Rozdział 16

9 3 1
                                    

Głuchą ciszę przerwał nagły, donośny łoskot klamki, sygnalizujący otwarcie drzwi. Następczyni tronu zdawała się zastygnąć w bezruchu. Szeroko rozwierając powieki, odwróciła się w kierunku wyjątkowo nieproszonego w tym momencie gościa. Zza drzwi natomiast wyłonił się elegancki, granatowy mundur, a kolejno para idealnie błękitnych źrenic, które bystrze ulokowały na niej spojrzenie.

- Scolett wpadnie później. - oznajmił przybyły, starając nie wdawać się w szczegóły wcześniejszego spotkania.

Bez słowa wyciągnął w jej kierunku plik dokumentów, nagle lekko wycofując rękę. Jego oczy zdawały się przybrać wyraz czystego zdziwienia.

Anastasia stała na wprost niego, z całych sił starając się połknąć skumulowane w sobie emocje. Pohamowując wciąż mimowolnie drżące ciało, powoli wysunęła dłoń, chwytając dostarczone zapiski.

- Dziękuję, jest pan wolny. - odrzekła, dystyngowanie go wymijając i kierując się w stronę wyjścia.

Chciała jak najszybciej wydostać się z pomieszczenia. Czuła, jak dusi się w środku.

- Gdzie się wybierasz? - odezwał się znacząco Carlos, zatrzymując ją w połowie drogi.

- Nigdzie, gdzie powinieneś iść. - stwierdziła oschle, zaciskając uścisk na kartkach papieru.

- Teoretycznie, powinienem iść z tobą wszędzie. – odparł, bez wzruszenia stawiając ku niej kroki.

- Nawet teoretycznie, nie wydaje mi się, aby miał pan wstęp do damskiej łazienki. – obwieściła, zdecydowanie grożąc mu spojrzeniem, ponownie ruszając przed siebie.

- Zaczekam na zewnątrz. – oznajmił, bez precedensowo otwierając przed nią drzwi.

Momentalnie poczuła, jak zalewa ją krew.

- Nudzi ci się do tego stopnia? - prychnęła, z uporem ponownie przystając w miejscu.

- To mój obowiązek. – stwierdził, zauważalnie unosząc przy tym kącik ust i tym samym, rozdrażniając ją jeszcze bardziej.

- Złaź mi z drogi. – rozkazała, z pełną powagą, unosząc podbródek ku górze.

- To również moja droga. – skwitował, po czym oparł się o kurtynę.

- Nie w tym życiu. – syknęła, czując jak pulsuje jej żyła.

- Doprawdy? - odpowiedział jej tym samym, w dalszym stopniu nie ustępując.

- Ruszysz się, czy sama mam cię przesunąć? - stwierdziła znacznie groźniej.

- Spróbuj, jeśli potrafisz. - odrzekł, ni stąd ni zowąd zabierając jej dokumenty.

- Oddawaj to. - wycedziła, ledwie pohamowując gniew, znów wysuwając dłoń w jego kierunku.

Jednak tym razem jej ciało było już całkowicie spokojne. Jej żal i frustracja, znalazły inny obiekt ujścia.

- To, czy to? - skwitował, wyjmując zza pleców spis.

- Byłeś wcześniej złodziejem, czy jak? - zagotowała się, wyrywając mu oba przedmioty, a kolejno ciężko wzdychając. - W porządku. Siadaj. - dodała z rezygnacją, zawracając z powrotem.

"Skoro i tak nie mogę się od niego uwolnić." - mruknęła, myślami powracając do aktualnych spraw. Reed natomiast z wyraźną satysfakcją podążył tuż za nią, rozgaszczając się w czerwono-szkarłatnym fotelu.

- Jak postępy? - skwitowała krótko, siadając naprzeciwko niego.

- Zgodnie z przewidywaniami odnotowania, co do wcześniejszych okoliczności śmierci domniemanej ofiary, nie pozostawiają wiele do rzeczenia. Odnalezione piętnaście lat temu ciało zostało zidentyfikowane na podstawie oględzin bliskich. Z zapisów wynika, że znajdowało się w opłakanym stanie, gdyż zostało odkryte dopiero po kilku dniach. Podejrzewano utopienie, choć teorie były różne. Ostatecznie nie ustalono jednej wspólnej wersji, a sprawę porzucono z uwagi na brak zainteresowanych losem zmarłego. – objaśnił.

SoldierOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz