💥37💥

185 21 4
                                    

Dwa dni później Bakugo przebywał w domu Aizawy, bo była sobota. Aktualnie siedział przy biurku, rozwiązując zadania. Miał otwarte drzwi. Słyszał, że czarnowłosy zaczął z kimś rozmawiać. Po formalnym języku i spokojnym tonie głosu wiedział, że to musi być jakaś służbowa rozmowa i nie wolno mu teraz przeszkadzać.

Jednak Katsuki nie wiedział, że mężczyzna zadzwonił właśnie do szpitala. Początkowo rozmowa była spokojna, były chwile milczenia, jakby czekał na jakieś wieści. Ale potem tor rozmowy zmienił się diametralnie. Eraserhead zaczął krzyczeć do osoby, z którą rozmawiał i kłócić się z nią.

Blondyn przerwał na chwilę czynność, którą wykonywał i próbował dokładnie wsłuchać się w słowa wypowiadane przez nauczyciela.

- Nie. Nie! Nie obchodzi mnie to! – chwila ciszy. - Czego nie rozumiesz, kobieto!?

Właściciel wybuchowego daru zaczął się zastanawiać, co musiało się stać, aby Shota został tak bardzo wyprowadzony z równowagi. Jego wychowawca zazwyczaj nie tracił charakterystycznego dla niego spokoju. Wiedział, że musiało stać się coś naprawdę poważnego, aby tak się zdenerwował.

Słuchał dalej.

- Jak to nie macie miejsc!?

- Proszę was o jedno miejsce! JEDNO! - Wrzasnął głośniej. – Macie je znaleźć!

- Nie! To pani mnie posłucha! – znów chwila ciszy. – Jak nie możecie!?

- On potrzebuje pomocy! – usłyszał, jak mężczyzna bierze głęboki oddech, a potem znów kontynuował. – KURWA! Słuchaj mnie, głupia babo! Nie je- głodzi się, dużo ćwiczy, waży mniej niż czterdzieści pięć kilogramów! Rozumiesz!? Czterdzieści pięć!

Bakugo zaczął czuć się bardzo niekomfortowo, bo już wiedział, że rozmowa dotyczy jego i to właśnie on sprawił, że Aizawa tak się czuje.

- Musicie znaleźć miejsce! – znów usłyszał. – On umrze... p-proszę... - powiedział wychowawca, a jego głos się załamał.

Potem Katsuki słyszał już tylko łamiący serce szloch i ciche uspokajające szepty Present Mic'a. Nie pamiętał sytuacji, aby jego nauczyciel był w takim stanie. Czuł się winny.

Starał się wsłuchać jak najbardziej w szepty, które dobiegały z dołu.

- Nie, Hizashi. Nie wiem, co robić. N-nie przyjmą go. N-nie mają nawet jednego w-wolnego miejsca... O-on u-umrze... B-boję się - szlochał czarnowłosy.

- Sho... spokojnie, na pewno damy sobie radę. Przecież przyjmuje leki, niedługo powinny zacząć działać – nie dokończył, bo czerwonooki wszedł mu w słowo.

- Ale one go otępiają! Nie czuje nic, rozumiesz? Nie czuje żadnych pozytywnych emocji! Jedynie te negatywne... ale to i tak rzadkość... - westchnął zrezygnowany.

Zapadła chwila ciszy, którą przerwał złotooki.

- Chwila... Sho? Czy ty też tak się czujesz na tych lekach, które ci przypisali? – zapytał troskliwie.

Dla Aizawy to było za wiele. Przypadkowo powiedział coś o sobie, czego jego mąż nie miał wiedzieć. Nie chciał, żeby niepotrzebnie się martwił o niego.

Zaczął płakać jeszcze bardziej, a jego ciało niekontrolowanie drżało przez tak silne emocje.

- Przepraszam, Sho, nie wiedziałem, że tak się czujesz... Nic nie mówiłeś. Mogłem zapytać, przepraszam.

Mic przysunął do siebie partnera i wziął go w ramiona, mocno przytulając do klatki piersiowej. Ich klatki się stykały. Czuł szybkie, bardzo szybkie bicie serca czarnowłosego i to, jak jego ciało się trzęsie.

MONSTEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz