Ginny nie mogła zrozumieć jak to się stało, że naczelny klaun slytherinu obrał ją sobie na obiekt swych uczuć. Nigdy nie przeszłoby jej przez głowę, że ktoś pokroju Zabiniego spojrzałby na nią w taki sposób. A jednak. Stało się.
A najdziwniejsze w tym było to, że podobała jej się jego atencja. Choć nigdy w życiu by mu tego nie przyznała! Miała jeszcze swoją godność.
Najbardziej jednak nie mogła uwierzyć w to, że właśnie biegła, ubrana w krótkie spodenki i białą podkoszulkę, trzymając stertę ciuchów w rękach, przez korytarze Hogwartu, zmierzając do pokoju swojej przyjaciółki, Hermiony, by poradzić się co powinna ubrać na drugą randkę ze wspomnianym wcześniej ślizgonem. Jaki szok ją ogarnął, gdy wbiegając do środka wpadła na arystokratyczny tyłek Draco Malfoya.
- Co ty na gacie Dumbledora wyprawiasz ruda wiewióro! - krzyknął chłopak, po tym jak chwilę wcześniej pisnął niczym mała dziewczynka, co Ginny już postanowiła sobie zapamiętać, żeby móc w przyszłości wykorzystać to przeciw blondynowi. Taaak, będzie pielęgnowała to wspomnienie w swojej pamięci.
Wtem dostrzegła jeszcze inny detal, który wprawił ją w poczucie jakby święta przyszły po raz drugi.
- Czekaj... Czy ty jesteś zarumieniony i masz spuchnięte usta? - uśmiechnęła się przebiegle po czym widząc reakcję ślizgonów dodała - Oł TAK! Wiedziałam! Jesteście razem! Blaise mi wisi 5 galeonów!
- Czy wy naprawdę się zakładaliście o to, czy będziemy razem? - zapytała zażenowana Herm.
- No raczej nie inaczej! - pisnęła Ginerwa - Tak się cieszę twoim szczęściem Mionka! I no... Zrób jej krzywdę, to mój tłuczek zmiecie cię na miazgę!
- Słodko - zakpił Draco - Zgaduje, że na mnie już czas - powiedział wskazując na kupę ubrań w dłoniach Weasleyówny i żegnając się z byłą gryfonką wyszedł z komnaty pozostawiając dwie przyjaciółki same.
- Dobra Ginny wiem, że chcesz wszystkiego się dowiedzieć ze szczegółami, ale to musi poczekać, bo sama muszę jeszcze uporządkować własne myśli, a po za tym to wygląda jakbyś przyszła do mnie w jakiejś konkretnej sprawie - zakomunikowała Hermiona omiatając ręką postać rudowłosej.
Serce Ginny zaczęło bić ze zdwojoną siłą, a na jej policzki wpłynął soczysty rumieniec.
- Tak jakby idę na drugą randkę z Zabinim - powiedziała nieśmiało odwracając wzrok od przyjaciółki - Potrzebuję porady, bo nie mam pojęcia co na siebie założyć.
- Merlinie Ginny! Tak się cieszę! - ślizgonka wzięła gryfonkę w swoje objęcia, po czym nagle zastygła i odsunęła się od niej na długość swoich ramion - Jak to na drugą randkę? To była jakaś pierwsza?
-Aj, chyba zapomniałam ci o niej wspomnieć, bo szczerze mówiąc to nawet nie była za bardzo taka randka, bardziej wspólne wyjście do Hogsmeade.
- No dobra, wybaczam ci, bo sama mam kilka spraw, których jeszcze ci nie powiedziałam - Hermiona puściła w stronę Ginny oczko i potarła swoje dłonie - to pokazuj co tam przyniosłaś, musimy cię zrobić na boginię!
***
Kilka godzin później w komnacie prefekt slytherinu dwie uczennice Hogwartu siedziały na poduszkach w saloniku i zaśmiewały się do rozpuku z opowiadanych sobie historii. Obie czuły się jak za starych dobrych czasów i nie zauważyły nawet, że od półgodziny Ginerwa powinna być na rance z czarnoskórym ślizgonem.
Na ziemie sprowadziło je dopiero głośne walenie w drzwi i ich trzask, gdy uderzyły o ścianę, po tym jak zostały gwałtownie otwarte przez zaniepokojonego Zabiniego, który wbiegł do pokoju.
- Hermiona! Musisz mi szybko pomóc. Szukam Gin po całym Hogwarcie i nigdzie jej nie ma! Co jak ktoś ją porwał tak jak Pottiego? Albo otruł jak ciebie! Merlinie chyba zaraz osiwieje i jak już znajdę moją wiewiórę, to mnie nie zechce, bo będę wyglądał jak starzec! - Miał coś jeszcze dodać, ale na szczęście w końcu zauważył swoją zgubę i padł przed nią na kolana.
- O mamuńciu, Blaise! Tak bardzo cię przepraszam. Zagadałam się z Hermioną i totalnie nie zauważyłam, która jest godzina.
- Na gacie Dumbledora! Nic się nie stało kochana. Najważniejsze, że jesteś cała i zdrowa i mogę cię zabrać na najlepszą randkę w twoim życiu! - Gin zaśmiała się pod nosem na słowa chłopaka po czym oboje pomogli sobie wstać i ruszyli w stronę drzwi.
- To... ekhem... Do zobaczenia później Hermi! - wykrzyknęła gryfonka i pozwalając się złapać Blaise'owi za rękę wyszła z nim razem z komnaty przyjaciółki pokazując jej jeszcze na odchodne podekscytowany uśmiech.
Hermiona została sama w pokoju, ale po raz pierwszy od dawna poczuła, że wszystko układa się idealnie. Miała tylko nadzieję, że ten stan się utrzyma jeszcze przez długi czas.
CZYTASZ
Definition of Life || Dramione
FanficDramione 2 część Great Flame is Born from a Small Spark