🥀thirteen🥀

183 18 7
                                    

Pov: Narrator (coś nowego)

Podczas gdy okularnik o imieniu Konopski zmagał się z trudnymi problemami, swoim strachem oraz przeraźliwymi groźbami, Wardęga nie zdawał sobie sprawy, że kolejny raz nastraszono jego ukochanka.

A jakby go jeszcze raz nastraszono to myślał sobie, że Konopski da radę, po ostatnim pocieszeniu go. Myślał, że da sobie radę i tak przezwyciężyć swój strach i zgłosić to gdzieś, lecz się grubo mylił.

Brodaty leżał teraz w swoim łóżku czytając komentarze innych pod jego filmem. Niekiedy padały faktycznie jakieś wyzwiska w jego stronę, ale mężczyzne nie obchodziły takie komentarze. Dla niego mogłoby ich być nawet miliony, a on nie da się zmanipulować.

W pewnym momencie jego telefon zaczął wibrować. Zobaczył od kogo jego przychodzące powiadomienie, a on sam na chwile się zaciął. Dzwonił do niego ni z nikąd ni stąd sam Marcin Dubiel. Oskarżony o krycie potencjalnego pe*ofila i nic z tym nie robienie.

Długo się zastanawiał czy odebrać, lecz w porę zdecydował się na taki ruch.
-W co ty mnie kurwa wpakowałeś?!- Od razu po drugiej stronie słuchawki z wielką tonacją wybrzmiał głos oskarżonego.

-Nie udawaj głupiego Marcin- Odparł oschle, a następnie aby było mu wygodniej, poprawił się do pozycji siedzącej i z wielkim grymasem na twarzy, słuchał późniejszych paplanin Dubiela.

-Kurwa mać wplątujesz w to całe gówno moją rodzinę, manipulujesz ludźmi na około, a nas nie byłeś lepszy!- Głośny głos z drugiej strony lekko drażnił jego uszy, przez co musiał telefon trochę oddalić.

-Po pierwsze. Nie wplątuje w to twojej rodziny. Nic o twojej rodzinie nie wspominałem i nawet mi się nie waż kłamać w żywe oczy, bo wiem jaka jest prawda. Po drugie, kurwa nie manipuluje ludźmi. Staram się wymierzać sprawiedliwość razem z Konopskim i najwidoczniej dobrze nam to wychodzi. Jeżeli już masz do nas takie zarzuty, to po cholerę broniłeś i kryłeś Stuarta, który w tym czasie nieźle zabawiał się z czternastolatkami Marcinku?- Z jego ust można było usłyszeć bardzo długi, lecz mądry dialog. Mężczyzna był wkurzony tym, że ten zwala wszystko na niego. Jakby to on sam zrobił coś złego, a nie Marcin.

-Wiesz co? Pierdol się Wardęga. I niech Konopski się też pierdoli. Oboje kurwa jesteście siebie warci- Ostatni raz brodaty usłyszał jego głos w telefonie, a później tylko pikanie świadczące o zerwaniu połączenia dwóch użytkowników.

Mężczyzna może i był wkurzony, ale jakoś nie za specjalnie przejął się wywodami Dubiela. Co on mógłby mu zrobić? Rzucić w niego butem?

Tak czy inaczej, od razu po tym incydencie poszedł zrobić sobie jakąś kolację, ponieważ było grubo po dwudziestej.

Pov: Wardęga

Przyznam, wkurwiłem się na Dubiela, ale to nic specjalnego. Przecież każdego on irytuje i wkurza, więc ze mną nie było inaczej. To był człowiek wprost nie do opanowania. Wymyślał oszczęrnę kłamstwa kłamiąc prosto w kamerę myśląc sobie, że my to przeoczymy.

Nie tym razem Marcinku. Ojj nie.

Robiłem sobie teraz jajecznicę. Moje ukochane danie na wieczór.

Z ciekawości zastanawiało mnie to, co teraz robi Konopski. Niby widzieliśmy się dwa dni temu, a ja cholernie za nim tęsknię. Brakuje mi tych jego pachnących włosów, które mogłem dotykać przy okazji sprawdzając to, jak cholernie miękkie są. Brakuje mi jego cudownego głosu, który rozczulał moje struny głosowe powodując, że sam mam ochotę słuchać go godzinami. Brakuje mi jego ślicznych tęczówek, na które gapiłem się non stop i nie mogłem oderwać wzroku od nich. Brakuje mi jego dotyku, po którym zostawało mi nieznane uczucie. Motylki w brzuchu wibrowały i robiły jakąś paradę. Brakuje mi jego całej osoby.

Robiąc sobie spokojnie kolację zapominając już o sytuacji z Marcinem, wybrałem numer do mojego ukochanego.
Chce sprawdzić jak u niego, nawet gdybym był przez niego codziennie zapewniany, że wszystko dobrze.

Nastawiłem słuchawkę do swojego ucha, a po długiej chwili telefon dał o sobie znać, że osoba do której dzwoniłem, odebrała.

-Witam Konop!- Krzyknąłem radośnie uśmiechając się sam do siebie, że w końcu będę mógł posłuchać jego spokojnego głosu.

-Cz-cześć Wardęga- Lekko się zająkał, a to już zdarzyło wzbudzić we mnie ciutkę podejrzeń.
-Czy coś się może stało u ciebie? Wszystko dobrze?- Oczywiście miałem więcej pytań dotyczące jego samopoczucia, jednak nie chcę go zasypywać nimi aż tak bardzo, więc po prostu kulturalnie się spytałem.

-Jasne... W-wszystko w porządku- Odpowiedział krótko, ale to mnie jakoś nie za bardzo przekonało.
-Konopski serio wiem, że coś cię trapi. Przecież wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć, prawda?-

-Takk, oczywiście. Naprawdę Wardęga wszystko w porządku i dziękuję za troskę- Jego głos nawet w telefonie brzmiał perfekcyjnie i właśnie to mnie przekonało co do jego samopoczucia.

-Okejjj. W ogóle ja miałem przed chwilą niezłego mindfaka- Zaśmiałem się lekko, a okularnik zaraz po mnie.
-A coś się stało?-

-Dubiel sam z siebie do mnie zadzwonił i coś pierdolił, bym nie manipulował innymi i nie wkręcał w to jego rodziny. Ten człowiek serio potrzebuje jakiegoś specjalisty od takich osób. Nikim nie manipuluje i nawet nie wiem co on do mnie pierdolił, ale szczerze chuj mam wyjebane- Podczas gdy opowiadałem chłopakowi miej więcej to, co się działo nie tak dawno, podszedłem do kuchenki i widelcem zacząłem nakładać na talerz swoje gotowe danie, które tylko czekało na to, aż wpakuje je do późni z wielkim apetytem.

-Nie wytrzymam jaki kretyn. Nie rozumiem jak można się tak pogrążyć i jeszcze mówić, że manipulujesz innymi. Nam tylko... Zależy na tym, by każdy zapłacił za swoje dawne czyny. N-nie ważne czy to było rok temu, czy dwa, osiem, dziesięć, dwadzieścia. Takie rzeczy są obrzydliwe i n-nie możemy tak tego zostawić- Z jego ust usłyszałem naprawdę bardzo mądre stwierdzenia. Jak zawsze zgadzam się z nim w stu procentach.

-No dokładnie. Jeszcze coś mówił o tym, żebyśmy się obaj pierdolili. Sam nie jest kurwa lepszy- Odparłem, a Konopski mi na to odpowiedział.

Tak minęła nam rozmowa, która zaskakująco nie była aż tak długa. Chłopak ją zakończył tłumacząc tym, że jest zmęczony i dzisiaj musi wcześnie iść spać bo robota wykańcza. Zrozumiałem go i nie powiem, sam mam ochotę wiecznie spać i tyle. Ale no cóż, robota to robota nie wywiążemy się z niej.

Zacząłem zajadać się jajecznicą jeszcze raz odtwarzając w swojej głowie wszystko to, co przydarzyło mi się dziś i tak mi minął spokojny wieczór.

Spokojny, ale nie na długo.
----------------------------------

Taki spokojny rozdział z lekką nutką kryminału (jeśli tak to mogę nazwać) dzisiaj. Ale obiecuję wam, już trochę późniejsze takie nie będą😈🤗

Forever Together - Wardęga i KonopkyyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz