7. "Wygladasz idealnie"

3K 83 5
                                    

Naomi:

Czekałam na Livię od jakiejś godziny. Dziewczyna jak zwykle się spóźnia, a to przecież jeden z najważniejszych projektów w mojej karierze.
Po kolejnych dziesięciu minutach, usłyszałam, że ochroniarz otworzył bramę wjazdową.

Nareszcie!

To musiała być Livia, bo Henry wróci późnym wieczorem. Podeszłam do wejścia i odłączyłam alarm, po czym wyszłam na podjazd.

Po chwili zauważyłam Livię wysiadającą z samochodu.

-Stara!! -Krzyknęła radośnie.

Miałam ją skarcić za to jak długo się spóźniła, ale nim się obejrzałam byłam w jej ramionach. Livia zawsze tak na mnie działała -uspokajająco.

-Ale się cieszę!! Przepraszam za to spóźnienie. Nie wiedziałam w co się ubrać.

Cała Livia.

-Czy muszę Ci przypominać, że we wszystkim wyglądasz dobrze. Po za tym będziemy w domu.

-Naomi -Westchnęła zrezygnowana. -To nie dom, to Villa z prawdziwego zdarzenia. Wiesz ile bym oddała by móc tu mieszkać. Więc jeśli mogę tu być, chce ładnie wyglądać. Ale po za tym, to dziękuję.

Przeszłyśmy przez dziedziniec i weszłyśmy do domu. Założyłam klapki po czym, poszłyśmy do salonu. Nim zdążyłam usiąść na kanapie, Livia się odezwała:

-Pokazuj. Pokazuj mi tą suknię. Wiesz, że czekałam na ten moment, od czasu, gdy Henry Ci się oświadczył.

-Dasz mi chwilkę. Muszę pójść ją ubrać.

-Tak leć.

-Alice, pomożesz mi? -Podeszłam do kobiety, która akurat szła w moim kierunku.

-Idę Słońce. Livio daj nam pięć minut.

Poszłyśmy na górę, po chwili znajdowałyśmy się pod drzwiami mojego pokoju. Ja i Henry mieliśmy oprócz sypialni, swoje pokoje, których projektowaliśmy albo chcieliśmy być sami. Tam znajdowała się suknia.

Przebrałam się z pomocą Alice i założyłam szpilki, które idealnie pasowały do sukni.

Powiedziałam kobiecie, żeby zeszła pierwsza i powiedziała Livi by nie wychodziła z salonu.
Po czym sama zeszłam do przyjaciółki.

Gdy byłam już w salonie zastałam Livię z zamkniętymi oczami.

-Livia. -Zanim zdążyłam powiedzieć więcej, dziewczyna otworzyła oczy. Usta ułożyła w literkę ,,O". Po chwili się otrząsnęła a pierwsza łza popłynęła jej po policzku.

-Naomi. Brak mi słów. Wyglądasz jak księżniczka. Tak bardzo ślicznie wyglądasz. Wyglądasz lepiej niż myślałam, że będziesz wyglądać. Henry jak Cię zobaczy padnie. -Blondynka po chwili zaczęła płakać ze wzruszenia. -Jest idealnie. Po prostu idealnie.

To fakt suknię, którą zaprojektowałam na swój ślub była śliczna. Czysta biel, ze sporym dekoltem, połączona z kryształkami oraz ogromną warstwą tiulu i najważniejsze rozcięciem na nogę, powalała z nóg. Wyglądała jak suknia księżniczki. Była po prostu śliczna.

-Livia. Nie płacz, bo ja zaraz też zacznę. -Uśmiechnęłam się do niej kojąco. -Przytuliłabym Cię, ale nie chce jej ubrudzić.

-Henry jeszcze jej nie widział, prawda?

-W sumie widzisz ją pierwsza, nie licząc mnie i Alice która pomagała mi ją założyć.

-Gdy Cię zobaczy. Opadnie mu szczęka. Wyglądasz idealnie. Jak będę brała ślub, mam już projektantkę sukni. -Zażartowała sobie. -Mogę Cię przytulić? Obiecuję, już nie płakać.

Nie odpowiedziałam, tylko otworzyłam dla niej ramiona. Dziewczyna wbiegła w nie, jakby robiła to ostatni raz.

Nagle ktoś zapukał do drzwi salonu.
Livia wyglądała na giga zszokowaną. Obróciłam się do wejścia.

Zamurowało mnie. W drzwiach od salonu stał nie kto inny jak pieprzony Sonny Scott!!

Sonny Scott jest w moim salonie!!

Przyszedł tu do Henry'ego?
A może zapomniał czegoś gdy u nas był?

Teraz jest już za późno!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz