Pov: Konopskyy
Oczywiście, że tuszowałem każdemu moje prawdziwe samopoczucie i szybko omijałem ten temat. Nie chcę robić problemów innym a tym bardziej Wardędze, dlatego zdecydowałem się sam sobie z tym radzić. Z tym wszystkim, co powoli brnie do celu i zaczyna mnie przerastać.
Nie miałem pojęcia, co tak właściwie robię. Cały czas czułem się niebezpiecznie i to nawet we własnej chaupie. Nie mogę nawet wstać z myślą o tym, że zaczyna się dobry i spokojny dzień, bo już w głowie przetwarzają mi się te wszystkie anonimowe groźby do mnie.
Nie radziłem sobie z tym coraz bardziej.
To zaczyna mnie wyniszczać.
Dzisiaj był kolejny i stresujący dla mnie dzień. Od razu gdy się obudziłem tego ranka, rozglądałem się w kółko po moim całym mieszkaniu mając nadzieję, że nie ma tu żadnego włamywacza który by mnie skrzywdził, a jedyny który może mnie uratować to Wardęga.
Lecz on nie może się o niczym dowiedzieć. Z tego co mi wiadomo, odpuszczono już mu i nie dostaje gróźb tak jak ja, a jeśli by się zainteresował tym co się u mnie dzieje, kto wie czy i on nie byłby wciągnięty na nowo w to wszystko.
Jest prawdopodobnie skreślony z listy ofiar, a teraz ci co to wszystko robią, skupiają się na mnie.
Oczywiście chodzi mi tu o tych, którzy mi grożą. Z ich listy zniknął Wardęga, bo nic mi nie mówi już o tym i w pełni o tym zapomniał, a ja wskoczyłem na jego miejsce i to na top 1 chyba, że nękają kogoś jeszcze bardziej ode mnie, w co wątpie.
Szedłem szybkim krokiem do pobliskiego sklepu. Za szybkim. Cały czas zdawało mi się, że ktoś ciągle za mną podąża i mnie śledzi. W głowie rodziło mi się milion okropnych scenariuszy na moje dalsze życie. Na przykład to, że niedługo wpadnę w ręce jakiegoś mordercy, który poćwiartkuje moje ciało na dobre lub najbardziej brutalnie jak może, będzie mnie torturował. Na samą myśl o tym oczy szklął mi się od łez.
Moja cała twarz była zasłonięta ciepłym kapturem, który pomimo drażniącego deszczu ocieplał moją głowę, a bluza którą miałem w tym momencie na sobie, także przyjemnie ocieplała moje ciało.
Gdy znajdowałem się już koło sklepu, oglądając się za siebie ostatni raz wszedłem do sklepu czując chwilową ulgę. W sklepie przecież nikt mnie nie dorwie. Nikt mnie nie pobije, nikt nie zabije, nic nie zastraszy. Więc chodź moje poczucie bezpieczeństwa będzie trwało chwilę, z moich ust wydobyło się westchnienie ulgi.
Wziąłem koszyk który stał obok wejścia do sklepu, i zacząłem robić swoje zakupy. Wiadomo, to były takie podstawowe rzeczy.
Zsunąłem ze swojej głowy kaptur mając pewność, że nic mi tu nie będzie i żadna kropla deszczu nie dostanie się do moich włosów.Robienie zakupów zajęło mi kilka dobrych minut. Siedziałem ta poniekąd też celowo, żeby moje poczucie bezpieczeństwa chodź o trochę się przedłużyło i bym nie musiał tego ponownie przechodzić. Wiadomo, to mnie i tak nie ominie, ale dopóki tu jestem nic mi się nie stanie. Dlatego tak bardzo zwlekałem z wyjściem ze sklepu. Bałem się tego stresu, który non stop mi towarzyszy, gdy przychodzi mi gdzieś iść. Nawet na głupi spacer. Nie czuję się w ogóle bezpieczny.
W pewnym momencie wybierałem sobie odpowiedni żółty ser, który miałem zapisany na swojej liście zakupów, poczułem, jak coś lekko uderzyło moje ramię a także plecy.
Odwróciłem się przeraźliwie domyślając się najgorszego. Lecz teraz moje przypuszczenia się zupełnie nie sprawdziły.
Na ziemi leżał dość szczupły chłopak, który mniej więcej wyglądał na moje oko na podobny wiek do mojego. Jego złociste włosy z lekką nutką ciemnego koloru były wilgotne przez deszcz, a także lekko posplątywane. Jego całe ciało wyglądało na bardzo atrakcyjne, co znacznie przykuło moją uwagę. Mogłem też dostrzec jego tęczówki, które przypominały kolor świeżej trawy.
To był on... (Ale z koszulką jak cos xdd)
-Uhm... Bardzo p-przepraszam- Zająkał się chłopak wpatrując się przez dłuższą chwilę na mnie, a ja byłem nie mało zszokowany tym przypadkowym zdarzeniem. I to z dość ładnym chłopakiem to trzeba przyznać.
-Niee, to ja przepraszam...- Jak widać, oboje się spłoszyliśmy. Wystawiłem do niego rękę by pomóc mu wstać, a brunet na chwile złączył nasze ręce w uścisku. Gdy wstał zauważyłem, że w milczeniu przygląda się całej mojej twarzy, a na moich policzkach nawet nie wiem czemu zagościły rumieńce, jakich nie mogłem się pozbyć.
-Przepraszam jeszcze raz... Czasem nie kontroluje gdzie zabierają mnie nogi i jakoś tak wyszło... Kurcze głupio mi...- Zaczął tłumaczyć czując niezręczność. Zresztą ja miałem tak samo.
-Spokojnie. Naprawdę nic się takiego nie stało- Uśmiechnąłem się do niego i poklepałem nieznajomego po ramieniu. Oddał uśmiech, a ja poczułem dziwne uczucie w brzuchu.
-T-to ja będę już leciał...- Zająkałem się, a on przytaknął i także się ze mną pożegnał.
Odszedłem i w tej chwili opuściłem swoją głowę do domu nie mogąc przestać się czerwienić.
To zdarzenie wywołało u mnie dużo niezręczności, ale także zawstydzenie się i chodź na troche zapomnienie o mojej traumie, z którą się aktualnie zmagam.
To zajście w sklepie pomogło trochę mojej głowie odstresować się i złapać trochę chillu. Zdecydowanie czegoś takiego potrzebowałem.
Byłem wdzięczny temu nieznajomemu, który przy okazji jest też ładnych chłopakiem.
----------------------------Nooo kochani, zaczyna rozkręcać się akcja. Kilka akcji na raz nieźle cn? Wsm od początku o to właśnie chodzi. Żeby książka nie była za nudna. Możecie dać znać co aktualnie o niej sądzicie. Poczytalabym sobie komy haha
CZYTASZ
Forever Together - Wardęga i Konopkyy
RomanceGdy w internecie szaleje zachłanna burza rodząca się przez ostatnie wydarzenia ze Stuu, Wardęga oraz Konopskyy próbują, by światło dzienne ujrzały nowe dowody podesłane przez ofiary Stuarta, lecz to nie wszystko. To nie jest tylko zwykła drama w int...