💥21💥

326 24 21
                                    

Gdy obudziłem się, za oknem wciąż panował mrok. Sięgnąłem po telefon, który leżał na szafce nocnej i sprawdziłem godzinę: 3:37.

No to fajnie, kolejna noc nieprzespana.

Odwróciłem się na drugą stronę i spojrzałem na Dekla, który co chwilę się do mnie kleił. Jego usta były lekko rozchylone, a gdy oddychał wydawał ciche, ale śmieszne dźwięki chrapania, co jakiś czas mamrocząc coś. Było to dosyć urocze...

Wpatrywałem się w niego przez bardzo długi czas. Moje myśli nachodziły okropne wspomnienia, ale gdy tylko z powrotem patrzyłem na jego spokojną twarz, natychmiast znikały zastępowane myślami o tym słodkim nerdzie.

W zasadzie ostatnio często o nim myślę... Jego uśmiech i dotyk mnie uspokajają. Tylko przy nim to czuję...

Poza tym jakiś czas temu zauważyłem, że jego rysy twarzy trochę się zmieniły, trochę wydoroślał? I jest trochę mniej dziecinny pod względem zachowania.

Podoba mi się? Czy to możliwe? Czy ja w ogóle potrafię kochać?

Spojrzałem na jego twarz i dopiero teraz się zorientowałem, że przez cały ten czas przeczesywałem jedną ręką jego zielone włosy. Przestałem.

Nie zasługuję na niego. Na nikogo nie zasługuję.

Powoli wstałem z łóżka tak, aby go nie obudzić i wyciągnąłem z mojej skrytki czerwone marlboro. Nie chciałem niszczyć jego zdrowia, więc poszedłem do jego pokoju, zamknąłem drzwi, otworzyłem okno i usiadłem na parapecie ze szlugiem w ręku.

Kogo ty oszukujesz? Wyszedłeś ze swojego pokoju, bo nie chcesz, żeby na ciebie nakablował. Tak naprawdę nikim się nie interesujesz. Jesteś cholernym egoistą.

Kurwa, zostaw mnie!

Ja pierdolę, znowu zaczynam gadać do siebie we własnych myślach. Jestem jebnięty.

Powinienem to zrobić? Mam ochotę sobie coś zrobić.

Spojrzałem na drzwi, które wciąż były zamknięte. Gdybym teraz przez nie przeszedł mógłbym iść do łazienki po moje ostrze.

Zaciągnąłem się dymem i spojrzałem na piękny widok całego miasta. Było tak cicho i spokojnie. Dodatkowo ciemność dodawała tego klimatu.

Chciałbym stąd skoczyć. Na pewno byłoby to zajebiste uczucie. Tak spadać, czuć ten powiew powietrza. Ten spokój.

Już nigdy nie musiałbym udawać.

Zgasiłem wypalonego peta o parapet i włożyłem go do specjalnego metalowego pudełeczka. Nie mogłem przecież wyrzucić go tak po prostu przez okno, bo jakby pieprzone U.A. to znalazło od razu by robili jakieś śledztwo i jeszcze by mnie wyjebali stąd. A wtedy to już na pewno nie miałbym po co żyć.

Zeskoczyłem z parapetu, zamknąłem okno i poszedłem do łazienki, gdzie się zakluczyłem.

Nie chciałem tego robić znowu, znaczy chciałem, ale... Nah, nie ważne.

Podszedłem do mojej kosmetyczki i zacząłem szukać. Nie mogłem znaleźć, więc wyjąłem wszystko, ale nadal nie widziałem metalowego przedmiotu.

Poczułem ogromny stres w środku.

Co jak Deku to znalazł?

Nie... CHWILA! AIZAWA!

Przecież on ostatnio mnie opatrywał... Cholera.

Usiadłem na zamkniętej klapie od toalety i nie wiedziałem, co mam zrobić. Jasne, mam mnóstwo innych ostrzy w pokoju, ale Aizawa zabrał... Co, jak będzie chciał ze mną o tym gadać? Co, jeśli już mnie nie chce..?

MONSTEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz