💥12💥

423 30 15
                                    

Dzisiejszej nocy Bakugo nawet nie zmrużył oka. Był zbyt zestresowany tym, że to już dziś pozna plan uwolnienia się od tego potwora, który go urodził. Bał się, ale oczywiście nikomu tego nie przyzna.

Na dźwięk budzika chłopak leniwie podniósł się z łóżka. Wyłączył urządzenie, które wydawało się mniej irytujące niż zawsze. Może dlatego, że za bardzo był skupiony na tym, co się niedługo wydarzy.

Blondyn ubrał się w mundurek. Oczywiście, że wszelkie rany i siniaki nadal go cholernie bolały, ale nie miał zamiaru przesiedzieć kolejnego dnia nic nie robiąc. Z resztą nie chciał, aby ludzie z klasy potem wypytywali. Już i tak Bakusquad zaczął się do niego dobijać poprzez wiadomości, ale olał je.

Gotowy chłopak otworzył drzwi od łazienki, a kiedy od razu przed nim przeszedł Deku, Katsuki krzyknął, chwytając się w okolice serca, które i tak już wystarczająco szybko biło.

- Przepraszam, Kacchan, nie chciałem cię wystraszyć. A tak w ogóle to Dzień dobry- powiedział z przepraszającym uśmiechem zielonowłosy.

- N-NIE WYSTRASZYŁEM SIĘ, DZBANIE! I NA CHUJ MÓWISZ „DZIEŃ DOBRY" SKORO TEN DZIEŃ WCALE NIE BĘDZIE D-DOBRY!!!- wykrzyczał czerwonooki, zatrzaskując drzwi łazienki.

Nastolatek był tak strasznie zestresowany, ale nie chcąc tego okazywać, przekładał to na złość. Była to jedna z jego masek, które zakładał codziennie. Dzisiaj było trudniej mu udawać niż zwykle, ale mimo wszystko i tak wstał z łóżka, ogarnął się i poszedł do szkoły. Czuł taki obowiązek, że musi to wszystko robić. Bardzo chciał stać się lepszym, dlatego robił wszystkie rzeczy, które tak bardzo źle wpływały na jego stan psychiczny. Ale jego to nie obchodziło, bo chciał pokazać wszystkim, że da radę, że poradzi sobie ze wszystkim sam i że zostanie upragnionym bohaterem. Chciał wszystkim udowodnić swoje umiejętności. Mimo, że wewnętrznie gnił, kruszył się i rozpadał na malutkie kawałeczki. Ale tej strony nie pokazywał nikomu. Nawet czasem przed sobą ją ukrywał. Bo nie potrafił spojrzeć na siebie w lustrze przez to, kim był.

Wchodząc do szkoły chłopak miał wrażenie, że wszystkie oczy skierowane są właśnie na niego. Starał się to ignorować, a na jego twarzy widniała maska agresywności i ignorancji.

Wszedł do klasy i usiadł w ławce. Na chwilę zrobiła się cisza, wszystkie rozmowy ucichły. Ta cisza przytłaczała Bakugo. Stresowała go i pożerała od środka. Nie był w stanie tego znieść, że każdy patrzył na niego tymi ciekawskimi oczami, które czekają tylko, aż się potknie i upadnie.

- CO!? CZEGO, KURWA, ODE MNIE CHCECIE!?- krzyknął wreszcie, nie wytrzymując tak głośnej ciszy, która wywiercała w nim dziurę.

Spojrzał na swoje ręce, które strasznie się trzęsły. Momentalnie schował je do kieszeni. Nie mógł pozwolić, aby jego maska opadła. Żeby ktoś odkrył, jak bardzo sobie nie radził.

Wszyscy jeszcze chwilę się na niego patrzyli, ale ostatecznie wrócili do swoich zajęć.

               Te kilka lekcji, które minęły, były dla Katsukiego istnym koszmarem. Nie potrafił się skupić na niczym, kiedy w jego głowie szalało tyle myśli. Jego ciało nadmiernie się pociło i trzęsło. Serce niesamowicie szybko biło, a oddech był płytki. Miał wrażenie, że nie może wziąć oddechu. I tak bez przerwy przez cały czas. W końcu miał dosyć, chciał przerwy od tego wszystkiego, chociaż na chwilę. Tak też zrobił. W trakcie trwania piątej lekcji wstał, a stojąc przy drzwiach rzucił tylko do nauczyciela „idę do kibla" i wyszedł.

W toalecie podszedł do umywalki ze spuszczoną głową, aby na siebie nie patrzeć. Oparł się o nią obiema rękami i chwilę tak stał szybko oddychając. Próbował nabrać powietrza, które jak na złość nie chciało dotrzeć do jego płuc. Nie wiedział, co ma zrobić. Jasne, że czuł coś takiego codziennie, ale nie z takim nasileniem! Nie przez cały czas!

MONSTEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz