Rozdział 4

181 5 0
                                    

- Żaden z nas tak naprawdę nie mógł później zmrużyć oka, tak się przestraszyliśmy, ale byliśmy zbyt dumni by to przyznać - zakończył swoją opowieść Draco Malfoy. Hermiona zareagowała na to głośnym śmiechem.

- Masz rację, gnomy ogrodowe są taaakie straszne - wysmiała chłopaka.

- Gdybym wiedział, że tak zareagujesz, to bym ci tego nie mówił - powiedział obrażony Malfoy.

- Och... Przepraszam, ale po prostu, nie da się nie zaśmiać, a poza tym, jeśli Blaise nadal się boi gnomów, możemy mu jednego przysłać i go troszeczkę postraszyć - zaproponowała była gryfonka uśmiechając się przebiegle. Zdecydowanie odnalazła się już w nowym domu.

***

Przez okno dormitorium można było dostrzec, że na dworze zaczęło się ściemniać, dwójka ślizgonów, ani trochę nie przejmując się tym, że jutro mają normalny szkolny dzień, spędzała wieczór dobrze się bawiąc w swoim towarzystwie i przy obecności butelki Ognistej Whiskey. Nie zdawali sobie sprawy, że w ich pobliżu może dziać się w tej chwili coś strasznego, coś co może odwrócić przebieg wojny.

Harry Potter, gryfon powszechnie uznawany za Chłopca Który Przeżył próbował dostać się do komnat swojej przyjaciółki Hermiony, jednak było to bardzo żmudne zajęcie, gdyż chłopak ledwo kontaktował ze światem zewnętrznym. Niewątpliwie chciał przekazać dziewczynie bardzo ważną wiadomość o jej roli w bitwie z jej ojcem, niestety nie było mu to dane, bo gdy miał już otworzyć drzwi, za którymi była panna Roddle, ciemne moce odebrały mu kontrolę nad ciałem i Harry zniknął w obłokach czarnego dymu. Nie wiadomo gdzie i jak to w ogóle było możliwe.

W powietrzu pozostały tylko niezadane przez nikogo pytania. Czy zniknięcie Wybrańca przeważy o wygranej czarnej strony? Czy będzie mu dane zostać odnalezionym? A co najważniejsze, czy uda mu się wyrwać ze szponów mroku?

***

-Pansy... Ja naprawdę cię kocham. Co muszę jeszcze zrobić żebyś mi przebaczyła? - zapytał smutno Theodor stojąc naprzeciwko czarnowłosej ślizgonki. Przy jej niskim wzroście wyglądał bardzo donośnie, jednak prawda była taka, że dziewczyna zdecydowanie przeważała nad nim w swojej doniosłości.

- Nie wiem zapytaj swoich znajomych, przecież z ich zdaniem liczysz się najbardziej - odpowiedziała Parkinson i już miała odejść, kiedy chłopak zatrzymał ją uklękając przed nią i wypowiadając słowa, które wydają się być zwykłymi nic nie znaczącymi słowami, które tak często czytamy w różnych romansidłach, jednak w jego ustach brzmią jak przysięga.

- Błagam. Kocham cię całym sobą. Nie wiem, jak mogę inaczej odzyskać twoje zaufanie, dlatego błagam. Wybacz mi - powiedział płaczliwie.

Nie potrafiła mu odmówić.

***

- Słuchaj Zabini, nie wiem co knujesz, ale nie chce być główną atrakcją w twoim kolejnym nieśmiesznym żarcie - oznajmiła Ginny Weasley.

-Nieśmiesznym!? Jak możesz! Ile ty masz w sobie diabelskości okrutna kobieto! - niedowierzał Blaise.

- Diabelskości? Serio? - zaśmiała się ruda.

- No nie daj się prosić! Chodź ze mną do trzech mioteł na następne wyjście do Hogsmeade - powiedział ślizgon używając swojej postawy słodkiego chłopaka, który oczarowuje kobitki swoją proszącą postawą. Jednak Diabeł nie wiedział że rozmawia z rudą bestyjką, która doskonale zna tą postawę jak i wiele innych, które nawet widziała, że czarnoskóry używa podrywając inne dziewczyny.

- Wymyśl coś bardziej kreatywnego, najlepiej coś czego nie mówiłeś żadnej dziewczynie, czy chłopakowi. Wtedy może się zgodzę - uśmiechnęła się słodko i odeszła odwracając się do niego plecami przy okazji uderzając go z kitki w twarz.

Blaise został na swoim miejscu i patrzył w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą stała Weasley'ówna, z otwartą buzią, będąc pod zbyt wielkim wrażeniem osobowości dziewczyny, aby się poruszyć.

- Ona zostanie moją żoną - obiecał sobie w myślach.

***

- Więc... Draco. Powiedz mi, jak ty to robisz, że po trzech latach spędzonych w Hogwarcie, wciąż widzisz wszędzie tylko siebie... Jakbyś tylko ty chodził tutaj do szkoły? - zapytała Hermiona, która dzięki procentom czuła się całkowicie rozluźniona i bardzo pewna siebie. Na tyle, by zadać takie dziwne pytanie. Nie przejmując się tym, że Malfoy jeszcze nie odpowiedział wstała po butelkę wody, gdyż jej gardło boleśnie dawało się we znaki po kąpieli w mocnym palącym trunku.

Draco natomiast, co dosyć dziwne jak na niego, wcale nie poczuł się urażony słysząc słowa byłej gryfonki. Chyba, że to ze względu na fakt, iż miał świadomość tego, że przemawia przez nią alkohol. A on sam nie będąc ani trochę trzeźwym, kiedy tylko córka Czarnego Pana powróciła na swoje miejsce wziąwszy łyk wody, nie miał żadnych hamulców, by wypowiedzieć te słowa:

- Mylisz się. Ostatnio jedyne co jest w centrum uwagi moich oczu i myśli to ty - miał nadzieję że Hermiona coś mu odpowie, jednak ona zaczęła kaszleć, jakby chciała, żeby pomyślał, że nie usłyszała tego co powiedział. Ale mylił się.

- N-nie mogę oddychać - szepnęła ledwo dziewczyna.

Natychmiast zareagował.

Definition of Life || Dramione Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz