🥀twenty eight🥀

107 10 72
                                    

Pov: Konopski

Kolejny dzień, a idzie za tym kompletnie nowe przeżycia, nowe emocje oraz nowe interakcje z innymi. Tego dnia byłem bardzo podekscytowany. Dziś przyjeżdża moja kuzynka, której nie widziałem na oczy już pełne dziewięć lat. Ciekawe, jak teraz wygląda. Cóż, tego przekonam się już dziś.

Dawno nie wspominałem o Pandora Gate prawda? No więc tak. Wszystko idzie po staremu. Ja dalej znajduje czas na tworzenie różnych materiałów w newsami w między czasie przeszukując jakieś nowe dowody na naszych głównych podejrzanych i już oskarżonych.

Dubiel dalej łudzi się, że uda mu się wybrnąć jakoś z całej tej sytuacji. Czasem śmieszy mnie to jak z jednego wątku bardzo szybko przechodzi na drugi i unika jak ognia jego głosówek do czternastolatki "chodź do Jaworzna...". To strasznie pokręcony człowiek i bardzo kontrowersyjny jeżeli chodzi o internet. Ze względu na jego wcześniejsze sprzeczki z innymi, każdy mu teraz nie wierzy w żadne słowo. I prawidłowo. Perfidnie chce zrobić z nas głupich i najpierw mówi, że nie ma nic wspólnego z tą całą akcją, a później jednak przeprasza za swoje zachowanie jeszcze dając urywki ze swoją płaczącą mamą.

Jeżeli chodzi natomiast o Stuu, to służby dalej szukają go w Anglii. Ja sam staram się doszukać nowych informacji, a gdy tylko takowe znajdę, od razu działam przystępując do powiadomienia prokuratury.

Wcześniej na socialach działałem z Wardęgą, lecz teraz nie ma mowy, żebyśmy sobie nawzajem pomagali. Nie w takiej sytuacji, w jakiej się teraz znajdujemy. Nie chcę jego pomocy, ani ogólnie by się mieszał w moje życie. Chcę mu udowodnić, że sam umiem sobie poradzić nawet z tak poważną sprawą. Może gdy wtedy zobaczy jak sobie radzę sam, przestanie uważać mnie za tego wrażliwego chłopca co się wszystkiego i wszystkich boi tylko normalnie bez żadnych niedociągłości przystępuje do odpowiednich działań z twardą klatą.

Odchodząc już od tematu Pandory, oczywiście jak już wspominałem dzisiaj odwiedza mnie ktoś cholernie ważny. Wiem, że może sobie teraz pomyślicie, że hej Mikołaj to zwykle odwiedziny kuzynki na kilka tygodni, ale nawet nie zdajecie sobie sprawy jak to jest z wiedzą, że spotkasz jakąś osobę po prawie dziesięciu latach. Niesamowicie się czuje z myślą, że znowu będę dostawał od niej to cudowne wsparcie jakim obdaża mnie cały czas nawet pomimo tak ogromnych, dzielących nas kilometrów.

Wstałem z krzesła kończąc swój obiad a przy mnie w ogromnej ciszy siedział Jake tak samo jedząc swój posiłek. No tak. Miałem z nim pogadać o wczorajszym dniu, bo właśnie od ostatnich wydarzeń pomiędzy nami praktycznie w ogóle się do siebie nie odzywaliśmy pomimo tego, że chłopak już nawet ze mną zamieszkał na jakiś czas.

— Słuchaj Jake, a propos wczoraj... Zrobiło się strasznie niezręcznie i chciałbym to zmienić... — Odważyłem się w końcu zacząć tą rozmowę, która cały czas mnie bardzo korciła. Chcę w końcu poruszyć ten wątek nie pozostawiając go tak nie dokończonego.

— Tak racja. Przepraszam za to z wczoraj. Nie powinien tak od razu wyskakiwać z uczuciami do ciebie zważywszy na to, że chyba nie jesteś jeszcze na to gotowy... — Spojrzał się na mnie ze smutkiem w oczach przeczesując lekko swoje poplątane włosy.

Przykro mi jest z myślą z tym, że chłopak tak bardzo nie docenia swojej osoby, że gdy ktoś się nim zainteresował, teraz zaczyna wymyślać do tego milion różnych wymówek nie wierząc, że naprawdę może się komuś podobać. Niestety Jake'owi ostatnio samoocena poszła znacznie w dół. I to dlatego, że ktoś kilka dni temu na mieście nazwał go chodzącym pedałem, który nie powinien się nawet pokazywać na mieście wśród "normalnych, zdrowych ludzi" tak twierdził jakiś starszy pan.

Nigdy bym się nie spodziewał, że będzie się zamartwiał i zadręczał jakimś starszym dziadkiem, który tak naprawdę sam nie wie co oznacza prawdziwa miłość i wyzywa na prawo i lewo wszystkich homoseksualistów, bo przecież "jesteśmy obrzydliwi". Jake jest naprawdę ciężkim charakterem i bardzo trudno go złamać, ale z jego opowieści jego mama ostatnio pojechała do szpitala z bardzo poważnymi urazami głowy, więc chłopak teraz chodzi taki smutny i przygnębiony.

Forever Together - Wardęga i KonopkyyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz