Rozdział XIX: Lustrzane odbicia potrafią zaskakiwać

112 16 129
                                    

 — Ser? Fuj!

Wyrwałam Willowi z ręki kanapkę.

— To dla mnie — sprostowałam. Uniosłam brwi. — Wiem, że się przyjaźnimy i bywa, że co twoje, to i moje, ale nie spodziewałam się, że zawiniesz mi drugie śniadanie.

Uśmiechnął się cierpko i pokręcił głową.

— Wyświadczyłbym ci przysługę — stwierdził. — Nie musiałabyś jeść tego okropieństwa.

Odnalazłam rozbawione oczy przyjaciela. Jak zwykle ich widok rozpraszał obezwładniającą, szkolną szarość. Od rana padało, więc byliśmy zmuszeni pozostać w przytłaczających murach nawet podczas przerwy na lunch. Na szczęście wysokie okna wpuszczały wystarczająco dużo światła, byśmy nie czuli się w stołówce jak w trumnie. Na szybie, o którą opierało się krzesło Willa, spływające krople tworzyły pulsujące witraże. W jednym z nich odnalazłam swoją rozmazaną twarz. Lekko się wzdrygnęłam.

Już miałam wymienić całą górę zalet sera, gdy usłyszałam głośne chrząknięcie. Alex, zajmująca miejsce na prawo ode mnie, postukała różowymi paznokciami o blat okrągłego stolika. Muśnięte pastelowym pomarańczem powieki i podkreślone błyszczykiem usta dodawały jej dziewczęcego uroku. Słodki wizerunek psuła jedynie głęboka zmarszczka, która właśnie pojawiła się na czole. Dziewczyna przeskakiwała wzrokiem między mną a Willem.

— Daj mu już tę drugą kanapkę, Belle — zarządziła. — Jak was znam, to będziecie się tak przekomarzać wieki, a on w międzyczasie umrze z głodu. — Pogroziła chłopakowi palcem. — Mamy do pogadania. Nie wierzę, że nic nam nie powiedziałeś, tylko postanowiłeś ekspresowo się odchudzić. Annabelle ostatnio karmiłam, więc ciebie też mogę.

Na samo wspomnienie cottage pie, mój żołądek wsiadł na karuzelę i zaczął się kręcić w zawrotnym tempie.

— Albo ja — dodała Vic i popatrzyła na Willa porozumiewawczo. Trwało to zaledwie kilka sekund, bo zaraz rozległ się dźwięk powiadomienia, po którym momentalnie powróciła do wirtualnego świata.

Will zrobił się podejrzanie czerwony. Czyżby się zarumienił?

— Za to jedzenie płacą wasi rodzice. Nie chcę być pasożytem.

Alex drgnęła powieka.

— Trzymajcie mnie, bo nie wytrzymam. — Pochyliła się nad stołem. — Will, na niebiosa i buty Lady Gagi, nie jesteś żadnym pasożytem. Czy ty...

Przerwało jej kolejne chrząknięcie, tym razem nienależące do niej. Wszystkie głowy odwróciły się w stronę przybysza, którym okazała się wysoka właścicielka złocistych loków. Czarne oczy zdawały się mnie prześwietlać.

— Możemy porozmawiać? — zapytała.

Nie miałam bladego pojęcia, czemu znajoma Christophera życzyła sobie rozmowy. Czy wiązało się to z tym, że chłopak znowu nie zjawił się w szkole? Napisałam do niego po pierwszej lekcji, by sprawdzić, czy wszystko u niego w porządku. Przez chwilę mój umysł wypełniała przerażająca myśl, że Joseph, w akcie zemsty za niewysłuchanie jego wyjaśnień, skrócił wampira o głowę. Odetchnęłam z ulgą, gdy odpisał, że próbuje się czegoś dowiedzieć o Richardzie Shenay'u. Zadecydowałam, że nie będę go więcej zadręczać wiadomościami, tylko dam mu przestrzeń do działania.

Onieśmielająco piękna dziewczyna, której imienia nie pamiętałam, wydęła wargi.

— Nie gryzę — zapewniła.

Z jej krótkiej konwersacji z Christopherem wywnioskowałam, że znali się nie od dziś. Może była jednym z tych wampirów energetycznych, o których wspominał Christopher? Tych, które nie krzywdziły ludzi?

Znaki Dusz. Odrodzenie [W TRAKCIE ZMIAN]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz