💥23💥

539 34 39
                                    

Gdy Izuku przyjął moje przeprosiny poczułem dziwny uścisk w sercu i motyle w brzuchu? Nie jestem pewien, jak to nazwać, bo nigdy tego nie odczuwałem.

Po wszystkim, gdy emocje już opadły, zielonowłosy... poprosił, abym zjadł posiłek, który przygotował dla mnie. Było to miłe, nie chciałem mu psuć nastroju, nie jedząc go... Przecież zrobił go specjalnie dla mnie. Przez jakiś czas tylko grzebałem w posiłku, ale ostatecznie zjadłem prawie wszystko...

Oczywiście, że miałem wyrzuty sumienia, ale Izuku... był ze mnie dumny. To było przyjemne... wiedzieć, że ktoś się uśmiecha z twojego powodu... Powiedział, że jest dumny... Usłyszałem to może piąty raz w moim życiu... Za każdym razem, gdy to słyszę, wyłączam się na chwilę. Trudno mi w to uwierzyć, jednocześnie czuję szczęście? Ale słyszę wtedy głosy matki w swojej głowie, które przypominają mi, że nie zasługuję na nic i jestem zwykłym śmieciem. To trudne, gdy myśli w mojej głowie wzajemnie się sprzeczają.

Wieczorem przyszedł po mnie Aizawa i pojechałem razem z nim do jego domu.

Wysiedliśmy z auta, odłożyłem swoje rzeczy do szafy w moim pokoju. Pokój był czysty. Usiadłem na łóżku i wziąłem książkę do ręki, aby trochę się pouczyć, ale ktoś zapukał.

- Tak?

- Bakugo, to ja. Chyba musimy porozmawiać- powiedział czarnowłosy, zamykając za sobą drzwi.

Otworzyłem szerzej oczy ze strachu przed nadchodzącą rozmową. Bałem się, że już mnie nie chce, że zrobiłem coś złego.

- W porządku, nie musisz się stresować, chcę tylko pogadać o tym, co się wydarzyło dzisiaj.

Odłożyłem książkę na bok, westchnąłem i kiwnąłem głową, dając mu sygnał, aby zaczął mówić.

- Straciłeś przytomność, pielęgniarka powiedziała, że byłeś przemęczony, zestresowany i... nie jadłeś kilka dni. Dlaczego? Bakugo zrozum to, że chcę ci pomóc, ale nie wiem, jak, bo nic mi nie mówisz- powiedział, gdy usiadł obok mnie.

- I just... Znaczy... przepraszam, n-nie chciałem, ja- zacząłem się stresować i plątał mi się język. Zacisnąłem pięści i nabrałem głęboki wdech.

- Spokojnie, Bakugo, nie musisz się spieszyć.

Kiwnąłem głową i spróbowałem jeszcze raz.

- Po prostu... nie czuję się... najlepiej. Nie czuję się dobrze w swoim ciele... nie czuję się dobrze z samym sobą... Wiem, że robię same problemy... i wiem, że cały czas krzyczę... Nie chcę tego... Przysięgam, że staram się panować nad sobą... Naprawdę próbuję... Ale nie umiem, nie potrafię się zmienić, nie wiem, jak... Przepraszam za wszystko... Naprawdę, przepraszam...- mówiłem, nawet nie do końca świadomy. Cholernie trudno było mi mówić o uczuciach. Nigdy tego nie robiłem, a świadomość tego, że teraz mogę komuś o tym powiedzieć była strasznie dziwna.

- Bakugo... Nie musisz się dla nikogo zmieniać. Każdy akceptuje cię takiego, jaki jesteś. Zrób to, co sprawi, że poczujesz się lepiej, a nie to czego wymagają od ciebie inni. Co cię ostatnio tak bardzo stresowało?- zapytał z troską.

- Musiałem... Chciałem przeprosić Deku za... za coś złego... bardzo złego... Nie wiedziałem, jak, nie potrafiłem... To było trudne, nie wiedziałem, jak powinienem się do tego zabrać... Bałem się, że mi nie wybaczy, że mnie skreśli... Nie chciałem kończyć naszej relacji, chciałem ją naprawić...- mówiłem dalej, a mój głos przez cały czas drgał, jakby w ogóle nie był mój.

Wbijałem paznokcie w skórę i drapałem rękę, nie potrafiąc ubrać w słowa tego, co czuję.

- A udało się?

MONSTEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz