Cała niedziela minęła dość szybko. Nie było żadnych znaków, by ktoś miał mnie na oku. Za to co rusz moje myśli wracały ku Tracy. Wieczorem zadzwonił do mnie James z wynikami sekcji zwłok. Moja najlepsza przyjaciółka zmarła przez liczne obrażenia zadane nożem w klatkę piersiową, uduszenie, ciosy w głowę i brzuch. Na szczęście w swoich ostatnich minutach życia nie została brutalnie zgwałcona co w początkowych oględzinach ciała było brane pod uwagę. Moje myśli pędziły ku niej przez co nie mogłam skupić się na najprostszych czynnościach.
Wieczorem przyjechał Jason – dobry kolega Ian, który najprościej mówiąc robił za moją niańkę. Był agentem FBI i przyglądał się naszej sprawie bez bezpośredniego udziału policji. Ian go o to poprosił, bo podobno miał wywiązać się z jakiejś przysługi, o której nie powiedzieli mi w zasadzie nic.
– Nie wracasz do Anglii? – zapytał Ian, gdy wieczorem wszyscy siedzieliśmy w jadalni.
– Może na emeryturę wrócę do Londynu, ale jak narazie nie – mężczyzna zdawał się być jeszcze bardziej ostrożniejszy niż Ian. Reagował na najmniejsze skrzypnięcie, które wydawał dom. Nie mówił o swojej pracy, bo nie mógł i poruszał tematy tylko wygodne dla siebie.
– Dzięki za kolację, pójdę już się położyć, dobranoc – oznajmiłam i wstałam od stołu.
– Śpij dobrze – odparł Ian, a mężczyzna obok tylko mu przytaknął. Domyślałam się, że przy mnie nie mogli swobodnie porozmawiać, więc się zmyłam. Poza tym czułam się przy nich w jakiś sposób skrępowana.
Następny dzień
Gdy wstałam rano w poniedziałek i zobaczyłam mężczyznę w salonie siedzącego na kanapie w pierwszej chwili ogarnęło mnie przerażenie, tak potężne, że nie mogłam ruszyć się z miejsca. Dopiero po dłuższej chwili uświadomiłam sobie, co się działo wokół mnie. Mężczyzna nie zwracał na mnie szczególnej uwagi, dzięki czemu nie czułam się aż tak osaczona. Poranek mijał praktycznie jak każdy inny oprócz tego, że śledzono moje kroki. Zrobiłam nam śniadanie i naprawdę starałam się być dla niego miła. Nie zjadł go ze mną tłumacząc się, że jest na diecie pudełkowej, więc więcej nie naciskałam.
Włóczyłam się po domu jak cień, bo nie wiedziałam czy jemu chce się wyjść na spacer. Jego zimna postawa była jeszcze bardziej przerażająca niż Ian'a. Adeline była w żłobku i wcale nie dziwiłam się, że Ian bał się pozostawić mi ją pod opieką. Z drugiej strony miałabym zajęcie i mogłabym wreszcie przekonać się do dzieci.
Później porozmawiałam z rodzicami, którzy dzwonili do mnie codziennie. Cały dzień czekałam na wiadomość od Tracy, jakbym zapominała co się stało. Czekałam na jej SMS, w którym opisuje szczegółowo cały swój dzień i rzuca mi świeżymi ploteczkami. Później nadchodził zimny prysznic i wiedziałam, że już nigdy takowej wiadomości nie dostanę.
Zamknęłam się w sypialni cierpliwie czekając, ale w sumie nie wiedziałam na co. Chciałam, żeby to wszystko już się skończyło.
Po szesnastej na podjazd, który należał do domu wjechał samochód. Starając się nie zwrócić na siebie uwagi i wyjrzałam zza firanki. Poczułam ulgę, gdy z samochodu wysiadł Ian i wyjął z samochodu Adeline. Jason ich przywitał i jednocześnie wymienił się pilnowaniem mnie, wsiadł do samochodu i odjechał. Domyślałam się, że nie był zadowolony z tego, że tracił czas na siedzenie ze mną. Sama nie byłabym zadowolona z takiej fuchy.
Opuściłam swój pokój i przywitałam się. Dziewczynka wpatrywała się we mnie wciąż niepewnie. Miała zaczerwienione od zimna policzki.
CZYTASZ
Army love
RomansIan stracił żonę, gdy wydawać, by się mogło, że to on na misji jest w większym niebezpieczeństwie. Cudem uratowali jego dziecko, a na dodatek nie chce przyjąć niczyjej pomocy. A Isabella to światło, które wparowuje do jego życia, którego on nie chce...