33. ,,Misiek co jest?"

2K 99 3
                                    

Sonny:

Minął tydzień od wybuchu Naomi. Dziewczyna wydaje się szczęśliwsza. Tym bardziej, że odnowiła kontakt z Eliotem. Szczerze mówiąc, podziwiam ją. Była twarda, gdyby nie wykrzyczała rodzicom przy mnie, jak była traktowana, oraz jak się czuje. Nie wiedziałbym że coś jest nie tak.

Mój podziw był jeszcze większy, gdy dzień po wybuchu, zachowywała się tak jak zawsze. Była radosna, w świetnym humorze. Na śniadaniu rozmawiała ze mną i rodzeństwem. Oczywiste było to, że rodziców ignorowała. Gdy Erika, Nathan i Eliot szykowali się do wyjazdu, pożegnała się z nimi i poszła do salonu, traktowała rodziców i tą Sonię jak powietrze.

Dzisiaj Naomi i Alice miały kosmetyczkę, i fryzjera. Więc nie będzie ich praktycznie cały dzień domu. Bardzo się na tą wiadomość ucieszyłem, bo chciałem po kryjomu spotkać się z jej braćmi. Umówiliśmy się na jedenastą w galerii. Miałem do nich ważną sprawę, a gdy się wtedy żegnaliśmy, stwierdzili, że jeśli mam jakąś ważną sprawę na temat Naomi. Mam przyjść do nich. Bo ojciec Naomi raczej się tym nie zainteresuje. A ta sprawa jest bardzo ważna. I nie może poczekać.

***********************

-Co jest aż tak ważnego, że musiałem się zerwać z pracy? -Zapytał poważnie Eliot. Uniosłem brew do góry. Przecież mówił, że dzisiaj ma wolne. -Ale masz minę. Żartuję przecież, dzisiaj mam wolne. -Odetchnąłem z ulgą.

-Ale teraz na poważnie. O czym chciałeś pogadać, by Naomi nie wiedziała, że się spotykamy? -Niech się dzieje, co ma się dziać.

Sięgnąłem do kieszeni kurtki i wyjąłem z niej małe czerwone pudełeczko. Otworzyłem je, ukazał się nam drobny złoty pierścionek, który przypominał tiarę. Na środku miał trzy delikatne diamenty. Naomi nie lubiła masywnych biżuterii, bardziej przepadała za drobnymi błyskotkami.

Jakiś miesiąc temu rozmawiałem z mamą. Powiedziałem jej o pomyśle zaręczyn. Nie byłem z Naomi długo, ale spodziewamy się dziecka. Traktuję ją bardzo poważnie i wiem, że to ta jedyna. Po co mam czekać? Dlatego dwa tygodnie temu, spotkałem się z rodzicielką i pomogła mi wybrać pierścionek. Wybór był prosty, bo gdy tylko zobaczyłem pierścionek z tiarą, wiedziałem, że jest idealny.

Spojrzałem na braci swojej dziewczyny. Oni dopiero teraz skumali co się święci.

-O kurwa. -Wysapał ten młodszy. -Żartujesz sobie.

-Mówiliście, że jeśli chodzi o Naomi to mam wam truć dupę.

-No tak. -Przyznał starszy z braci. Spojrzał na mnie z przerażeniem.

-Chce się jej oświadczyć. -Wydusiłem z siebie. -Wiem, że nie jesteśmy ze sobą długo, ale ja czuję, że to ta jedyna. A że jutro są walentynki. Pomyślałem, że to idealny pomysł, by oświadczyć się jej jutro. Ale nie zrobię tego, dopóki mi na to nie pozwolicie. Dopóki nie dostanę zielonej karty. -Patrzyłem na braci. Ich miny były poważne, zaciskali szczęki.

-Szczerze? -Pokiwałem głową twierdząco. -Spodziewaliśmy się tego z Nathan'em już tydzień temu. Dlatego Ci kazaliśmy przyjść do nas, nie do ojca. Bardziej ja podejrzewałem. Tym bardziej po tym, gdy tydzień temu, zasnęła w twoich ramionach z uśmiechem na ustach. Czy nawet już wtedy, gdy do niej przyjechałeś ponad sześć miesięcy temu. Myślisz, że czemu tak zareagowałem? -Wzruszyłem ramionami. -Bo widziałem jak na nią patrzysz. Ten błysk w oku, ten lekki uśmieszek, gdy się do Ciebie przytuliła. Wiedziałem, że prędzej czy później do siebie wrócicie. Bałem się tylko, że ona nie poradzi sobie kolejny raz, gdybyście się rozstali. -Uśmiechnąłem się zadziornie i skinąłem lekko głową w zrozumieniu. -Ale widzę, że traktujesz ją poważnie, szacunkiem. I przede wszystkim z jaką miłością ją obdarzasz. Nie sądziłem, że tak można pokochać, ale Ty mi to pokazałeś. A ona zasługuje na tą miłość jak nikt inny; co zapewne już wiesz.

Teraz jest już za późno!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz