🔸Radek🔸
Wczesny ranek, słońce powoli wschodzi, w powietrzu czuć rosę.
Siedzę w kuchni jedząc śniadanie z moją piękną żoną.
- jakie plany na dziś - pytam biorąc łyk kawy.
- nic ciekawego nakarmię kury i kozy potem idę pomóc chrzestnej w sklepie zrobię obiad - mówi wzruszając ramionami.- obiad ja dziś zrobię a ty odpoczniesz dobrze - wstaje od stołu i daje jej buziaka.
- dobrze -
Pomagam jej posprzątać i idę do pracy.Jestem już prawie przy stajni gdy zauważam syna wychodzącego z Raiderem.
Idę za nim aż na padok gdzie obserwuje go z ukrycia.
- najpierw nauczę cię chodzić na lonży dobrze - głaszcze go po głowie.Przez prawie czterdzieści minut obserwuje starania syna z ukrycia.
Kiedy po raz kolejny mu nie wychodzi podchodzę do niego.- dobrze ci idzie - Staś patrzy na mnie smutno.
- nie chodził dłużej niż dwie minuty tato -
- jak na początek to już coś potrenuje cię i się nauczy - mierzwie mu włosy.
Na twarzy Stasia wraca uśmiech.
- a teraz daj mu odpocząć zaprowadź go do boksu i nakarm - Staś od razu przytakuje i zaprowadza konia do stajni.Pod moim czujnym okiem Staś pomaga mi przy koniach skupiony na wszystkim co robi.
- musimy pogadać - odwracam się.Patrycja podchodzi wściekła do mnie.
- Staś idź proszę do gabinetu i przyszykuj mieszankę witamin ja zaraz przyjdę - bez słowa idzie do gabinetu.Kiedy drzwi się zamykają odwracam wzrok w stronę kobiety.
- czego chcesz - pytam oziemble
- chce żeby twój szczeniak zeznał że to nie mój brat zabił - krzyczy na mnie.
- nie ma mowy spierdalaj z mojej ziemi - pokazuje na wyjście ze stajni.Dostaje plaskacza w twarz.
- lepiej pilnuj swojej żony i syna bo może dojść do wypadku - mówi ciszej i odchodzi.Biorę kilka głębokich wdechów i idę do syna.
Staje przed drzwiami uspokajając się do końca przed wejściem.Staś przygotował wszystko do mieszanki.
- czy wszystko dobrze - pyta patrząc na mnie uważnie.
- tak kochanie - klepie go po ramieniu.Obserwuje jak mój syn szykuje witaminy gdy mój telefon zaczyna dzwonić.
- słucham -
- dzień dobry dzwonię żeby poinformować pana że dziś przyjdzie do pana notariusz z testamentem pana rodziców czy o godzinie 14 będzie pan w domu - kobiecy głos mnie informuje.- yyy tak, będę - mówię niepewnie.
- w takim razie miłego dnia życzę -
Kobieta kończy rozmowę a ja zdumiony patrzę na syna.- czy coś się stało - pyta mieszając witaminy.
- nic synku chodźmy - biorę wiadro i wychodzimy.Reszta popołudnia mija normalnie, Staś chodzi za mną i we wszystkim próbuje pomóc.
- co teraz robimy - pyta gdy wchodzimy do domu.
- teraz zrobimy obiad dobrze - zgadza się - na myjemy ręcę -Zrobienie bitek z ziemniakami i surówki zajęło nam nieco ponad godzinę.
Oliwia przyszła gdy mięso dochodziło.Staś przyszykował stół i razem usiedliśmy do obiadu.
- no muszę wam powiedzieć że pyszny ten obiad - Oliwia uśmiecha się do nas.Po zjedzeniu Staś poszedł do swojego pokoju, sprzątam ze stołu i robię nam herbatę.
- dziś przyjdzie do nas notariusz z testamentem rodziców - wyznaje obejmując ją.
- nie martw się jestem obok - całuje mnie.Pogłębiam pocałunek, Oliwia obejmuje moją szyję ramionami.
Nagle odsuwa się dłonią gładząc mój policzek.
- kochanie bo w poniedziałek mam wizytę może chciałbyś pójść ze mną - pyta z małym uśmiechem.
- oczywiście że chce - całuje jej dłoń.
- mam nadzieję że nasz synek rozwija się prawidłowo - mówiąc to kładzie dłoń na brzuchu.Kładę swoją dłoń na jej dłoni.
- a jeśli to dziewczynka - patrzę głęboko w jej szaro niebieskie oczy.
- Radek wiesz doskonale jak ciężkie jest życie na wsi i jak wszyscy krzywo patrzyli na mnie i Jagnę - smutek wkrada się na jej twarz.Doskonale pamiętam jak ludzie szeptali że nie są wystarczająco ślinę żeby zająć się ojcowizną.
- nie pozwolę żeby ktoś skrzywdził naszą córkę wychowamy ją na silną i pewną siebie kobietę taką jak ty -Całuje ją ponownie głaszcząc jej brzuch.
Naszą małą czułą chwilę przerywa pukanie do drzwi.
- otworzę -🔸Oliwia🔸
Radek wraca do kuchni z kobietą w podeszłym wieku.
- witam Renata Przymyk notariusz - podaje mi dłoń.
- dzień dobry Oliwia Cyna - przedstawiam się.Kobieta siada naprzeciw nas i wyciąga dokumenty.
- zacznijmy Edward i Danuta Cyna całą ziemię dom i gospodarstwo zapisujemy naszemu jedynemu dziecku Radkowi.Wynagrodzenie za krzywdy w wysokości nędznych 4 i pół tysiąca złotych zapisujemy Oliwii Sośnie za brak wsparcia -
Patrzę na mojego męża jest równie zaskoczony co ja tymi informacjami.
- czemu zapisali mi pieniądze - pytam
- z tego co wiem to było im bardzo przykro że nie pomogli tak jak powinni - mówi wstając - to wszystko dowidzenia -Siedzimy wpatrując się w siebie.
- co dziś porabiał Staś - pytam siadając mu na kolanach.
- uczył lonżować Ridera - mówi z widoczną dumą.
- i jak mu poszło -
- dobrze, ale on nie widzi tego - wyznaje z uśmiechem.- to dziecko chce od razu wszystko umieć i być najlepszy spokojnie - mocne ramiona mojego męża oplatają mnie.
- jak dobrze że cię mam kochanie - chowa twarz w moją klatkę piersiową.
- ja też się cieszę że cię mam -🔸Jagna🔸
Stoję przed moim blokiem z Jaśminą w wózku.
Czekamy na Kaspiana, z którym zgodziłam się spotkać wczoraj.- hej przepraszam za spóźnienie - podchodzi z kwiatami i pluszowym misiem.
- nic nie szkodzi - biorę od niego kwiaty - są piękne dziękuję -Uśmiecha się podając misia Jaśminie.
- idziemy - pyta
- tak - nie pewnie bierze wózek i idziemy w stronę centrum miasta.W głowie mam tylko jedną myśl, czy będzie z tego coś więcej?