💥7💥

575 33 67
                                    

Obudziłem się na dźwięk tego cholernego budzika. Tak bardzo nie mam ochoty dzisiaj wstawać. W zasadzie to nigdy nie mam na to ochoty, ale dzisiaj serio brakuje mi tej jebanej siły.

Czy kiedyś będzie jeszcze w ogóle dobrze? Nie, dostaję to, na co zasłużyłem. Widocznie jestem bezwartościowym śmieciem.

Leżałem tak przez kolejne kilkanaście minut, nie podnosząc się z materaca, ale nagle moje drzwi zostały otwarte, a do środka wparował ten niedojebany nerd. Czy on nauczy się kiedyś, kurwa, pukać?

- Kacchan, wstawaj wreszcie! Jest już 7:30! Nie zdążysz do szkoły!- kurwa, normalnie zachowuje się jak rasowa matka.

Podniosłem na niego leniwie wzrok i wygrzebałem się z pościeli. Powoli podszedłem do krzesła, na którym leżał mundurek. Zgarnąłem go i poszedłem do łazienki, mijając w drzwiach Deku.

Ubrałem się i spojrzałem w lustro.

Jesteś ohydny.

Zabij się wreszcie.

Nikt cię nie potrzebuje.

Zabierasz tylko tlen.

Zrób sobie coś.

Potnij się.

Spójrz tylko na siebie: zapadnięte policzki, blada, pryszczata cera, wory pod oczami, szorstka skóra. Mam dalej wymieniać? Jesteś obrzydliwy!

Nie mogłem znieść tego głosu. Spuściłem wzrok, aby na siebie nie patrzeć.

Ale ten głos się nie przymknął.

- ZAMKNIJ SIĘ, DO CHOLERY!- krzyknąłem i uderzyłem pięścią w lustro, które się rozbiło.

Syknąłem z bólu. W moją pięść wbiły się kawałki szkła. Na dodatek moje całe ręce i tak były już posiniaczone i oszpecone po moim ostatnim ataku...

Kurwa, znowu leci mi krew... W zasadzie nie powinienem być zdziwiony, bo przecież ten widok towarzyszy mi codziennie.

- Kacchan... co się dzieje? Słyszałem twój krzyk i jakby coś się rozsypało- powiedział nerd zza drzwi.

- Nie twój interes!- krzyknąłem wkurzony.

Spojrzałem na ziemię, umywalkę, a potem znowu na moje ręce. Znowu zachciało mi się płakać.

Jesteś słaby.

Nie radzisz sobie z nicz-

- KURWA!- znowu krzyknąłem, chcąc przerwać wypowiedź tego czegoś w mojej głowie.

Chwyciłem się za głowę i walnąłem nią w ścianę. Uderzenie było tak silne, że odbiłem się od ściany i upadłem na ziemię. Zrobiło mi się ciemno przed oczami i strasznie mi się kręciło w głowie.

- Bakugo! Wchodzę!- usłyszałem przekręcanie zamka. Ciekawe jak to zrobił, skoro drzwi były zakluczone.

Moja głowa dotknęła ziemi i straciłem przytomność na chwilę, ale Deku dał radę mnie ocucić.

- Bakugo, co się dzieje? Słyszysz mnie?!

Spojrzałem zamglonym wzrokiem w jego spanikowane oczy.

- T-tak...- odpowiedziałem słabym i zachrypniętym głosem.

Zacząłem się podnosić na rękach, ale brokuł zatrzymał mnie, kładąc jedną rękę pod moją głowę, a drugą na moją klatkę piersiową, którą lekko popchnął.

- Kacchan, leż teraz. Nie wstawaj. Wiem, że to trochę niewygodne leżeć na ziemi, dodatkowo... po tym, co tu się stało... ale musisz odpocząć. Zaraz opatrzę ci rany. Poczekaj chwilę.

MONSTEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz