💥3💥

585 34 64
                                    

Mijały kolejne męczące dni dla Katsukiego, które wyglądały dokładnie tak samo jak każde poprzednie.

Codziennie jego myśli obracały się tylko wokół tego, że chciałby stąd zniknąć.

Chciał być silny, bardzo chciał, ale nie potrafił. Każda czynność z dnia na dzień stawała się coraz trudniejsza do zrobienia.

Był wyczerpany już tym wszystkim.

- Dobra, słuchajcie- usłyszał w pewnej chwili Bakugo, będąc w sali lekcyjnej. – Generalnie to szkoła przygotowała dla was akademiki, w których będziecie mieszkać od jutra. Zbudowane zostały ze względu na podwyższenie waszego bezpieczeństwa. Wasi rodzice wyrazili już na wszystko zgodę, więc wystarczy, że się tylko do nich wprowadzicie. Wnętrze możecie urządzić według własnego uznania. Pokoje są kilkuosobowe.

- A są pięcioosobowe?!- wydarła się Mina.

- Nie ma, są trzyosobowe i dwuosobowe. I tak by wam to nic nie dało, bo to ja wybieram, z kim będziecie. Inaczej byście roznieśli tę budę.

Z klasy dało się usłyszeć jęki zawodu.

Swoją drogą to była chyba najdłuższa wypowiedź z ust Aizawy, jaką usłyszeli od rozpoczęcia nauki tutaj.

Bakugo zastanawiał się, jakim cudem jego matka zgodziła się na to, aby się wyprowadził, przecież ona kocha się nad nim znęcać, nie wytrzyma przecież bez tego.

Kolejną rzeczą jaka zaczęła go martwić, było to, że będzie miał pokój z kimś. Bał się niesamowicie.

- Boże, a nie można mieć pokoju na wyłączność!?- zapytał niby od niechcenia, a tak naprawdę zestresowany wyczekiwał na odpowiedź.

- Nie- odpowiedział krótko.

Oczy Bakugo się rozszerzyły ze strachu.

- Pierdolę takie coś, co to do kurwy jest!? Kto to wymyślił, do cholery!? No idiotyzm, kurwa!

- Wyrażaj się, Bakugo- warknął czarnowłosy mężczyzna.

Blondyn delikatnie się skulił ze względu na agresywny ton głosu, ale starał się po sobie nie pokazywać, że coś jest nie tak.

                 Na przerwie, żeby chociaż trochę się uspokoić zwyzywał Deku i walnął go raz.

                 Po lekcjach cały zestresowany wrócił do domu. Gdy tylko przekroczył próg poleciał w niego talerz, którym dostał między żebra. Syknął głośno i chwycił się za obolałe miejsce.

Jego matka nie musiała mieć żadnego powodu, aby się na nim wyżywać, ale tym razem ewidentnie było coś na rzeczy.

- Widzisz, gówniarzu, co ja przez ciebie mam!? Kurwa, jakiś idiota z tej twojej szkoły zadzwonił do mnie, że wprowadzają jakieś jebane akademiki! A ja się, kurwa, oczywiście musiałam zgodzić, bo by pewnie coś podejrzewał, jakbym odmówiła! No co to, kurwa, jest!? Śmieciu, to wszystko twoja wina!- krzyczała jego matka.

Podeszła do niego i walnęła go pięścią w brzuch.

Chłopak był przerażony, trząsł się i nie potrafił podnieść głowy, aby spojrzeć jej w oczy.

- Nawet sobie, kurwa, nie myśl, że to oznacza dla ciebie taryfę ulgową!- wrzasnęła i walnęła jego głową o ścianę, a z jego nosa zaczęła lać się krew.

- Masz tu przychodzić w każdy weekend rano! Jak nie..- nie dokończyła, tylko kopnęła go w krocze. – To inaczej się policzymy.. A teraz chodź, skoro już jutro ciebie tutaj nie będzie, to chociaż ostatni raz się pobawimy.

MONSTEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz