🥀twenty five🥀

119 12 25
                                    

Pov: Konopski

Wierzyć mi się nie chce, że zgodziłem się na to całe spotkanie z Wardęgą. Nie w ogóle się do niego odezwałem po tym. Ale chyba oczywisty jest fakt, że nie robię tego, bo chce, ale po to by wysłuchać jego marnych wytłumaczeń i tego co ma mi do powiedzenia.

Nie mam ochoty się z nim spotykać, ani go nawet słyszeć. Nienawidzę go i mam nadzieję, że jest tego świadom. Jak narazie będę zgrywać tego, co chce mu dać drugą szansę. Pff drugą szansę to on już dawno dostał. I już dawno ją zmarnował.

Pojęcia nie mam dlaczego, ale lekko stresowałem się tym spotkaniem z nim. Moje serce na samą myśl o tym trochę przyspieszało swojego tępa, a ja miałem ochotę cofnąć moją już wysłana wiadomość do niego.

Prawdopodobnie bym tak zrobił gdyby nie fakt, że chłopak niemalże od razu po wysłaniu wiadomości, ją odczytał i już nie było świętego odwrotu.

Tak czy inaczej nie chcę wyjść na takiego co się boi. Chcę zgrywać kozaka. To daje mi więcej pewności siebie i faktu, że takim sposobem nie tylko będę w oczach innych na wygranej pozycji, lecz także zobaczą że mnie to nic nie rusza i sami przestaną się wpieprzać w moje życie.

Jeżeli chodzi o listy lub groźby na mediach, to znacznie ich częstotliwość zaczęła się zmniejszać tak, że już ich praktycznie nie dostaje. Od momentu mojego zwierzenia się Jake'owi, moje samopoczucie poprawiło się niemalże do perfekcji. Ogólnie przez niego samego jest mi dużo lepiej.

Gdy natrafiam na jeden list na którym jest napisane coś grożącego mi, może dalej się panicznie boje, ale z Jake'iem u boku jest mi raźniej. Dużo raźniej.

Jest teraz następny dzień, a obok mnie leży śpiący Jake. Z racji tego, że obudziłem się wcześniej od niego chciałem wstać z łóżka i zrobić sobie kanapki, ale uniemożliwił mi to sam chłopak, który przyciagnął mnie do siebie tym samym obejmując mnie jedną reką w talii, a drugą położył sobie na mojej klatce piersiowej.

Zrobiło mi się wyjątkowo gorąco na ten czyn. Ostatnio moje relacje z brunetem wchodzą na coraz wyższy etap, a to mi się coraz bardziej podoba.

Ten chłopak naprawdę mi we wszystkim imponuje. Nie dość że jest przy mnie, wspiera mnie codziennie i stara się mnie pocieszać w trudnych chwilach, to i dla mnie nawet zaniedbuje innych i można by tak powiedzieć, że na jakiś czas u mnie mieszka.

Jakoś ubłagał swoich rodziców, aby przenocować co najmniej tydzień u swojego przyjaciela, aby było mi raźniej. I to jest w nim właśnie najlepsze. Nie odstępuje mnie nawet na krok, bo wie, że sam bym sobie z tym wszystkim nie poradził. Że sam bardziej umarłbym tu ze strachu, niżeli mógłbym w spokoju żyć i przemieszczać się w tym domu. Dosłownie gdy byłem sam, bałem się nawet chodzić po swoim własnym mieszkaniu w obawie, że za chwilę znajdę na drodze jakiegoś mordercę, który tylko czekał na okazje, aby wbić mi ostry nóż w plecy.

Chłopak troszczy się mną do tego stopnia, że w końcu postanowił nawet ze mną spać, abym w nocy nie miał nieprzyjemnych koszmarów i mógłbym spać wreszcie spokojnie. Nawet nie wie, za ile rzeczy jestem mu wdzięczny. Czuje do niego coraz większe przywiązanie.

Dlatego też, moje policzki zrobiły się czerwone, a rytm serca lekko przyspieszył. To cudowne widzieć, jak takie małe gęsty chłopaka doprowadzają mnie do czegoś takiego.

- Jake? - Odparłem widząc, jak mały dystans jest pomiędzy nami. Jego usta były tylko kilka centymetrów od moich...
Na chwile zjechałem wzrokiem na nie obserwując je bacznie. Pozwoliłem sobie na taki czyn zauważając, że brunet dalej smacznie sobie śpi.

Jego usta były tak pulchne, a zarazem tak wyostrzone. Kusiło mnie, aby ich posmakować. Bardzo kusiło. Po dłuższym przyglądaniu się jednemu punktowi, wróciłem spowrotem na jego twarz. Była ładna... Bardzo bardzo ładna.

Forever Together - Wardęga i KonopkyyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz