od myśli oderwał mnie dźwięk opon. Powoli łapałam się na tym, że czekałam na moment, w którym oboje wrócą. Lubiłam przygotowywać im ciepły obiad. Wiem, że nie powinnam się do nich przyzwyczajać, bo wkrótce wrócę do siebie. Ian nie naciskał na mnie, jakby totalnie zapomniał o tym, że przez jakiś czas starał się o moje względy. Wyparł to z sobie, a ja powoli zaczynałam myśleć, że to tylko po to, bo czuł się winny, że cała ta sytuacja zaczęła się w jego domu. Możliwe też, że wiedział więcej niż ja.

Przetarłam rękami twarz, starając się uspokoić. Nie wiedziałam czy zejść na dół, bałam się, że gdy zobaczę Ian'a z córką, pęknę. Postanowiłam zostać. Słyszałam odjeżdżającego swoim samochodem Jasona i krzątającego się w kuchni Ian'a. Uśmiechnęłam się na myśl o tym, że zjedzą obiad, który przygotowałam.

Położyłam się na łóżku z laptopem i pochłonęłam się pracy. Miałam zaległości przez to, że przez jakiś czas nie nadawałam się do pracy. To było ostanie o czym myślałam, a Alice była cholernie wyrozumiała. Wiedziałam jednak, że tak długo nie mogę tego zawalać. Musiałam mieć za co żyć i nie chciałam dać mojej szefowej powodów do mojego zwolnienia. Po jakimś czas, gdy zrobiłam większość najważniejszych zadań, usnęłam.

Obudziłam się, gdy na zewnątrz było już ciemno, a dom niemal zatopił się w ciszy. Z dołu słyszałam dźwięki pianina, do tej pory nikt na nim nie grał. Nie wiedziałam jaki to utwór, ale melodia niemal przywiodła mnie na dół. Ian w samym białym ręczniku z wciąż mokrym torsem, siedział na siedzisku i grał. Był całkowicie pochłonięty, tym co robił. Nie wiedział, że weszłam do salonu. Usiadłam w fotelu i przykryłam się kocem, słuchając melodii. Nagle Ian przestał, a jego badawczy wzrok spoczął na mnie.

– Przepraszam, jeśli chciałeś być sam. Nie chciałam...

– Nic nie szkodzi. Po prostu odwykłem od tego, że ktoś słucha mojej gry – był roztargniony, a ja czułam się jakbym przerwała mu niemal w czymś intymnym.

– Chyba powinnam już iść – poderwałam się z fotela, chcąc jak najszybciej się ulotnić. Nie chciałam czuć się jak intruz.

– Zostań – zatrzymał mnie w ostatniej chwili łapiąc za rękę. Poczułam nieznajomy dla mnie dreszcz, gdy nasze ręce zetknęły się w mocnym uścisku. Miałam również wrażenie, że przez moment wstrzymywałam oddech. Nie mogłam kłamać, że Ian mi się nie podobał. Był przystojnym, dojrzałym mężczyzną, miał piękne, niebieskie oczy i wypielęgnowany zarost. Zazwyczaj nie zwracałam uwagi na facetów, którzy go mieli, ale u niego wszystko ze sobą grało. W dodatku stał przede mną prawie nagi, w samym ręczniku, owiniętym wokół bioder. Jaka kobieta nie zareagowałaby na taki widok?
Chociaż czasem irytował mnie niemiłosiernie to nie mogłam odmówić mu urody.

Army love Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz