22. ,,To znaczy tak?"

2.3K 82 6
                                    

Naomi:

Mogłam udawać, że wcale nie słyszałam ich rozmowy. Mogłam nic nie powiedzieć. Tak naprawdę gdy usłyszałam odpowiedź twierdzącą. Pękło mi serce, lecz gdy usłyszałam wypowiedź Henry'ego. Wiedziałam, że mówią o mnie, on mnie pragnął, tak jak ja pragnęłam go.
To była najlepsza wiadomość tego dnia. Może i stanę się jego dziewczyną?
Jak by ktoś, powiedział mi dwa miesiące temu, że zakocham się w Sonny'm. Zaśmiałabym się mu w twarz. Dosłownie.
Teraz jednak mogę stwierdzić, że jest to jedna z moich ulubionych osób na świecie.

-Naomi. Ja nie wiem co powiedzieć. Od kiedy? -Zapytał mnie chłopak, gdy się od niego odsunęłam. Jego ręce dalej trzymały moją talię, moje natomiast jego karku.

-Wydaje mi się, że... Że pięć lat temu się w tobie zakochałam. To uczucie powoli odpadało. Ale gdy... Gdy zobaczyłam Cię pierwszy raz w Villi. Poczułam takie dziwne uczucie, które zignorowałam. Gdy zerwałam z Henry'm. Nie czułam się tak źle, jak po zerwaniu z Tobą. -Wyjaśniłam. -Pewnie bym tego nie odkryła. Gdybym nie rozstała się z Henry'm. -Dodałam ciszej. -Sonny, bo to zawsze byłeś. To Ty od początku byłeś, jesteś i będziesz miłością mojego życia.

Chłopak nic nie powiedział. Tylko znowu mnie pocałował. Motyle w moim brzuchu wznowiły 3 wojnę światową.
Była to lekka pieszczota, przez którą zmiękły mi kolana. Nie wiem kiedy, ale gdy brunet się ode mnie odsunął, miał mnie na rękach.

-Nie masz nawet pojęcia ile o tym marzyłem. By mieć Cię w ramionach. -Powiedział chłopak. Uśmiechał się szeroko. Tak szczerze, jak lubiłam najbardziej w czasach liceum. -Ale myślałem, że to niemożliwe. W końcu byłaś z Henry'm. Pamiętasz te SMS'y, które dostałaś gdy byłaś jeszcze z Henry'm? To ode mnie je dostałaś, to ja je napisałem. -Przygryzłam dolną wargę, by się nie uśmiechnąć. Chłopak odstawił mnie z powrotem na ziemię. -Nie tak wyobrażałem sobie tą sytuację. Kurwa. W ogóle o niej nie myślałem. -Moją prawą rękę wziął w swoją lewą. A lewą w prawą. Uśmiechałam się jak mysz do sera, tak jak chłopak. -Naomi Martin. -W jego ustach moje imię brzmiało cudownie. Tak delikatnie. -Czy zostaniesz moją dziewczyną? Iskierką radości. Promyczkiem, o który będę się troszczyć i bronić. Dziewczyną, która zobaczy mnie w każdym stanie, nawet tym najgorszym i będzie dalej przy mnie. Moim wsparciem, ale i też gdy zrobię coś nie tak skarci mnie i się obrazi.
Dziewczyną, którą będę mógł trzymać za rękę w miejscu publicznym, całować na przywitanie. Z którą będę szedł spać i budził się mając w ramionach. Którą będę traktował jak pieprzoną królową. Będziesz moim wszystkim?

W oczach nagromadziły mi się łzy szczęścia. Nie mogłam wydusić słowa. Kiwałam głową twierdząco. Uśmiech nie schodził mi z twarzy. Rzuciłam się na chłopaka czując się w jego ramionach jak w domu. Bezpiecznie, jakby czas przestał istnieć.

-To znaczy tak? -Zapytał ze śmiechem chłopak. Odsunęłam się od niego i posłałam mu karcące spojrzenie. -No nie obrażaj się. Chce to od Ciebie usłyszeć. -Przygarnął mnie znowu do siebie. Oplutł szczelnie moją talię. Ja trzymałam się zaborczo jego ramion.

-Tak. To znaczy tak. -Odpowiedziałam dalej wtulając się w jego ciało. Chłopaka ręce przestały trzymać mnie w tali, bo wziął mnie na ręce. Znowu. Nic nie mówiąc, pocałował mnie. Oddałam mu pocałunek. Pierwszy jako jego dziewczyna.

-Już nikomu Cię nie oddam. Jesteś moja i tylko moja. A ja Twój. Obiecuję, że teraz tego nie spieprzę. Obiecuję. -Powiedział gdy się od niego odsunęłam, by złapać oddech.

**********************

-Proszę nie idź już. -Spojrzałam na ośmiolatkę, która błagalnie patrzyła na mnie. Było po 22 i powinnam już być dawno w Villi, Alice pewnie się martwi. Lecz lekko się mi przeciągneło to spotkanie.

-Kochanie obiecuję, że przyjadę do Ciebie w czwartek i pojedziemy do kina. Widziałam taki super zwiastun pewnej bajki. Co ty na to? -Zapytałam dziewczynki. Jej twarz z smutnej, rozpromieniła się w ułamku sekundy.

-Babski dzień. Bez Sonny'ego. -Pokiwałam głową twierdząco.

-Wbijacie mi nóż w serce. Beze mnie. Nie. Nie zgadzam się. -Zaśmiałam się na słowa chłopaka. -Przygarniesz mnie na wasz babski dzień? -Podszedł do mnie i mnie przytulił. Gdy się odsunął miał błagalną minkę.

-To wszystko zależy od Laury. Widzimy się w czwartek. -Przytuliłam Laurę. -Pa Sonny.

-Nieeee! Jadę z Tobą. -Odpowiedział zanim otworzyłam drzwi wejściowe.

********************

-Alice! Wróciłam! -Nie sama. Ale jestem w domu.

Sonny uparł się, że nie może pozwolić bym rano obudziła się sama. Więc pojechał ze mną.

-Słoneczko, martwiłam się, że zostaniesz u Scottów na noc. Zrobić Ci herba... -Gosposia wyszła z kuchni, zatrzymała się jednak gdy zobaczyła mojego chłopaka.

Mojego chłopaka.

Sonny trzymał mnie za rękę, co jej pewnie nie umknęło. Na 100% mnie jutro będzie wypytywać jak to się stało.

Wieczór spędziliśmy miło. Śmialiśmy się, wygłupialiśmy, ale też i wspominaliśmy nasz licealny związek. Zasnęłam w ramionach bruneta z uśmiechem na ustach.

Sonny Scott mnie kocha! Jest moim chłopakiem! Lepiej być nie może!

Ale może być gorzej, prawda?

Teraz jest już za późno!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz