Pov: Konopskyy
No ja nie wierzę w tego gościa. Wylał dobre kakałko i to jeszcze na moją bluzę i przy okazji na swoją. No kurwa...
-DEBILU TY- Nawrzeszczałem na niego będąc nieźle wkurzony. Ojj nie daruję mu tego.
-PRZEPRASZAM!- Krzyknął błagalnie, a ja widziałem jego przerażenie w oczach. Zupełnie nie wiem dlaczego, chyba widać że to wszystko robię dla jaj by się z niego kiełże ponabijać.
-I co teraz będzie z moją bluzą hm? Upierdoliłeś mi ją całą i przy okazji NIE WYPIŁEM ANI ŁYKA KAKAŁKA! SKANDAL!- Wstałem z kanapy mając dużą, czarną plamę na mojej białej bluzie, która była moją ulubioną. Odłożyłem kubek w którym było już pusto na pobliski stolik i stanąłem na przeciwko mężczyzny krzyżując ręce i udając obrażonego. Nakieruje go trochę w tą właśnie stronę.
Będzie zabawniej.
-P-przepraszam cię serio... Nie chciałem...- Także odłożył pusty kubek, ale tym razem na podłogę i spojrzał że smutkiem w moje oczy.
Zrobiło mi się go szkoda. On naprawdę myśli, że mam mu za złe to, że oblał moją jakąś głupią bluzę. Wiadomka, trochę jednak szkoda, ale przecież nie wkurzył bym się aż tak, by się tak wydzierać.
-Ejejejej, Wardęga. Spokojnie, to tylko żarty- Podszedłem bliżej niego, usiadłem na kanapie i przesunąłem się do brodowatego i popatrzyłem prosto na niego.
Zbliżyłem swoją rękę do jego, a następnie niewyczuwalnie delikatnie złączyłem nasze palce w jedną całość. Drugą rękę skierowałem na jego podbródek i podniosłem go ku góry, by mógł patrzeć w moje oczy.
-Przecież wiesz, że nie jestem taki. A że jesteś debilem i w to uwierzyłeś to już nie moja sprawa haha- Odparłem znowu żartem i to wielkim, a na moje policzki wkradł się rumieniec.
-Nienawidze cię- Uśmiechnął się szeroko oraz uroczo do mnie, a ja po chwili nachyliłem się nad nim i przytuliłem go do siebie tak, że ja siedziałem obok niego przytulając go, a jego głowę położyłem sobie na brzuchu i sam zsunąłem jego ciało tak, aby leżał na moich kolanach.
Od tego wszystkiego nie wiem nawet co ja właściwie robię.
Sam od własnego czynu, zarumieniłem się i wyglądałem jak burak, gdy tak blisko mnie znajdowała się moja sympatia.
Zacząłem się jak wariat uśmiechać do samego siebie, bo uświadomiłem sobie, że przytulam się z Wardegą. Z tym samym Wardęgą, z którym miałem rok temu potężną dramę i nienawidziłem go całym swoim sercem. Widać, życie lubi zaskakiwać. I to bardzo.
Ułożyłem sobie jego tak jak właśnie chciałem, czy na kolanach. Prosty ruch i mógłbym połączyć jego usta z moimi... Wystarczy się tylko troszkę nachylić... Boże Konop daj spokój.
Wardęga na pewno nie jest gejem. On przecież lubi tylko i wyłącznie dziewczyny... Lecz w głębi serca wiem, że może kiedyś...
Mężczyzna poprawił się na moich kolanach i dwoma rękami złapał za moją talię po czym wtulił się we mnie jak najmocniej. Nawet nie chcę wiedzieć jak w tym momencie moje serce szybko pracuje. Chyba nie nadąża z własnym rytmem.
Poczułem motylki w brzuchu, które szybko zaczęły się rozprzestrzeniać po całym moim żołądku robiąc jakąś niesamowitą paradę.
-Wygodnie?- Odparłem cały czerwony nie mogąc napatrzeć się na jego cudowny profil.
-I to jak- Odwrócił głowę w moją stronę, a później uśmiechnął się szeroko do mnie, a z jego ust wypadło głośne westchnienie.
To jest zbyt piękne. On jest zbyt piękny i idealny. Za idealny dla mnie...
----------------------------A dzisiaj sobie pyknęłam rozdzialik z czułościami Konopa i Wardegi haha mam nadzieję że się spodobało i serio jakby ktoś chciał to niech komentuje to, uwielbiam czytać komy innych haha<3
CZYTASZ
Forever Together - Wardęga i Konopkyy
RomanceGdy w internecie szaleje zachłanna burza rodząca się przez ostatnie wydarzenia ze Stuu, Wardęga oraz Konopskyy próbują, by światło dzienne ujrzały nowe dowody podesłane przez ofiary Stuarta, lecz to nie wszystko. To nie jest tylko zwykła drama w int...