- Och... Theo! - krzyknęła rozdrażniona Pansy Parkinson - Nie możemy po prostu im powiedzieć?
- No... Możemy, ale...
- Ale tchórzysz!
- Ja wcale... Koniec! Nie będziemy teraz o tym rozmawiać - prychnął ślizgon.
- Jasne. Przecież są rzeczy ważne i WAŻNIEJSZE. A nasz związek przecież do nich nie należy.
- Pan... To nie tak - powiedział Theodor i złapał w palce kosmyk włosów dziewczyny, który wysunął się z jej koka - Nie chce zapeszać. To dla mnie coś nowego i nie pogodzę się jeśli przez innych cię stracę.
- Pozwól mi ciebie kochać.
- Przecież pozwalam...
- Chce żeby wszyscy wiedzieli, że moje serce należy do ciebie. Pytanie brzmi czy twoje należy do mnie...
***
Cisza była tak namacalna, że dało się ją zobaczyć. Grupa nastolatków siedząca w starej klasie od eliksirów nie wiedziała, co mają zrobić w sytuacji, w której się znaleźli.
- Chcesz mi powiedzieć, że ktoś ci grozi... Od tygodnia. Tak? - zapytała Pansy Hermionę. Kiedy przyjaciółka potwierdziła jej pytanie niepewnym kiwnięciem głowy, czarnowłosa głośno westchnęła - i wy o tym wiedzieliście przez cały czas? - zwróciła się do dwójki ślizgonów siedzących po obu bokach panny Riddle.
- No... Tak - odpowiedział trochę wystraszony Blaise.
- Sory, ale ja tak nie mogę. Mieliśmy sobie do cholery ufać. A wy przez tydzień milczycie. Tak jakby... Jakbym była podejrzana - Parkinson wstała - mam was dość. Najpierw Theodor sie mnie wstydzi, a teraz wy mi nie ufacie - kiedy napotkała zdziwione spojrzenia przyjaciół, dodała - tak. Ja i Theo jesteśmy razem. Znaczy. Byliśmy.
I wyszła trzaskając drzwiami.
- Gratuluję stary! - powiedział Zabini, ale widząc morderczy wzrok Notta szybko się poprawił - nikt nie współczuję ci bardziej niż ja.
- Masz pięć sekund.
- Co?
- Zejdź z moich oczu, albo cię rozszarpię! - wrzasnął stając przed Diabłem.
- To, ja znikam. Ha ha... Nie denerwuj się już tak, bo ci żyłka pęknie przyja... - nie skończył, przez czyjąś pięść na swojej twarzy. Chłopak szybko zasłonił twarz przed kolejnym ciosem i tu wkroczył Malfoy.
- Na Salazara Nott. To nie jego wina, że stchórzyłeś! - krzyknął rozdzielając przyjaciół.
- Wal się Malfoy - kolejny raz Theodor się zamachnął, lecz tym razem Draco nie pozostał mu dłużny i niemal natychmiastowo mu oddał.
- PRZESTAŃCIE! - magiczna siła splątała chłopaków, tym samym ich rozdzielając - zachowujecie się jak banda bachorów! - powiedziała donośnie Hermiona, po czym zostawiając swoich ochroniarzy wyszła z klasy.
- I kto tu kogo ochrania? - zapytała się jeszcze zamykając drzwi.
***
- Jesteś pewna, że chcesz to zrobić? Może jej się stać coś bardziej poważnego jeśli wymiesza to z alkoholem. I jesteś pewna na sto procent, że to nie jest picie żadnego z jej przyjaciół? - zapytała Lisa Turpin swoją przyjaciółkę.
- Lisa. Przez jej ojca Anthony nie żyje! Obiecałaś, że pomożesz mi się na niej zemścić. Poza tym to nadal święta dziewica Gryffindoru, tyle że z innym nazwiskiem i ze Slytherinu. Ona nie pije. Ale jeśli się boisz konsekwencji to wyjdź, tylko buzia na kłódkę, bo na tobie mścić się nie chce - odpowiedziała Mandy Brocklehurst była już dziewczyna Anthony'ego Goldsteina - zresztą Michael Corner chętnie cię zastąpi.
- Ja... Nie cykam się ok? Nie chce jej zabić. Tyle.
- Dobra dobra. Ile mam wlać tego eliksiru żeby nie zeszła na zawał?
- Trzy krople wystarczą - odetchnęła z ulgą Lisa. Jednak gdy zobaczyła, że Mandy wlała już pięć kropel szybko zlapała ją za rękę - Miały. Być. Trzy. Krople. Pamiętasz?
- Dobrze już skończyłam. Chodźmy zanim wróci - powiedziała krukonka i z dumą wyszła z pokoju prefekt Slytherinu, a za nią poszła Lisa Turpin, która wcale nie podzielała chęci zastraszenia Hermiony.
Gdy dziewczyny minęły zakręt zaraz za dormitorum Riddle na ich drodze stanął Draco Malfoy cały w czerwonych znamionach jakby ktoś go całego owinął sznurkiem.
- Ygh co ci się stało? - zapytała szybko Mandy by odwrócić uwagę chłopaka, od faktu, że są na piętrze gdzie znajduje się kwatera prefekta Slytherinu i niczego poza tym.
- Długa historia. Co wy tu robicie. To chyba nie jest część Ravenclawu czyż nie? - uśmiechnął się iście szatańsko blondyn, który ani na chwilę nie dał się zbić z tropu. To wystraszyło trochę krukonki, ale na szczęście Lisa szybko wymyśliła jak zgasić czerwoną lampkę w głowie księcia Slytherinu.
- Przyszłyśmy do Hermiony - zaczęła Turpin i ignorując wściekłe spojrzenie towarzyszki kontynuowała - szukamy Astori, bo chciałyśmy ją wesprzeć. Mandy chłopak też zginął podczas tamtego ataku. I pomyślałyśmy, że łatwiej jej będzie porozmawiać z kimś kto także stracił wtedy kogoś ważnego. No ale, Astoria nie pokazywała się od tamtego czasu to uznałyśmy, że może chowa się u Hermiony.
- Po pierwsze Astoria nie potrzebuje waszego wsparcia, a po drugie nigdzie się nie chowa. Wróciła do domu na prośbę rodziców i wróci za tydzień do szkoły. A teraz wynocha stąd! I to w podskokach. Nie chcę was tu więcej widzieć!
- Tak tak, już znikamy. Chodź Lisa!
Chwilę później, na korytarzu pojawiła się wspomniana wcześniej Hermiona.
- Och Draco. Widzę że uwolniłeś się z moich węzłów - powiedziała prześmiewczo była gryfonka, patrząc na czerwone ślady, na jasnej skórze arystokraty.
- Jak widać - rzekł chłopak wskazując na wejście do salonu dziewczyny - może wejdziemy. Musimy porozmawiać.
- Ech... Niech ci będzie.
***
-Może się czegoś napijemy? - zapytał platynowy blondyn wyjmując z barku schowaną tam wcześniej przez siebie butelkę ognistej whiskey.
- Nie wiem czy chce powtórkę z wakacji u mnie w domu - powiedziała Riddle krzywiąc się lekko na wspomnienie tamtego pamiętnego wieczora.
- Gra w butelkę była całkiem całkiem - powiedział powoli Draco nawiązując do ich pocałunku.
- Całkiem całkiem, powiadasz? - uśmiechnęła się ślizgonka - co powiesz na powtórkę z zabawy?
- Cholera Gran-Riddle... Uważaj bo zaraz mnie podniecisz i pomyślę, że mnie podrywasz - powiedział całkowicie poważnie Malfoy, który w środku krzyczał ze szczęścia.
- Co jeśli rzeczywiście zacznę cię podrywać? - zapytała dziwnie pewna siebie.
- Powiem wtedy, że bez Ognistej się nie obędziemy.
- No to polewaj - zachęciła panna "wieczna dziewica Gryffindoru", "księcia Slytherinu"
Jednak żadne z nich nie wiedziało, że tak dobrze zapowiadający się wieczór, skończy się tragicznie, nie tylko dla nich.
Bu-ja drugi rozdział za nami! Zaczynamy rozkręcać atmosferę 😁
Następny za tydzień!
Komentujcie pls
A tak z innej beczki #933 słowa 🤩Pozdrawiam
Aki Aki ❤️
![](https://img.wattpad.com/cover/107272287-288-k267180.jpg)
CZYTASZ
Definition of Life || Dramione
FanfictionDramione 2 część Great Flame is Born from a Small Spark