💥6💥

548 27 31
                                    

Dzisiejszego dnia wstałem, gdy tylko zadzwonił budzik. Nie mogłem spać w nocy, bo miałem wyrzuty sumienia przez to, że powiedziałem wszystko Aizawie. Co, jak matka się dowie i zabierze mnie z UA? Znowu będzie mi robić codziennie krzywdę... Nie wytrzymam tego.

Mogłem nie mówić niczego temu dziadowi. Jeszcze ten cholerny Deku wie... Uważa mnie teraz za słabego. Bo jestem słaby...

Wstałem z łóżka, ale zakręciło mi się w głowie i pociemniało przed oczami, więc w miarę kontrolując to gdzie jestem, upadłem na łóżko z powrotem. Syknąłem z bólu rozchodzącego się po moim ciele. Leżałem tak chwilę, po czym powoli wstałem i skierowałem się do łazienki. Wyciągnąłem z mojej kosmetyczki tabletki przeciwbólowe. W zasadzie pełniła ona funkcję apteczki, bo trzymałem w niej leki, wszelkie opatrunki, wodę utlenioną i jakieś inne pierdoły.

Wszedłem do kuchni i nalałem sobie wody do szklanki.

Połknąłem dwie tabletki i zacząłem je popijać wodą. Zawsze połykam jedną tabletkę więcej niż powinienem, mając nadzieję, że zmniejszy to też ten inny ból.

Usłyszałem za sobą kroki. Wystraszyłem się, przez co zakrztusiłem się. Zacząłem kaszleć, przy okazji oddalając się od źródła kroków.

- Cześć, Kacchan- powiedział zaspany nerd.

Oh, czyli to on przyszedł. W zasadzie, czego się spodziewałem, mieszka tu.

Kurwa, przez matkę mam jakieś jebane paranoje i cały czas myślę, że ona gdzieś tu jest i coś mi zrobi, boże, muszę się uspokoić.

Gdy przestałem wreszcie kaszleć, odpowiedziałem mu.

- Ta, s-siema- ja pierdolę, jeszcze się zająknąłem. Kurwa...

Spojrzałem na swoje ręce, które trzęsły się. Cholera...

Zapatrzyłem się na nie przez chwilę, nawet nie zauważyłem kiedy podszedł do mnie ten niedorobiony plemnik.

Chwycił moje ręce.

- Nie dotykaj mnie!

Chciałem się wyrwać, ale trzymał mnie i nie chciał puścić.

- Hej, spokojnie. Nie zrobię ci nic- spojrzałem w jego oczy, które wyrażały jedynie troskę i zmartwienie.

Pozwoliłem mu wreszcie na to, aby mnie dotknął.

Trzymał moje ręce w swoich i delikatnie przejeżdżał kciukami po mojej skórze. To było... kojące.

Moje ręce przestały się trząść. Woah... nie sądziłem, że taki mały gest może mieć na mnie taki duży wpływ.

Odszedłem z opuszczoną głową. Zamknąłem drzwi od swojego pokoju i zacząłem przebierać się w ten durny mundurek.

Ogarnąłem się w łazience i chciałem wrócić do pokoju, ale zatrzymał mnie głos zielonego.

- Kacchan, musisz coś zjeść.

- Nic nie muszę.

- Nie jadłeś dzisiaj nic...

- Zjem potem- odpowiedziałem pusto, wiedząc, że i tak tego nie zrobię. Matka mówiła, że muszę być chudy, jeśli chcę być bohaterem. Nie mogę być gruby, chociaż i tak już jestem.

Zostawiłem go bez słowa pożegnania i zamknąłem drzwi, kładąc się na łóżku.

Chwilę przeglądałem instagrama. Zerknąłem na godzinę i zorientowałem się, że powinienem już wychodzić.

Wyszedłem z pokoju i zobaczyłem tego nerda na kanapie w salonie. Co on tu, kurwa, jeszcze robi? Zostało przecież jakieś 5 minut do lekcji. Specjalnie zawsze wychodzę o takiej godzinie, żeby nikogo już nie spotkać na drodze do szkoły.

MONSTEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz