Pov: Konopski
Z Madison dotarliśmy pod moje mieszkanie. Na początku jakby się tak zdziwiła widząc to, gdzie mieszkam dlatego postanowiłem się spytać o co chodzi.
— Co jest? — Wchodząc po schodach zaprowadziłem ją prosto do winy gdzie później wjechaliśmy na niej na samą górę.
— Dużą masz tą haupe — Zatrzepotała swoimi butami o chodniczek tak, by wszystkie brudy z dworu nie pobrudziły niczego w bloku. Zaśmiałem się widząc jak z jej twarzy nadal nie zszedł nie mały szok. Nie wiem w sumie co w tym fascynującego, ale nie narzekam na takie coś.Przeszliśmy przez korytarz dochodząc do drzwi mojego mieszkania. Z kieszeni wyciągnąłem kluczyki i otworzyłem drzwi. Od razu po naszym wejściu można było usłyszeć głos Jake'a z drugiego pokoju.
— Dobrze, że już jesteś. Tęskniłem za tobą — Uśmiechnąłem się sam do siebie na te słowa dopiero teraz orientując się, że Madison nie wie o obecności jakiegoś chłopaka w moim domu. Dam sobie głowę uciąć, że teraz jeszcze bardziej się zdziwiła myśląc, że mieszkam sam.
Moja kuzynka nic nie mówiła tylko weszła przez próg drzwi, a ja po chwili je zamknąłem. Usłyszałem skrzypienie łóżka, a następnie zza rogu wyłonił się mój chłopak.
Jake'a wzrok od razu powędrował na nieznajomą mu dotychczas, dziewczynę. Tak samo Madison. W sumie zrobiłem im małą niespodziankę i teraz wręcz karciłem siebie za to, że nie nagrałem ich komicznej reakcji na samych siebie.
— A ty to kto? — Madi nie ukrywała swojego zdziwienia. W końcu nie codziennie jest się dowiadywać, że twój kuzyn mieszka z jakimś dotychczas jej obcym chłopakiem, którego nigdy nie widziałaś na oczy. Położyłem wszystkie ładunki, które w tym czasie obciążały moje ciało, obok drzwi w końcu rozluźniając się w pełni. To naprawdę nie było przyjemne w noszeniu.
—Ty mi lepiej powiedz— Wzruszył ramionami patrząc się teraz na mnie, a ja przełknąłem ślinę na tą chwilę niezręczności. Nie lubię takich momentów. Jesteś z kimś dla ciebie bliskim i nagle nikt się nie odzywa, a w powietrzu panuje napięta atmosfera. Nie wiesz co zrobić, co powiedzieć, co przekazać.
— Jake. To jest Madison. Moja kuzynka. Madison, to jest Jake. Mój chłopak — Przedstawiłem ich siebie nawzajem, a oczy dziewczyny omal nie wyszły na zewnątrz. W sumie mogłem jej wcześniej o nim powiedzieć... Wyszło naprawdę bardzo niezręcznie.
— TWÓJ CHŁOPAK?!— No cóż, blondynka nawet nie wiedziała, że jestem gejem i że preferuje tylko chłopców. Zawsze mi mówiła nawet gdy sam jeszcze nie znałem samego siebie, że napewno niedługo znajdę jakąś piękną. dziewczynę, z którą będę dzielił własną przyszłość. Może ją rozczarowałem...
Zakryła swoje usta dłonią, a Jake zdezorientowany podrapał się z tyłu głowy. Tak samo nie wiedział, że na kilka tygodni zagości do nas moja rodzina.
— Przepraszam, że ci wcześniej nie powiedziałem. Nie miałem okazji...— Zrobiłem krótką przerwę w wypowiedzi, spuszczając swoją głowę w dół będąc obok dwóch moich ważnych osób. Jake cały czas podpierał ścianę za nim i widać było po nim, że nie wie o co chodzi, ani jak się zachować. Madi natomiast musiała nie zważając, że nadal jest opatulona kapturem od kurtki i ubraniami na dwór, musiała usiąść na pobliskiej pufie cały czas trzymając się za głowę.
Nie wiedziałem, jak to przyjmie. Nie wygląda na zadowoloną. Boje się tego, że przez to kim jestem mogę tak szybko stracić kogoś ważnego dla mnie... Oczywiście że brak akceptacji zdarza się też w swojej własnej rodzinie. Rodzice kreują nas na wyidealizowanych dzieci nie zdając sobie sprawy, że mamy także swoje problemy o których i tak w większości nie wiedzą. Tak naprawdę czasami w ogóle nas nie znają. Później jak przyjdzie poznanie prawdy, nie mogą dopuścić do siebie myśli, że coś mogło pójść w ich wychowaniu nie tak. Że nie mają normalnego dziecka, tylko zamiast tego jakiegoś dziwoląga. Najprawdopodobniej się też boją co powiedzą inni na temat ich dziecka. Ale oczywiście zdarzają się też takie rodziny na szczęście w większości wypadkach, że akceptują nas takimi jakimi jesteśmy. Chcą dla nas dobrze i bez względu na to jakie mamy zainteresowania romantyczne, czym się interesujemy, co chcielibyśmy robić w przyszłości, mimo wszystko są u naszego boku. Wspierają swoich dzieci. To są rodzice godni pucharu.
CZYTASZ
Forever Together - Wardęga i Konopkyy
RomanceGdy w internecie szaleje zachłanna burza rodząca się przez ostatnie wydarzenia ze Stuu, Wardęga oraz Konopskyy próbują, by światło dzienne ujrzały nowe dowody podesłane przez ofiary Stuarta, lecz to nie wszystko. To nie jest tylko zwykła drama w int...