Naomi:
Mogłam udawać, że wcale nie słyszałam ich rozmowy. Mogłam nic nie powiedzieć. Tak naprawdę gdy usłyszałam odpowiedź twierdzącą. Pękło mi serce, lecz gdy usłyszałam wypowiedź Henry'ego. Wiedziałam, że mówią o mnie, on mnie pragnął, tak jak ja pragnęłam go.
To była najlepsza wiadomość tego dnia. Może i stanę się jego dziewczyną?
Jak by ktoś, powiedział mi dwa miesiące temu, że zakocham się w Sonny'm. Zaśmiałabym się mu w twarz. Dosłownie.
Teraz jednak mogę stwierdzić, że jest to jedna z moich ulubionych osób na świecie.-Naomi. Ja nie wiem co powiedzieć. Od kiedy? -Zapytał mnie chłopak, gdy się od niego odsunęłam. Jego ręce dalej trzymały moją talię, moje natomiast jego karku.
-Wydaje mi się, że... Że pięć lat temu się w tobie zakochałam. To uczucie powoli odpadało. Ale gdy... Gdy zobaczyłam Cię pierwszy raz w Villi. Poczułam takie dziwne uczucie, które zignorowałam. Gdy zerwałam z Henry'm. Nie czułam się tak źle, jak po zerwaniu z Tobą. -Wyjaśniłam. -Pewnie bym tego nie odkryła. Gdybym nie rozstała się z Henry'm. -Dodałam ciszej. -Sonny, bo to zawsze byłeś. To Ty od początku byłeś, jesteś i będziesz miłością mojego życia.
Chłopak nic nie powiedział. Tylko znowu mnie pocałował. Motyle w moim brzuchu wznowiły 3 wojnę światową.
Była to lekka pieszczota, przez którą zmiękły mi kolana. Nie wiem kiedy, ale gdy brunet się ode mnie odsunął, miał mnie na rękach.-Nie masz nawet pojęcia ile o tym marzyłem. By mieć Cię w ramionach. -Powiedział chłopak. Uśmiechał się szeroko. Tak szczerze, jak lubiłam najbardziej w czasach liceum. -Ale myślałem, że to niemożliwe. W końcu byłaś z Henry'm. Pamiętasz te SMS'y, które dostałaś gdy byłaś jeszcze z Henry'm? To ode mnie je dostałaś, to ja je napisałem. -Przygryzłam dolną wargę, by się nie uśmiechnąć. Chłopak odstawił mnie z powrotem na ziemię. -Nie tak wyobrażałem sobie tą sytuację. Kurwa. W ogóle o niej nie myślałem. -Moją prawą rękę wziął w swoją lewą. A lewą w prawą. Uśmiechałam się jak mysz do sera, tak jak chłopak. -Naomi Martin. -W jego ustach moje imię brzmiało cudownie. Tak delikatnie. -Czy zostaniesz moją dziewczyną? Iskierką radości. Promyczkiem, o który będę się troszczyć i bronić. Dziewczyną, która zobaczy mnie w każdym stanie, nawet tym najgorszym i będzie dalej przy mnie. Moim wsparciem, ale i też gdy zrobię coś nie tak skarci mnie i się obrazi.
Dziewczyną, którą będę mógł trzymać za rękę w miejscu publicznym, całować na przywitanie. Z którą będę szedł spać i budził się mając w ramionach. Którą będę traktował jak pieprzoną królową. Będziesz moim wszystkim?W oczach nagromadziły mi się łzy szczęścia. Nie mogłam wydusić słowa. Kiwałam głową twierdząco. Uśmiech nie schodził mi z twarzy. Rzuciłam się na chłopaka czując się w jego ramionach jak w domu. Bezpiecznie, jakby czas przestał istnieć.
-To znaczy tak? -Zapytał ze śmiechem chłopak. Odsunęłam się od niego i posłałam mu karcące spojrzenie. -No nie obrażaj się. Chce to od Ciebie usłyszeć. -Przygarnął mnie znowu do siebie. Oplutł szczelnie moją talię. Ja trzymałam się zaborczo jego ramion.
-Tak. To znaczy tak. -Odpowiedziałam dalej wtulając się w jego ciało. Chłopaka ręce przestały trzymać mnie w tali, bo wziął mnie na ręce. Znowu. Nic nie mówiąc, pocałował mnie. Oddałam mu pocałunek. Pierwszy jako jego dziewczyna.
-Już nikomu Cię nie oddam. Jesteś moja i tylko moja. A ja Twój. Obiecuję, że teraz tego nie spieprzę. Obiecuję. -Powiedział gdy się od niego odsunęłam, by złapać oddech.
**********************
-Proszę nie idź już. -Spojrzałam na ośmiolatkę, która błagalnie patrzyła na mnie. Było po 22 i powinnam już być dawno w Villi, Alice pewnie się martwi. Lecz lekko się mi przeciągneło to spotkanie.
-Kochanie obiecuję, że przyjadę do Ciebie w czwartek i pojedziemy do kina. Widziałam taki super zwiastun pewnej bajki. Co ty na to? -Zapytałam dziewczynki. Jej twarz z smutnej, rozpromieniła się w ułamku sekundy.
-Babski dzień. Bez Sonny'ego. -Pokiwałam głową twierdząco.
-Wbijacie mi nóż w serce. Beze mnie. Nie. Nie zgadzam się. -Zaśmiałam się na słowa chłopaka. -Przygarniesz mnie na wasz babski dzień? -Podszedł do mnie i mnie przytulił. Gdy się odsunął miał błagalną minkę.
-To wszystko zależy od Laury. Widzimy się w czwartek. -Przytuliłam Laurę. -Pa Sonny.
-Nieeee! Jadę z Tobą. -Odpowiedział zanim otworzyłam drzwi wejściowe.
********************
-Alice! Wróciłam! -Nie sama. Ale jestem w domu.
Sonny uparł się, że nie może pozwolić bym rano obudziła się sama. Więc pojechał ze mną.
-Słoneczko, martwiłam się, że zostaniesz u Scottów na noc. Zrobić Ci herba... -Gosposia wyszła z kuchni, zatrzymała się jednak gdy zobaczyła mojego chłopaka.
Mojego chłopaka.
Sonny trzymał mnie za rękę, co jej pewnie nie umknęło. Na 100% mnie jutro będzie wypytywać jak to się stało.
Wieczór spędziliśmy miło. Śmialiśmy się, wygłupialiśmy, ale też i wspominaliśmy nasz licealny związek. Zasnęłam w ramionach bruneta z uśmiechem na ustach.
Sonny Scott mnie kocha! Jest moim chłopakiem! Lepiej być nie może!
Ale może być gorzej, prawda?
CZYTASZ
Teraz jest już za późno!
RomancePierwszy tom debiutanckiej trylogii "Za późno!" Naomi Martin od jakiegoś czasu spotyka się z Sonny'm Scott'em, który nie traktuje jej na poważnie. Dziewczyna jest pionkiem w jego grze. Dzień przed wyjazdem Sonny'ego na studia, chłopak przeszedł gran...