Liście wydawały z siebie bardzo cichy, ale zarazem słyszalny szelest. Otoczka była bardzo przepiękna. Z każdej strony otaczała nas piękna natura. Zieleń połączona z już lekko zwiędłymi kwiatkami świadczące o porze roku naprawdę stanowiła cudownego krajobrazu.
Poruszaliśmy się różnymi drogami bacznie omijając niektóre z grzybów, których nie chcieliśmy popsuć. Ja z Jake'iem znajdujemy się w lesie do którego mam kilkanaście kroków od mojego mieszkania. Razem poszliśmy się przejść, bo stwierdziliśmy, że przydałoby się nam czasem jakieś spokojne miejsce do poukładania wszystkich myśli o pogadania sobie na spokojnie bez niepotrzebnych tłumów i hałasów jak to jest na przykład w restauracjach.
Od mojego trudnego wyznanie o moim samopoczuciu i ostatnich problemach minęły dwa dni. Do teraz ani razu nie widziałem się z Wardęgą co znacznie polepsza mój nastrój.
Z Jake'iem nasza relacja ostatnio uległa dużej zmianie. Zaczęliśmy się wspólnie wspierać w trudnych chwilach i można by powiedzieć, że nasza relacja weszła na znacznie wyższy poziom.
Przed całym tym wydarzeniem, z chłopakiem miałem dość koleżeńskie stosunki. Nie byliśmy na tyle rozkręceni jak teraz i przede wszystkim, nie troszczyliśmy się o siebie tak nawzajem.
Brunet naprawdę zdobył moje zaufanie. Widać, że bardzo mu na mnie zależy i stara się jak może żeby tylko poprawić mój humor, który ostatnimi czasy i tak uległ dość dużej zmianie właśnie przez niego. I to w pozytywnym znaczeniu.
Przekonuje mnie na codzienne spotkania by przy okazji zobaczyć, jak się czuje i spędzić ze mną miło czas. jestem mu naprawdę wdzięczny, bo jako jedyny mnie nie zostawił. Nie wyśmiał mnie gdy wygadałem się mu o wszystkim i przede wszystkim rozumie mnie w tym jako jedyny. To naprawdę wyjątkowy chłopak.
Zdążyłem już nawet opowiedzieć chłopakowi o Wardędze, chodź tak naprawdę w ogóle się nie znają. Opowiedziałem mu wszystko co zdążyło się pomiędzy nami ostatnio. Jak bardzo mnie skrzywdził słowami.
Teraz szliśmy przed krzewy i zaschnięte badyla w między czasie gadając o wszystkim i o zupełnie niczym. W jego towarzystwie czas płynie mi wyjątkowo szybko przez co kilka godzin zamienia się w pięć minut.
- Jak ogólnie z tym Adamem? Odzywa się do ciebie coś? - Spoglądał na mnie kątem oka zaciekawiony, a ja zaśmiałem się lekko. Już w ogóle nie obchodzi mnie ten człowiek. Jake przekonał mnie, że jego zachowanie było i jest bardzo egoistyczne, a on sam zachowuje się jak niewiadomo kto. Nawet zakazuje mi się spotykać z innymi. Na początku w ogóle nie umiałem się na niego gniewać, ale z czasem zrozumiałem, że takie bronienie go jest zupełnie idiotyczne. Naprawdę mnie skrzywdził, a ja wciąż próbowałem się za nim jak głupi uganiać. Koniec tego. W końcu Jake przemówił mi do rozumu i sprawił, że zobaczyłem jakim Wardęga jest człowiekiem.
- Nie odzywa się nic i bardzo dobrze. Nie będę z tym idiotą dalej dyskutował. Skoro tak bardzo był na mnie zły to teraz pewnie się cieszy, że się do siebie nie odzywamy. I prawidłowo - Prychnąłem wspomnieniem wracając do dnia, w którym czułem się tak wyjątkowo słaby przez niego, że dłużej nie wytrzymałem i fizycznie zrobiłem sobie krzywdę.
Bardzo często mnie coś rani przez co decyduje się na takie, a nie inne czyny, ale naprawdę z biegiem czasu zauważamy jak idiotycznie się przez kogoś zachowywaliśmy. Jak ktoś tak bardzo nas zmienił.
Popatrzyłem się na niego widząc jak na jego twarzy powoli widnieje coraz to szerszy uśmiech. Widać, że Jake tak samo nie pawa sympatią do Wardegi i to jest w pełni zrozumiałe patrząc na to jakie świństwo mi zrobił i jaką jest osobą. Mogę się założyć, że jego celem było zniszczenie mnie. Po części mu się to udało, ale koniec tego dobrego. Już nie będzie tego słabego chłopca, który tylko jak głupi stara się marnie zaimponować jakiemuś kolesiowi. Jake zdjął mi klapki z oczu, a ty samym odkochałem się w Wardędze raz na zawsze.
Jestem naprawdę mu bardzo wdzięczny. Gdyby nie on pewnie nadal bym się kaleczył nie mogąc przyjąć do siebie faktu, że Wardęga mnie tak nienawidzi. Teraz totalnie mam to gdzieś. Może mnie nawet nienawidzić do końca życia, ale ja dopilnuje by ponownie nie wpierdolił mi się butami w życie. Nie chcę mieć z nim nic doczynienia.
- Tak trzymaj Mikołaj. Zasłużył sobie za to ty nie zasłużyłeś na takie traktowanie z jego strony. Przysięgam, że jak jeszcze raz cię zranić lub tylko tknie, policzy się z moją pięścią osobiście - Jego twarz wykrzywiła się w dużym grymasie tym samym pokazując, jak bardzo go nie lubi.
Zaśmiałem się pod nosem i złapałem go delikatnie za ramię.
- Spokojnie. Nie będzie to konieczne. Sam dopilnuje tego by nie wtrącał się już w moje życie. Nie chcę go już nawet znać - W moim sercu już nie było miejsca na kogoś takiego jak Sylwester. Naprawdę mnie zawiódł i strasznie mnie zraził swoim toksycznym zachowaniem, ale może to i nawet dobrze, że zrobił tak a nie inaczej? Może gdyby wtedy się tak na mnie nie wkurzył, dalej bym uganiał się za nim jak jakiś głupi idiota mającym klapki na oczach totalnie zaślepiony jego urokiem?Poczułem, że jego spięte ciało pod wpływem moich słów ulega znacznemu rozluźnieniu, a sam jego wzrok już nie był przepełniony takimi złymi emocjami jak sekundę wcześniej. Zatrzymał się na chwile stojąc na jednej z gałęzi, która prawdopodobnie spadła z drzewa. Tym samym zmusił mnie również do zatrzymania się mając nie równo pod nogami.
- Jak ja się Mikołaj cieszę, że w końcu przejrzałeś na oczy. Już nawet nie zliczę ile razy chciałem mu porządnie wpierdolić w ten jego pysk za to jakim jest chamem - Złapał mnie delikatnie za rękę i tym sposobem spowodował u mnie szybsze bicie serca zupełnie nie wiem dlaczego. Jednak nie przejąłem się zbytnio moim galopującym w nieznane, sercem a skupiłem się na swoich odczuciach spowodowanych tym jednym, małym gestem. Znowu poczułem to przyjemne ciepło, które działało na mnie niczym prąd powodując ogromne ogrzanie moich lodowatych rąk.
Nie chciałem tego momentu kończyć.Spojrzał swoimi tęczówkami w te moje uśmiechając się czule w moją stronę tym samym doprowadzając mnie do istnego szału. Naprawdę nie mam pojęcia dlaczego aż tak reaguje na chłopaka. Lecz wiem to jak bardzo to przyjemne jego dotykanie dłoni jest i jak jego tęczówki zaczynają mnie hipnotyzować.
Po krótkiej chwili która spowodowała u mnie zmieszanie, objął mnie ramieniem i zaczął prowadzić w zupełnie nieznanym mi kierunku. Znam już trochę ten las, lecz nigdy nawet z rodzicami nie byłem aż tak głęboko w nim jak jestem teraz z chłopakiem. Pomimo naszej już długiej wyprawy, czułem się bezpieczny koło bruneta. Czułem, że nic mi się przy nim nie stanie.
- A my gdzie idziemy? - Spytałem patrząc na niego pytająco, a jego uśmiech jeszcze bardziej się rozszerzył tym samym pokazując swoje białe jak gwiazdy zęby.
- Tego to już się sam przekonasz. No chodź - Nie odrywał się ode mnie tym samym powodując u mnie jakiś obłęd, którego nie jestem wstanie wytłumaczyć.
To naprawdę miłe, że chłopak tak bardzo się o mnie troszczy i przede wszystkim, że stara się o naszą relację i zdjął mi te cholerne klapki z oczu.
Jestem mu naprawdę wdzięczny.
--------------------------------
1169 słów
Możecie napisać co wam się podoba i nie podoba w tym rozdziale oraz podzielić się ze mną swoimi pomysłami o tej książce
CZYTASZ
Forever Together - Wardęga i Konopkyy
RomanceGdy w internecie szaleje zachłanna burza rodząca się przez ostatnie wydarzenia ze Stuu, Wardęga oraz Konopskyy próbują, by światło dzienne ujrzały nowe dowody podesłane przez ofiary Stuarta, lecz to nie wszystko. To nie jest tylko zwykła drama w int...