🥀twelve🥀

175 17 4
                                    

Pov: Konopskyy

Minął dzień od ostatnich wydarzeń z Wardęgą. Wczoraj naprawdę dużo się przytulaliśmy. Czułem się jak w niebie, ale niestety nie było momentu na który czekałem od dawna. Pocałunek z nim... Nie mogłem tego zrobić.

Dzisiaj jest sobota, a jutro mija dokładny tydzień on mojego filmu, który łącznie zebrał już ponad 10mln wyświetleń. To jest dla mnie przeogrom i sam nie wierzę, że stworzyłem film dokumentalny mający lekko ponad godzinę i obejrzy to 10mln osób.

Tak czy inaczej, żyć trzeba dalej. Lecz nie z tym, co przytrafiło mi się także wczoraj w tej cholernej restauracji. Jacyś zamaskowani mnie pobili, a ja mam poważne urazy i w niektórych miejscach mojego ciała jest naprawdę bardzo źle.

Boje się o własne bezpieczeństwo. Boje się o siebie. Nie wiem, jak mam z tym żyć. Teraz już każdemu obcemu przechodzącemu sobie bezpośrednio koło mnie, nie mogę spojrzeć w oczy. Nadal mam ten widok przed sobą.

Uniemożliwiają mi jaki kolwiek ruch, a ja nie mogę nawet krzyknąć i prosić o pomocy, bo ręką jednego oplotła się wokół mojej szczęki szczelnie ją zamykając. To było najstraszniejsze doznanie w moim całym życiu...

Ale na szczęście wszystkiemu zaradził Wardęga. Może i nie do końca pozbył się mojego strachu. Może nie zgoił mojej każdej rany na moim poturbowanym ciele, ale zgoił moje serce. Dzięki niemu czuje się psychicznie o wiele lepiej niż przedtem. Mu zawdzięczam to wszystko.

Dzisiaj było dość pogodnie jak na początek jesieni. Na ziemii już było widać żywe kolory z liści, które nadmiernie spadły z wielu drzew.

Teraz szykuje kolejny materiał, który wstawię za około tydzień, może trochę mniej. Będzie to umówienie całej dramy oraz innych rzeczy, które ostatnio zadziały się w internecie. Mimo, że ostatnio przytrafia mi się dosłownie pech i wszystko odbija się na mojej psychice, muszę przecież dalej pracować na swoim stanowisku dla swoich widzów i tworzyć im nowe materiały, a wraz z nimi nowe, świeże informacje.

Otworzyłem folder z moimi wszystkimi screenami, jakie posiadałem na Stuarta oraz Dubiela. Muszę jakoś sprostować sprawę. Dubiel ostatnio wciska niezłe kity ludziom. Muszę go obalić swoimi argumentami i dowodami. W przeciwnym razie doszczętnie internet zacznie mu wierzyć, a już nie mało ofiar temu oszustwu.

Gdy spokojnie wybierałem sobie odpowiednie screeny do mojego filmu, z nikąd na moim pulpicie pojawił się jakiś nowy folder. Jakby sam się stworzył. Dziwne.

Ale postanowiłem go sprawdzić. Wszedłem w niego, a potem ukazały mi się trzy jakieś zdjęcia, które były w tym folderze. Z ciekawości co tam może być, bo jako iż sam sobie nie przypominam żebym takie coś tworzył, postanowiłem to zweryfikować.

Wszedłem w pierwsze zdjęcie, a moim oczom ukazał się wielki napis "Czy za niedługo jesteś..." Z czerwonym tłem i niczym więcej. To było to zdjęcie jedno z trzech, więc z lekkim niepokojem weszłem w drugie.

Na drugim kolejny napis prawdopodobnie kontynuacji pierwszego zdania "...gotowy na..." na tym samym tle, jak zdjęcie pierwsze.
Wszedłem w ostatnie zdjęcie, a potem tylko zamarłem przyglądając się temu przerażającemu obrazowi na ekranie.

"...na swój koniec? :]" Towarzyszyły mi dokładnie takie same emocje jak wtedy, gdy także znikąd pod moimi nogami znalazła się ta durna kartka, która zamieszała całym moim życiem, a przynajmniej jego części.

Przecież to jest niemożliwe. To niemożliwe...
Ktoś się włamał na mój komputer po czym wysyła mi jakieś groźby w folderach? Serce coraz bardziej przyspieszało, a moje całe ciało zaczęło się trząść powodując, że fotel na którym siedziałem też.

Nie chcę być taki słaby... Dlaczego ja zawsze, gdy już jest w miarę dobrze, muszę znowu stać się jak kot we mgle. Zagubiony, bezradny oraz beztroski kot, który chce sobie spokojnie żyć.

Zakryłem swoje usta ręką nie dowierzając w to co moje oczy widzą.Nie czuję się już nawet bezpiecznie we własnym domu.

Obiecałem sobie i Wardędze, że nie będę się tak łatwo poddawał i będę silny do skutku, aż ktoś w końcu sam nie polegnie. Tylko, że ta obietnica już zdążyła zostać zerwana. Po moich policzkach już ciekły żałosne łzy strachu, smutku, przerażenia wszystko w jednym.

Odsunalem się od komputera razem z fotelem, dalej z zasłoniętymi ustami i wielkim przerażeniem w oczach.

Z obawy o własnego siebie, że zaraz spadnę z fotela, a razem z tym walne głową o podłogę i strace ponownie przytomność, wstałem z niego i położyłem się z zakrytą twarzą na kanapę.

Rozpłakałem się na dobre. Czemu ja nie mogę normalnie żyć? Bez żadnej sławy i żadnych gróźb. Pragnę być jak inni. Normalny chłopak z normalnym nudnym życiem.

Zacząłem głośno płakać i szlochać. Co ja powiem ponownie Wardędze? No słuchaj stary jednak nie dam sobie sam rady, ktoś musi mi pomóc, w dodatku będziesz robił za taką moja tarcze ochronną i będziesz mnie na każde posyłki pocieszał? No chyba nie.

Chcę, żeby się okazało, że to tylko zły sen lub koszmar, a wszystko w nim zostałoby zmyślone przez moją bujną wyobraźnię.

Brakuje mi odwagi, by być odważnym.

BRAKUJE MI KURWA WSZYSTKIEGO.
-----------------------------
Spokojnie już niedługo zrobię ich lizanie. Nie przejmujcie się :D

Forever Together - Wardęga i KonopkyyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz