🔹Staś🔹
Kończę śniadanie obserwując moje rodzeństwo.
- Kornel nie baw się jedzieniem - mama wyciera mu buzie.
- mama - moja siostra woła machając plastikową łyżką.- siostra spokojnie zjedz płatki - pokazuje na miskę.
- brat - woła do mnie.
- tak brat - głaszcze ją po głowie.Od dwóch tygodni ulubionym słowem mojej siostry to brat co chwile mnie woła.
- brat - teraz Kornel śmieje się wołając.
- super teraz Kornel zaczyna - kręcę głową.- spokojnie kochanie znudzi im się zobaczysz - mama całuje mnie w głowę.
- wiem, a tata gdzie - pytam wstając od stołu i podchodzę do zlewu z talerzem.Mama wzrusza ramionami.
- nie mam pojęcia ostatnio często znika - wzdycha.
- poszukam go - umyte naczynia kładę na suszarkę i wychodzę z kuchni.- Kieł do nogi - wołam psiego kompana, który zaraz przybiega do mnie - szukaj taty kolego -
Kieł prowadzi mnie do szopy, tata majsterkuje tu czasami a ja mu pomagam.
Otwieram, tata stoi przy stole i majsterkuje.
- hej tato co robisz - pytam stając obok.Tata uśmiecha się głaszcząc moją głowę.
- naprawiam moje sanki dla was -
Spoglądam na drewnianą zabawkę.
- ale super będę mógł pojeździć - pytam.
- pewnie tylko zrobię ostatnie poprawki -
Piętnaście minut później razem z tatą wchodzę na wzniesienie w pobliżu pastwiska.
- no dobra siadaj - tata daje mi sznurek.
- oki - siadam odpycham się i jadę w dół.Mocno trzymam sznurek a kiedy zbliżam się do końca hamuje nogami.
- i jak - woła tata.
- było super - szybko wchodzę z powrotem do taty.Po prawie godzinie wracamy z tatą do domu.
- było super jutro też możemy iść proszę - pytam.
- pewnie zabierzemy też twoje rodzeństwo co ty na to - podskakuje w miejscu.
- super -🔹Radek🔹
Nagle dostaje śniegiem po nogach a moja córka chichocze patrząc na mnie.
- zaraz cię złapię bączku - Basia zaczyna uciekać ale łapie ją i kładę plecami w śnieg.- i co teraz - pytam
- tata tata - woła śmiejąc się.
- tata - Kornel rzuca się na mnie i zaraz leże w śniegu.Moja żona po podchodzi do nas i śmieje się.
- no proszę w końcu się odnalazłeś -
- a zniknąłem - pytam wstając.
- rano gdzieś zginąłeś bez słowa - patrzy na mnie smutna.- naprawiałem sanki dla dzieci Staś już jeździł - obejmuje ją.
Dzieciaki biegną do ogrodu zostawiając nas samych.
- kochanie spokojnie - szepcze jej do ucha.
- jak mam być spokojna ciągle mam wrażenie że to wszystko to sen i obudzę się sama z dziećmi - wzdycha.- kochanie nigdy was nie zostawię kocham was jesteś moją największą miłością - całuje jej nos.
- aha czyli jestem gruba - pyta dąsjąc się.
- żono jesteś idealna - kiwa głową a ja łapie jej brodę i całuje ją.Odrywa się ode mnie z uśmiechem.
- powiedzmy że ci wierze - bierze mnie za rękę i idziemy do ogrodu gdzie wygłupiają się dzieci.🔹Jagna🔹
Spacerujemy w trójkę po miasteczku ciesząc się zimą.
- a kogo to moje stare oczy widzą Jagna Jaśmina i - ojciec Adam podchodzi do nas.- szczęść Boże ojcze Adamie to Kaspian mój partner - mówię.
- ach tak dobrze to słyszeć a - mówi z uśmiechem.
- a co u wuja - pytam poprawiając czapkę córki.
- nic nowego no może oprócz tego że przechodzę na emeryturę -Zerkam na Kaspiana a potem z powrotem na wuja.
- a czy dał by ojciec radę dać jeszcze sakrament małżeństwa - pytam a wuj wygląda na zaskoczonego.- ależ oczywiście przecież po to, to nawet z emerytury bym wrócił - woła wesoło.
- dziękujemy ojcze proboszczu - Kaspian bierze mnie za rękę.Żegnamy się z ojcem i poszliśmy każde w swoją stronę.
Idziemy dalej główną ulicą do małej knajpki.
Przytulne niewielkie miejsce z kącikiem dla dzieci.- to co zamawiamy - Kaspian podał mi menu.
Przeglądam je gdy kelnerka podchodzi do nas obserwując mojego faceta.Zaczynam się denerwować tym jak łapczywie na niego patrzyła.
- co jest dziś daniem dnia - pytam zirytowana.
Dziewczyna patrzy na mnie zaskoczona tym że jestem obok.- zupa ogórkowa lub krem marchewkowy kotlety mielone lub szynka w sosie warzywnym - mówi.
Zamówiliśmy dwie ogórkowe dwa razy mielone i jedną szynkę.
Kiedy kelnerka odchodzi mój narzeczony łapie mnie za rękę i obserwuje z rozbawieniem.- z zazdrąścią ci do twarzy kochanie -
- mogła by się tak nie gapić na cudzych narzeczonych - wzdycham zerkając na bawiącą się córkę.- kochanie ona mi się nie podoba wolę być z tobą i naszą córką - całuje moją dłoń.
Zupy po chwili zostały nam podane, karmię Jasmine a Kaspian przygląda się temu.Po zjedzeniu drugiego dania Jaśmina wraca do zabawy.
- ona jest taka urocza - Kaspian uśmiecha się patrząc na córkę.Jestem zaskoczona tym jak są sobie bliscy Jaśmina kocha go i pyta gdy dłużej go nie ma a Kaspian traktuje ją jak własną córkę.
Jaśmina jest jego małą królewną, ale ja nadal mam w głowie to że jej ojcem jest straszny potwór.
- kochanie czy wszystko dobrze - Kaspian pyta wyrywając mnie z zamyślenia.- tak kochanie - całuje go w policzek.
- mam do ciebie sprawę kochanie bo chciałabym adoptować Jaśminę -Jestem w szoku i to sporym.
- kochanie ja nie wiem - mówię spokojnie.- ale ja tak Jaśmina to moja córka i już tak zostanie ale chce żeby to było oficjalne -
Mówi szczerze widzę to w jego oczach i tym uśmiechu.
- dobrze -
- czy już ci mówiłem że cię kocham -
- tak i to nie raz - śmieje się z niego.
- więc powtórzę jeszcze raz kocham cię -