19. ,,Prawda czy wyzwanie?"

2.4K 80 12
                                    

Naomi:

Czy się stresowałam? Oczywiście!
Czy mogę to po sobie poznać? Absolutnie nie!
Jak by to wyglądało? Naomi Martin stresuje się spotkać ze swoim byłym narzeczonym.
Ale gdy tylko spojrzałam na chłopaka za mną. Cały stres minął. Był tu ze mną. Wspiera mnie i mi pomoże, jeśli Henry będzie wobec mnie natarczywy, czy coś e tym stylu.

Zapukałam do drzwi. Po chwili otworzyła nam Dora.

-No wreszcie. Myślałam, że was nie zostanę. Ale nie sądziłam, że przyjdziecie tu razem. Czy tu coś, wy, kręcicie? -Dora miała swój język. Nauczyliśmy się go rozumieć dopiero po roku znajomści.
Sonny lekko pokręcił głową, odpowiadając na pytanie.

Weszliśmy do jej domu. Nie był największy, ale mały też nie był. Chociaż patrząc na miejsce, gdzie mieszkam ja. Było wielkości mojej kuchni.

Gdy stanełam w progu salonu. Zobaczyłam Kirę, Leona, Mailę, Berta, i Henry'ego z... tą dziunią. Dora usiadła koło Maili. Poczułam się dziwnie niepewnie. Ale to uczucie trwało niecałe trzy sekundy. Poczułam ramię na swoich barkach. Podeszliśmy do znajomych. Henry spojrzał na nas. Gdy zobaczył, że Sonny mnie obejmuje. Widziałam w jego oczach... zazdrość? Nie tylko mi się wydawało. On nie mógł być zazdrosny.

-No, no, no. Sonny. Ale się ustalkowałeś. Nie sądziłem, że Ty i Naomi. Że wy, jeszcze kiedyś będziecie. No wiecie. Razem! -Wykrzyknął Bert, gdy tylko usiadłam na kolanach chłopaka, a on automatycznie objął mnie ramieniem.

-Przyznaję bez bicia. Pasujecie do siebie. Bardzo. Fajnie, że posklejałeś jej serce. Nie powiem, zazdroszczę Ci trochę. Kira kocham Cię nad życie, ale Naomi hotówą to Ty jesteś. -Zaśmiał się na końcu. A ja razem z nim. Po chwili cała grupa się śmiała. Oprócz... Henry'ego i tej jego dziuni.

Po jakiejś godzinie, byłam po trzech lekkich drinkach. Cały czas siedziałam na kolanach Sonny'ego. Dziunia Henry'ego nazywała się Julia. To imię zawsze kojarzyło mi się z fałszywymi ludźmi.

Zechciało mi się kolejnego drinka, więc poszłam do kuchni. Mogłam chwilę odetchnąć.

-Masz chwilę? -Usłyszłam za sobą ten irytujący głos Julii. Odwróciłam się do niej przodem, na twarz założyłam najbardziej fałszywy uśmiech na jaki było mnie stać i lekko skinęłam głową.
-Posłuchaj, nie chcę by w naszej paczce była drama. -Naszej?!Nie sądzę. -Chcę byś wiedziała, że naprawdę mi przykro z powodu Twojego i Henry'ego rozstania. Naprawdę nie wiem jak taki chłopak jak on mógł się mną zainte...

-Nie to Ty posłuchaj mnie. -Przerwałam jej bo nie mogłam słuchać jej biadolenia. -Nie naszej paczki. Tylko mojej. Nie będziesz do niej należeć. Nigdy. To po pierwsze. Po drugie przestań pierdolić, że Ci przykro z powodu naszego rozstania. Dobrze wiedziałaś, że Henry ma narzeczoną. Ale to nie powstrzymało Cię przed pieprzeniem się z nim. Naprawdę mi Ciebie szkoda. Mnie zdradzał, zdradzi i Ciebie. -W oczach dziewczyny stanęły łzy. Ale to nie powstrzymało mnie, przed zagraniem nieczysto. Ona rozpoczęła tą bitwę. Ja skończę wojnę. -I Ty myślisz, że jak przyjdziesz do mnie i powiesz, że niby Ci przykro to zostaniesz moją przjaciółką?! Grubo się mylisz. Ale mimo wszystko naprawdę mi Ciebie szkoda. Bo mimo wszystko, wolałę być zdradzona, niż być tą która jest kochanką zajętego faceta i mieć świadomość, że wraca do swojej narzeczonej, i dotyka ją tak jak dotykał Ciebie! -Krzyknęłam, zauważyłam że po jej policzku płynie pojedyńcza łaza. Ale mnie nie obchodziło to czy zrobiłam jej przykrość, mówi się trudno. To mnie powinno być przykro, to JA zostałam zdradzona. I odeszłam od dziewczyny.

Weszłam do salonu. I od razu skierowałam się do Sonny'ego. Chłopak musiał wyczuć, że jestem zdenerwowana, bo wstał i wziął moją rękę w swoją.

Teraz jest już za późno!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz