Wyjrzałam zza laptopa, by spojrzeć na idącą w moją stronę szefową. Nasza gazeta była coraz bardziej rozchwytywana, więc mojej pracy było też więcej. Poprawiałam właśnie artykuł, który wysłała mi jedna z dziewczyn, była chora, więc ja musiałam skończyć to, co zaczęła ona.
– Isabello, mam do ciebie sprawę. Przyjdź do mojego biura za piętnaście minut – kiwnęłam głową. Wykonywałam swoją pracę przed terminem, nigdy nie zdarzyło mi się, bym czegoś nie wysłała. Byłam dobrym pracownikiem.
Zamknęłam artykuł, bo z nerwów nie mogłam się skupić.
– Spokojnie, nic pani nie grozi – usłyszałam po swojej lewej stronie.
Zmarszczyłam brwi, gdy zobaczyłam bruneta w długim płaszczu z okularami o czarnych oprawkach na nosie. Widziałam go tu pierwszy raz. A zachowywał się jakby to wszystko należało do niego.– Kim pan jest? – zapytałam spoglądając na niego wymownie.
– Victor Smith – zadrżałam. Miał takie samo nazwisko jak moja szefowa, czyli zapewne był jej mężem. Inaczej nie panoszyłby się tak.
– Pana żona jest w swoim gabinecie – odparłam i zatrzymałam wzrok na parującej w kubku jesiennej herbacie. Nad Nowym Jorkiem zebrały się burzowe chmury, więc spodziewałam się za moment ulewy, a najgorsze było to, że José nie mógł dziś po mnie przyjechać.
Usłyszałam zachrypnięty męski śmiech.
– Roselyn nie jest moją żoną, tylko siostrą.
– Nie musi mi się pan tłumaczyć, to nie moja sprawa – stwierdziłam krótko i wstałam od swojego stanowiska. Minęło dziesięć minut, ale ja czułam się przy nim jak mała mrówka, którą mógł zdeptać i musiałam odejść.
Nie patrząc już więcej na mężczyznę poszłam w stronę gabinetu szefowej. Zapukałam, by po chwili wejść.
– Siadaj – wskazała krzesło przed sobą.
– Mam się martwić? – zapytałam. Kobieta tylko się zaśmiała.
– Nie. Nasza gazeta się rozbudowuje, a pomimo tego nasze social media giną w gęszczu innych stron. Ja nie mam marketingowej strategii w małym palcu, a ty masz. Pomyślałam, że jeśli oczywiście chcesz, to ty się tym zajmiesz. Oczywiście nadal będziesz mogła prowadzić wywiady. Mogłam zlecić to firmie marketingowej, która należy do mojego brata, ale dla niego to byłoby kolejne zlecenie, których ma tysiące. A ja potrzebuję do tego kogoś, kto włoży w to całe zaangażowanie i swoje serce – byłam pewna, że teraz wyglądałam jak idiotka, ale kobieta zszkowała mnie tak bardzo, że nie mogłam nic z siebie wydusić.
– Będziesz też kierowniczą działu, więc jak będziesz potrzebowała kogoś do pomocy to tylko mi powiedz i szykuj osoby z odpowiednimi kwalifikacjami.
– Nie wiem co powiedzieć – odparłam w końcu.
– Rozumiem, oczywiście masz czas na zastanowienie się. Chciałabym, by przez jakiś czas pomógł ci mój brat. W końcu zajmujesz się reklamą – ten wątek mi się nie podobał, ale nie mogłam jej o tym powiedzieć. W końcu najprawdopodobniej dostanę awans, jeśli tylko się zgodzę.
– Więże się to z podwyżką oczywiście.
– Zaskoczyła mnie pani, oczywiście zastanowię się. Bardzo dziękuję, że pomyślano o mnie – ucieszyłam się naprawdę miałam co świętować, a szczerze wątpiłam w to, że odmówię.
– Czuję, że się w tym odnajdziesz – uśmiechnęła się, ukazując swoje białe zęby.
– Zastanowię się, a pani brat jest tutaj – wstałam z krzesła i miałam już iść, gdy drzwi się otworzyły. Mężczyzna wszedł do środka i spojrzał najpierw na mnie, a później na swoją siostrę.
– To ja już nie przeszkadzam – odparłam szybko, minęłam mężczyznę i szybko wyszłam. Była godzina, w której mogłam opuścić biuro i wszyscy poszli w moje ślady.
– Cześć Isa, pomyślałam, że nie miałyśmy szansy się poznać i może poszłabyś ze mną na drinka albo na kawę? – zaproponowała Emma, gdy zbierałam swoje rzeczy i wrzucałam je do torby. Uniosłam na nią wzrok. Miała na sobie zielony garnitur, a jej bladą twarz okalały czarne włosy, które zakrywały grzywką jej czoło.
– Całą ekipą czy same? – zapytałam.
– Możną całą paczką, jeśli się zgodzą – odparła. To był dobry plan, nigdy nie mieliśmy okazji, by poznać się wzajemnie, a ciągnęło nas wszystkich tu to samo.
– W sumie to dobry pomysł. Może stwórzmy grupkę na WhatsAppie? – zaproponowałam.
– Jedziesz metrem? – zapytała.
– Tak.
– Ja też, może pójdziemy razem i obgadamy temat?
– Jasne – stwierdziłam z uśmiechem. Wydawała mi się ciekawą osobą, a ja lubiłam poznawać ludzi.
Tak jak powiedziałyśmy, tak zrobiłyśmy, wyszłyśmy razem z biura w ten deszczowy dla Nowego Jorku dzień. Zaciągnęłam kaptur płaszcza na głowę, by jakkolwiek ochronić się przed zmoknięciem i zimnem. Rozmawiało mi się z nią przyjemnie i stwierdziłyśmy zgodnie, że musimy wybrać się na kawę w jakiś wolny dzień. Rozdzieliłyśmy się w metrze, ponieważ ona mieszkała w Queens.
Żałowałam, że nie ubrałam się dziś grubiej, ale moja pogoda w telefonie nie przewidziała na tyle szybko takiego zarwania chmury.
Gdy wysiadłam na swojej stacji przeszłam się piechotą do swojej kamienicy. Dziś miałam mieszkanie dla siebie, José nocował u kolegi.Zamknęłam za sobą drzwi i pierwsze co zrobiłam, to zrzucenie z nóg szpilek. Od razu przebrałam się w dresy, a ciuchy wrzuciłam do prania. Nie miałam siły robić sobie jedzenia, więc zjadłam tylko kanapkę z rukolą i łososiem. Położyłam się w salonie na kanapie i przykryłam kocem, bo czułam, że przez tą pogodę jutro będę chodziła zasmarkana.
Rzuciłam wiązanką przekleństw, gdy mój telefon zaczął wibrować. A grymas pojawił się na twarzy, gdy dostrzegłam numer szefowej. Byłam już po pracy, więc mogłam mieć to zasadniczo gdzieś, ale pracowałam zbyt krótko, by mieć to gdzieś.
– Tak, słucham – odparłam sennym głosem po odebraniu.
– Przepraszam Isabello, że zawracam ci głowę po godzinach pracy, ale szukam osoby, która ma w rodzinie lub znajomych weterana – nie odezwałam się, więc mówiła dalej. – Już zaraz Dzień Weterana, a mi całkiem wypadło to z głowy.
– Popytam się i dam znać – odparłam.
– Dobrze, jeszcze raz przepraszam.
– Nic się nie stało, a tak właściwie po co szuka pani weterana?
– Chciałabym, żeby któraś z was przeprowadziła z nim wywiad.
___________________________________
Myślicie, że Victor będzie się starał o względy Isabelli?
CZYTASZ
Army love
RomanceIan stracił żonę, gdy wydawać, by się mogło, że to on na misji jest w większym niebezpieczeństwie. Cudem uratowali jego dziecko, a na dodatek nie chce przyjąć niczyjej pomocy. A Isabella to światło, które wparowuje do jego życia, którego on nie chce...