Rozdział 13

12 3 4
                                    

- Zanim coś znajdzie, trochę minie. - westchnęła Ana, wodząc za ulatniającym się brunetem.

- Przynajmniej nie będzie się tu krzątał. – mruknął kruczowłosy.

- Coraz bardziej zaczyna mnie martwić, z kim przyszło nam mieć do czynienia. - stwierdził z troską Generalny Inspektor.

- W normalnym przypadku, mielibyśmy przynajmniej kilkoro podejrzanych. To niemal niemożliwe, żeby ktoś nosił tak rzadkie nazwisko. - wtrąciła niespokojnie następczyni tronu.

- Wytłumaczenie tego faktu, jest dość proste. Walter Laundry był sierotą, która sama je sobie nadała. Chciał być, jak mniemam, oryginalny. – oświadczył chłodno minister, najwyraźniej przypominając sobie szczegóły.

- Poza tym inne osoby, po wystosowaniu listu gończego, szybko zdecydowały się na jego zmianę w celu uniknięcia pomyłek. – odparł Fellins.

- Niezwykła śmierć, dla niezwykłej ofiary. - zakpiła. - Miałam nadzieję, że mimo wszystko całe zdarzenie nie uderzy zbyt mocno w kwestie polityczne. – dodała z gorzkim wydźwiękiem.

- Jego działania raczej dawno umknęły pamięci ludu. - skwitował starzec.

- Jednak kto wie, czy to nie jakiś ruch starych zwolenników. - odparł oschle jego towarzysz.

- Pytanie brzmi raczej, co ktoś zamierza tym osiągnąć. Zwykłe zastraszenie nie zdaje się wchodzić już w grę. - oznajmiła z pełną stanowczością, krzyżując dłonie na piersi.

- Ktoś, kto sięga po takie środki, z pewnością musi chcieć wyciągnąć coś na światło dzienne lub zemścić się za dawne czasy. – przyznał jej rację Generalny Inspektor.

- Sądzi pan, że to może być początek serii zabójstw? - mruknęła ciężko.

- Niewykluczone. – stwierdził.

- Tak czy siak, ofiary z pewnością nie będą przypadkowe. Musimy mieć się na baczności. - wtrącił Huxon.

- Trzeba dokładnie dowiedzieć się jakiego obszaru dotyczyły podejmowane przez niego działania. - skwitowała Ana.

- Jeśli mnie pamięć nie myli, z początku gospodarki. - odparł siwowłosy.

- To nie wróży nic dobrego. – westchnęła.

- Plus jest taki, że od tamtego czasu poziom życia społecznego znacznie się podniósł. Żadne zmiany z tamtych lat nie wchodzą już w grę. – odrzekł Wored.

- Sugeruje pan, że w nie zdołamy zapanować nad sytuacją? - popatrzyła na niego z pogardą.

- Ależ skąd. Stwierdzam tylko, że w razie wybuchu rewolucji z pewnością nie odniesie ona powodzenia. – sprostował.

- Mam nadzieję. - ucięła ostro. - Co z powrotem mojego ojca? - mruknęła, szybko zmieniając temat.

- Jego Wysokość z pewnością otrzymał już wiadomość i szykuje się do rejsu. Powinien wrócić za około 3-4 dni. - objaśnił uprzejmie Fellins.

- Zatem znają panowie czas. – skwitowała.

- Czas? – mruknął, z pewnym zawahaniem.

- Tak. Do 28. września sprawa musi zostać choć w części zamknięta, czy to zrozumiałe? - stwierdziła z niezachwianą pewnością.

- Zrobimy, co w naszej mocy. - odparł surowo drugi z rozmówców.

- Świetnie. A teraz panowie wybaczą. - odrzekła, obracając się.

- Oczywiście. Życzę owocnej pracy. - skwitował minister.

- Panom również. - oznajmiła, odsuwając kotarę.

SoldierOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz