Tak czy Nie

6 0 0
                                    

🔹 Oliwia 🔹

Po odwiezieniu Stasia Radek stwierdził że dobrym pomysłem jest powiadomienie moich rodziców o tym że mają wnuka.

Nie jestem przekonana ale wiem że trzeba im powiedzieć.
Stajemy przed moim domem.
Mój tata wychodzi z domu a za nim Kiki mała sunia w podeszłym wieku.

- cześć tato - przytulam go.
- cześć mój mały kurczaczku - obejmuje mnie potem przytula Radka.
- chcemy z państwem porozmawiać -

Siedzimy w salonie w kompletnej ciszy mama przyniosła herbatę.
Radek wyciągnął telefon i pokazał zdjęcie Stasia.
- to jest Staś nasz syn - mówi łapiąc mnie za rękę.
- przecież lekarz powiedział - moja mama kręci głową.

- zrobiliśmy badania to jest nasz syn cały czas był w domu dziecka u ojca Adama a teraz staramy się aby był z nami - wyjaśniam.
- Boże drogi to cud tak się cieszę dzieci moje - mama mocno nas przytula.

- z czego - wysoka szczupła dziewczyna o zielonych włosach stoi w drzwiach.
- Jagna - podchodzę i przytulam młodszą siostrę.
- miło cię widzieć siostrzyczko ciebie szwagier też - przytula Radka.
- cześć mała -

Jagna ignoruje go i przytula rodziców.
- to co mnie ominęło - pyta siadając na sofie obok mnie.
Pokazuje jej zdjęcie i wszystko wyjaśniam.
- to wspaniale tak bardzo cierpiałaś -

Radek patrzy na nią zamyślony.
- mała a kiedy ci się włosy zazieleniły pływałaś w jakiejś zanieczyszczonej wodzie - pyta.
- ha ha z koleżanką miałyśmy zakład, że ta która namówi kolegę do tańca wymyśla drugiej karę - wyjaśnia kwaśno.

- przegrałaś - mama podaje jej herbatę.
- wygrałam zrobiła sobie tatuaż motyla na nodze a mi spodobały się włosy tatuatorki i zrobiłam sobie podobne - wyjaśnia przeczesując swoje krótkie włosy.

Jagna opowiada o swoich studiach i życiu w Nowym Jorku.
- a gdzie ten twój John - pyta tata
Moja siostra wzdycha spokojnie.
- zostawiłam go bo nie zamierzam zostać w Nowym Jorku na stałe a on nie chce tu przyjechać pan miastowy - prycha.

Jednak nie zmieniła charakteru nadal jest tą samą pewną siebie i samowystarczalną Jagną co kiedyś.

Po dwóch godzinach Radek wstaje
- musimy się zbierać jedziemy do Leny dowiedzieć się jak sprawa -

Jedziemy do kancelarii Leny, jestem bardziej spokojna niż wcześniej gdy rodzice już wiedzą.
- muszę załatwić jeszcze dwie sprawy w mieście jeśli chcesz możesz wziąć auto i pojechać do domu - Radek podaje mi klucze gdy wchodzimy do środka budynku.
- nie zrobię zakupy i wpadnę do chrzestnej a ty na spokojnie sobie wszystko załatw -

Lena od razu zaprasza nas do gabinetu.
- więc tak wygląda na to że na początku grudnia odzyskacie syna - uśmiecha się do nas.
- tak szybko, jak to - pytam

- to proste jest waszym synem a to duży plus, na dniach przyjdzie do was opieka społeczna sprawdzić czy dziecko ma odpowiednie warunki do rozwoju - sprawdza coś w komputerze - powiem tak znam ranczo młody ma swój pokój jest miejsce do zabawy, ogród, blisko natury - wylicza.

- jesteś pewna że wszystko się uda - dopytuje.
- tak, przyjdę do was gdy przyjdzie opieka nie martw się wszystko będzie dobrze zobaczysz - łapie mnie za rękę.

🔹Radek

Wychodzimy z kancelarii pełni nadziei.
- dobrze za dwie góra dwie i pół godziny powinienem wrócić - całuje jej czoło.
- dobrze spotkamy się przy aucie - daje mi całusa i odchodzi z uśmiechem, który rozjaśnia jest twarz.

Gdy tylko znika z moich oczu ruszam do jubilera na drugim końcu ulicy.
W środku zastaje starego złotnika.
- witam - mężczyzna znika za ladą na moment potem powraca z pudełkiem.
- zgodnie z zamówieniem - otwiera pudełko.

Pierścionek zaręczynowy mojej mamy wygląda jak nowy a dodatkowe listki, o które poprosiłem dodają mu uroku.
- idealny ile się należy - pytam wyciągając portfel.
- panie Radku mam dług u pana ojca pomógł mi gdy zalało mi interes nie wezmę żadnych pieniędzy -

Po krótkiej rozmowie przegrałem i zostałem wypchnięty ze sklepu z pierścionkiem w ręce.
Drugim punktem na mojej liście jest urząd miasta muszę załatwić sprawę z zameldowaniem Oliwii u mnie.

W urzędzie byłem prawie dwie godziny co mnie denerwuje bo jak się okazało musiałem wypełnić tylko jakiś świstek.

Staje przy samochodzie zastanawiając się jak poprosić Oliwię o rękę.

W końcu kupiłem bukiet róż i postanowiłem że do jednej włożę pierścionek.
Kładę bukiet na tylne siedzenie i czekam na moja piękność.

Długo to nie trwało bo już po chwili widzę jak idzie z zakupami.
Podchodzę i zabieram jej torby z rąk.
- ja to wezmę -
- dziękuję kochanie - dostaje buziaka.

Wracamy do domu rozmawiając o tym co robimy dalej.
Staś opowiedział nam o swoim wymarzonym pokoju i ku naszemu zdziwieniu był to po prostu zwykły pokój z biurkiem i łóżkiem.
- może sami mu urządzimy pokój wiem co lubi - Oliwia proponuje.

Kładę jej dłoń na udzie i delikatnie głaszcząc kciukiem.
- to doskonały pomysł w ogóle w domu przyda się remont - zerkam na nią.
- mi się podoba - mówi patrząc przez okno.
- no tak ale chyba czas zmienić go w nasze gniazdko żeby pasował do nas - ciągnę dalej, spogląda na mnie.
- jak uważasz kochanie -

Dojeżdżamy do domu, ja wyjmuje zakupy a Oliwia otwiera drzwi.
Kiedy Oliwia zajmuje się rozpakowywaniem zakupów a ja szykuje bukiet z pierścionkiem.

Wchodzę do kuchni z bukietem, Oliwia uśmiecha się widząc to.
- proszę to dla ciebie kochanie - daje jej bukiet.

Ogląda go, wącha i nagle wyjmuje pierścionek.
Biorę go od niej i klękam.
- Oliwia jesteś sensem mojego życia w dniu wyjazdu chciałam cię zapytać o bardzo ważną rzecz ale stchórzyłem teraz tego nie zrobię - biorę jej dłoń i wkładam pierścionek - czy zostaniesz moją żoną -

Patrzy na mnie zaskoczona i cofa rękę.
- ja nie wiem nie chce brać ślubu tylko dla tego że mamy syna rozumiesz -
Wstaje i łapie jej twarzy w dłonie.
- kocham cię od tak dawna i nie wyobrażam sobie że nie ma cię obok chce żebyś była moją żoną chce wiedzieć że jesteś tylko moja że nikt nie zrobi ci krzywdy -

Widzę łzy w jej oczach całuje mnie mocno. Zakładam pierścionek na palec.
- tak tak tak kochanie, tak mój kochany zostanę twoją żoną mój wariacie -

Kręce ją wkoło że szczęścia.
- tak się cieszę - całuje jej usta ponownie.
Ogląda pierścionek gdy stawiam ją na ziemi i po chwili spogląda na mnie.
- czy to pierścionek twojej mamy - pyta.

- tak odnowiłem go dla ciebie - całuje jej dłoń.
- skąd go masz -
- matka dała mi go gdy chciałem pierwszy raz ci się oświadczyć i tak czekał do dziś - wyjaśniam.

Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie i nikt tego nie zmieni.

Galopujące Serca Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz