Rozdział 22

434 8 0
                                    

***

Wiecie może jakie to uczucie czuć się bezradnym?
Bo ja właśnie tak się czuję.
Od kilku miesięcy.
Od ostatniej nocy, gdzie on znowu się pojawił, jestem ciągle zamyślona, jakbym pływała w obłokach. Naraziłam swoich przyjaciół, a ten szaleniec który kręcił się w moim domu, kiedy oni byli tak blisko niego..
Boże byłam tak nieuważna.

W moim pokoju stoi drewniana tablica, na której znajdują się listy, które przychodziły do mnie.
Te czerwone koperty mnie prześladują.
Sprawdzałam je czy może nie zawierają czegoś charakterystycznego, może skąd przychodzą, ale nie udało mi się.
Czytałam te listy po kilka razy, myśląc że może była tam zaszyfrowana wiadomość, ale nic nie było.
Miałam nawet w planach zhakować numer telefonu, który do mnie wypisywał, ale był zastrzeżony.

Przestałam wgapiać się w tablicę, gdy ekran mojego telefonu rozświetlił ciemny pokój, a dzwonek który pochodził z dzwoniącego numeru był przerażająco dziwny.

Zmusiłam swoją rękę do wzięcia telefonu w dłoń, czułam złe przeczucia.
Kliknęłam zielony.

Odebrałam.

— Halo? - zapytałam lekko drżącym głosem, nie chciałam, aby słychać że jesteś przestraszona, bo prawda jest taka, że byłam zesrana.

— Witaj, Rosaline. - odezwał się głos, zmutowany głos. Włosy na moim karku sie zjeżyły.

Wzięłam powietrze do płuc, tak jakbym była zamknięta w ciasnym pomieszczeniu i kończył mi się tlen.
Czułam jak na mojej szyji zawiązuje się nie widzialny sznur.

— Kto mówi? - zapytałam szeptem.

Niecodzienność spotykać w życiu realnym obcego, który dzwoni do ciebie z zmutowanym głosem.

— Twój najgorszy koszmar. - szepnął, a ja ledwo przełknęłam ślinę.

— Czego ode mnie chcesz, Ty psychopato?!

— Ciebie.

I rozmowa się urwała.

A trzask czegoś na dole, przyprawił mnie o ciarki.

Podbiegłam szybko do moich drzwi od pokoju i zamknęłam je pospiesznie na klucz.
Słyszałam skrzypienie desek i ciężkie kroki.
Oddychając ostatkami powietrza, otworzyłam balkon , słysząc kogoś kto próbuje dostać się do mojego pokoju, biłam się z myślami czy wyskoczyć przez ten balkon.

I wybite drzwi przywróciły mój umysl do otrzeźwienia.

Nie zdążę skoczyć.

W pokoju było ciemno, a ja na palcach szłam w stronę drzwi, które zostały wybite.

Ale nie mogło być tak dobrze, bo tylko gdy położyłam swoją stopę, drzwi na które nadeplam wydały z siebie dźwięk.
Kurwa, kurwa, kurwa.

Przeskoczyłam szybko i zaczęłam uciekać na dół, słyszałam go. On też biegł.

Gdy moje stopy wylądowały na podłodze, on mnie dopadł.

Jego palce, które były pokryte rękawiczkami ze skóry zacisnęły się boleśnie na mojej szyji.
Nie mogłam dostrzec jego twarzy, miał maskę.

Jego maska posiadała liczne wypukłości, wyglądała przerażająco. Czarna matowa maska z czerwonymi jak krew maziami.

Czułam, że tracę dech.
Ostatkami sił, gdy powietrze ze mnie uciekało, a jego ręce coraz mocniej się zaciskały, wycelowałam kolanem w jego kroczę, co skutecznie podziałało.

soul of ashesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz