🔹Oliwia🔹
Budzi mnie głośne walenie do drzwi, biorę szlafrok z oparcia krzesła i wkładam go wychodząc z sypialni.
Otwieram drzwi za nimi stoi mój ojciec, jest przerażony.
- co się stało - pytam wpuszczając ich do środka.
- jest u was Jagna - pyta.
- nie -
- w domu znalazłem jej telefon i nigdzie jej nie ma - chodzi po pokoju mówiąc chaotycznie.Podaje mu wodę, Staś wchodzi do kuchni ubrany z plecakiem w ręce.
- dzień dobry - uśmiecha się do nas.
- cześć już robię ci śniadanie - wyjmuje miskę z szafki i robię mu płatki - zjadaj i idziemy na autobus -Kiedy Staś jest w autobusie ja i tata jedziemy zgłosić zaginięcie Jagny na policję.
Wchodzimy szybko do budynku, podchodzimy do informacji.
- chcemy zgłosić zaginięcie Jagna Sosna nie ma z nią kontaktu jest w zaawansowanej ciąży -Nagle przy nas pojawia się wysoki policjant.
- jak to zginęła sam odwoziłem ją do domu rodziców wczoraj wieczorem -
- stamtąd ją zabrali mamy tylko jej telefon - mówi tata.Kaspian bo tak miał na imię policjant od razu przyjął zgłoszenie i kazał nam czekać w domu na wypadek gdyby wróciła.
Tata wrócił do siebie na farmę a ja do siebie.
Po powrocie zaczęłam szukać Radka, najpierw sprawdziłam stajnie ale go nie zastałam tak samo w stodole.Już chciałam się poddać gdy usłyszałam soczyste wyzwiska z garażu.
Wchodzę do środka, mój mąż grzebie w traktorze głośno wyzywając.
- co robisz - pytam próbując nie brzmieć na zaniepokojoną.Podnosi na mnie wzrok i szybko skanuje.
- co się stało - pyta podchodząc i patrząc mi w oczy.
- nic - jego wzrok mówi wszystko, nie wierzy mi - Jagna zaginęła a ja nie mam pojęcia co robić -Radek wyciera ręce w szmatę i przytula mnie.
- spokojnie znajdą ją ja też pojadę poszukać - całuje mnie w czoło.
- martwię się o nią - wtulam się w niego.
- rozumiem to kochanie -Wracam do domu a Radek jedzie na poszukiwania.
Chodzę po kuchni próbując zajęć czymś myśli.
Z tych nerwów zaczęłam piec ciasto.Po dwóch godzinach mam już gotowe trzy ciasta.
Zrezygnowana zaczęłam robić obiad gdy ktoś zaczął walić w drzwi.Podbiegam i otwieram je szybko.
- siostrzyczko - piszczę gdy widzę ją w ramionach tego policjanta, Kaspiana.
- ona rodzi - woła wchodząc do środka.Zaprowadziłam ich do salonu i pomogłam ile mogłam.
- nie możesz czekać na lekarza już widać główkę -Wszystko działo się tak szybko moja siostra krzyczała ja trzymałam za rękę a Kaspian przyjmował poród.
Płakałam równo z moją siostrą gdy Kaspian podał nam maleństwo.- gratulacje dziewczynka -
- moja mała - Jagna płacze patrząc na nią.
- karetka powinna już tu być - policjant wychodzi z pokoju.
- to był John on mnie porwał uciekłam - bełkocze cicho.
- spokojnie jesteś bezpieczna - całuje jej czoło.Kiedy karetka zabrała moją siostrę z córką do szpitala ja powiadomiłam rodziców o wszystkim i usiadłam na podłodze w kuchni.
- kochanie czy wszystko dobrze - Radek klęka obok.Nawet nie zauważyłem kiedy wrócił do domu, przytuliłam go.
Opowiadam mu pokrótce wszystko co się stało przed chwilą.
- tak się o nią boję - Radek całuje czubek mojej głowy.
- wiem ja też jest dla mnie jak siostra zawsze była - wyznaje w tym momencie do kuchni wpada Staś przytula nas płacząc.Patrzymy na siebie zaskoczeni.
- synku co się stało - Radek pyta masując jego plecy.
- pan na koniu zastrzelił innego pana - płacze wtulając się we mnie.Radek w milczeniu wstaje
- sprawdzę to zostańcie tu -
- tato nie on cię zabije, nie - Staś mocno przytula go i nie chce puścić.
- zadzwonię na policję -Zgłaszam sprawę na policję a Radek po uspokojeniu syna idzie sprawdzić co się stało.
🔹Radek🔹
Idę drogą do pobliskiego przystanku z którego autobus zabiera dzieci do szkoły i przedszkola.
Policja podjeżdża i razem zaczynamy szukać.
Po chwili jakaś policjantka woła z krzaków.
- to John Leash - pokazuje dokument.
- martwy - mówi drugi policjant jakby dziura w głowie nie była wystarczająca by to stwierdzić.Po dwóch godzinach zabrali ciało a ja wróciłem do domu z jednym policjantem, który chce porozmawiać o tym co się stało z moim chłopcem.
Wchodzimy do domu Staś nadal siedzi wtulony w mamę.
- podkomisarz Jurek Wąchała chciałem porozmawiać z waszym synem - Oliwia patrzy na mnie zaskoczona ale wstaje z podłogi.Staś uspokoił się na tyle by porozmawiać z policjantem.
- czy możesz spróbować opisać tego pana na koniu - Staś myśli.
- to chyba ten pan co mieszka za cmentarzem tam przy lesie - mówi patrząc na swoje ręce.- jesteś pewien - pytam.
- na siodle była narysowana głowa konia z dużą literą ''P'' i gwiazdą jak na mapie - w jego głosie słyszę że jest bliski płaczu.
- skończmy na tym nasz syn przeszedł już wystarczająco dużo jak na jeden dzień -Odprowadzam policjanta do drzwi i wracam do rodziny.
Mam nadzieję że Staś się dojdzie do siebie i znowu będzie wesoły i radosny.