Rozdział XXV: Odważysz się zatańczyć z diabłem?

104 24 85
                                    

 Jak zwykle zachęcam do włączenia muzyki z mediów, zwłaszcza do drugiego fragmentu^^

...................................................

Nieprzerwanie rozbrzmiewały oklaski. Sprawiły, że sekundy rozciągnęły się zupełnie tak, jakby były z gumy. Zamknęły mnie w sztywnym ciele, wystawioną na widok potworów. Obserwowałam te, które należały do Concilium. Kobieta w zielonej sukni patrzyła w przestrzeń, wyłączona z otaczającego ją świata, ale rudowłosa dama pogłębiła uśmiech. Mężczyzna w bordowym płaszczu uniósł wymownie brwi, a jego blondwłosy towarzysz dalej przypominał pozbawioną emocji maszynę. Arhi wodził spojrzeniem po tłumie. Napawał się tym, co właśnie zrobił.

Morderca.

Poczułam na ramieniu czyjąś ciepłą dłoń.

— Spokojnie. To już koniec — szepnął obcy głos.

Siedząca obok dziewczyna ułożyła szkarłatne usta w łagodny uśmiech. Podała mi tę samą rękę, którą jeszcze przed chwilą mnie dotykała. Ujęłam ją z wahaniem.

— Mam na imię Carmen — przedstawiła się i machnęła w stronę czegoś po mojej drugiej stronie. — Ja i Christopher jesteśmy sąsiadami. Ty nazywasz się Annabelle, prawda?

Christopher.

Zdążyłam zapomnieć o jego obecności. Zlustrowałam pochmurną twarz, która w odpowiedzi na to rozpogodziła się odrobinę. Odetchnęłam z ulgą.

Carmen przekrzywiła głowę.

— Prawo Ciszy przestało obowiązywać. Możesz się odezwać.

Odchrząknęłam. Zrażenie do siebie kolejnych wampirów energetycznych byłoby skrajnie ryzykowne.

— Czym jest Prawo Ciszy? — zapytałam.

— Nie za dużo ci wyjaśnił, co? — rzuciła karcąco pod adresem Christophera. — Prawo Ciszy opisuje jedna z zasad zawartych w Codex Aeternitatis. Polega ono na tym, że w momencie, gdy milkną członkowie Concilium, to samo są zmuszeni uczynić zgromadzeni. Kolejne osoby cichną, przekazując sobie tym samym niemy komunikat. Prawo Ciszy przestaje obowiązywać, gdy któryś z członków Rady zabierze głos.

— Nie rozumiem. — Ściągnęłam brwi. — Skoro teraz żaden z nich nic nie mówi, to czemu my możemy?

Twarz dziewczyny przybrała dziwny wyraz. Okolone długimi rzęsami oczy spoglądały na Christophera zagadkowo. Chłopak wydawał się spięty, gdy odpowiedział za nią:

— Carmen zapomniała dodać, że kiedy członkowie Concilium postanawiają skorzystać z Prawa Ciszy, każdy z nich unosi prawą dłoń. Oznacza to, że muszą znajdować się w tym czasie blisko siebie, by sygnał był zrozumiały.

Kamienne siedzenie zadrżało, kiedy ogromne wrota po raz kolejny zaczęły się otwierać. Brawa już dawno ustały, pozostając jedynie dudniącym wspomnieniem, które odbijało się w mojej głowie. Zauważyłam, że członkowie Rady gdzieś zniknęli.

Może wmieszali się w zmierzający do wyjścia tłum?

Zacisnęłam drżące palce na materiale sukni.

A może idą po mnie?

— Chodźmy.

Posłusznie wstałam i ruszyłam za nim. Kilka rzędów niżej dostrzegłam Carmen. Nie miałam pojęcia, kiedy się tak oddaliła.

— Idziemy do domu? — spytałam z wyraźnie słyszalną nadzieją.

Utknęliśmy na schodach za grupą wyjątkowo rozgadanych dziewczyn, które na podstawie wyglądu wzięłabym za rówieśniczki. Wątpiłam jednak, żeby faktycznie nimi były. Nikt ze zgromadzonych nie wyglądał starzej niż na trzydzieści lat. Wiekowe istoty tylko z zewnątrz sprawiały wrażenie takich jak ja. W środku kryło się niebezpieczeństwo, które niosło śmierć.

Znaki Dusz. Odrodzenie [W TRAKCIE ZMIAN]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz