Rozdział V: Pamiętaj, kim jesteś

260 38 263
                                    

 Powoli sny zamieniały się w dźwięki i zapachy. Otulające mnie ciepło dawało namiastkę bezpiecznego, przytulnego domu, w którym w kominku zawsze płonął ogień, a z kuchni roznosił się zapach dopiero co wyjętego z piekarnika ciasta.

Kiedy powrócił ból, zrozumiałam, że bezpieczeństwo było tylko nieosiągalnym marzeniem.

Uniosłam powieki, by zaraz potem pośpiesznie zaczerpnąć tchu. Znajdowałam się w zupełnie obcym miejscu.

Chociaż to łóżko wygląda jakoś znajomo...

W pokoju, którego ściany zasłaniała boazeria, panował półmrok. Żółte światło stojącej lampy padało na pochylającą się nade mną twarz.

Odsunęłam się i spróbowałam usiąść, ale wtedy świat zawirował, powodując falę torsji. Zgięłam się wpół i zwymiotowałam do podsuniętej w ostatniej chwili miski.

– I po co było się tak rzucać, wojowniczko? – skomentował rozbawionym tonem Christopher i zajął miejsce na małym taborecie ustawionym przy lewym brzegu łóżka. Odstawił miskę na podłogę. – Obudziła się!

Zlokalizowane na drugim końcu pokoju drzwi zatrzeszczały w zawiasach, kiedy Alex wpadła przez nie, jakby od tego zależało jej życie. Przylgnęła do mojego boku.

– Ile można spać?! – zawołała oskarżycielsko. Otarła mokre oczy, rozmazując przy tym tusz do rzęs. – Tak się o ciebie martwiłam, głuptasie. Nigdy więcej mnie tak nie strasz!

Pogładziłam jej rozczochrane włosy i uśmiechnęłam się delikatnie.

– Nic mi nie jest – powiedziałam, mając nadzieję, że dzięki tym słowom trochę się rozchmurzy. – Gdzie jest Vic?

– Tu jestem.

Cichy głos dobiegł z rogu pokoju znajdującego się za plecami Alex. Victoria przetarła zaspane oczy i wyprostowała się na wiklinowym krześle. Kamień spadł mi z serca na widok całej i zdrowej przyjaciółki.

– Pamiętasz, co się stało? – zapytała Alex.

Zmarszczyłam brwi i zerknęłam na Christophera. Natychmiast przesunęłam się bliżej przyjaciółki.

Christopher mnie śledził. Nadal nie wiedziałam, w jakich okolicznościach się poznaliśmy. Wszystko, co się wiązało z tym chłopakiem, przybierało postać czerwonej flagi.

A ja o mało go nie pocałowałam.

Co mi strzeliło do głowy, żeby z nim w ogóle tańczyć?!

Alex bez problemu odnalazła w moich oczach strach.

– Hej, spokojnie. To dzięki Christopherowi jesteś bezpieczna. Ktoś chciał cię porwać, pamiętasz?

Odetchnęłam głęboko.

Ach, tak. Przecież nie skończyło się na niebezpiecznym tańcu.

Mój umysł wypierał poszukiwania Willa, silne ręce obcego mężczyzny, skradzioną krew i niespodziewane pojawienie się Christophera. Wypierał strach, ból i niemoc.

Wypierał nadchodzącą śmierć.

Miesiąc, dwa...

Wspomnienia urywały się po tym, jak zbiry zaatakowały Christophera. Czyżbym uderzyła się w głowę?

Dotarło do mnie to, o co powinnam zapytać w pierwszej kolejności. Wstrzymałam oddech.

– Co z Willem?

– Jest w domu, dojdzie do siebie – odpowiedziała, spoglądając na blondyna z wdzięcznością. – To również zasługa Christophera. Gdyby nie on... Nie chcę sobie nawet wyobrażać, co by się stało. Postąpił jak bohater.

Znaki Dusz. Odrodzenie [W TRAKCIE ZMIAN]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz