Hizashi otworzył powoli zaspane oczy i przekręcił się na drugą stronę, aby przytulić się do swojego partnera, jednak druga część łóżka była pusta. Dotknął ręką pościeli, która była zimna, co świadczyło o tym, że Shota już dawno temu się obudził lub w ogóle nie spał w sypialni.
Mężczyzna wstał pośpiesznie, martwiąc się Aizawę. Najpierw poszedł do łazienki, która była pusta. Spodziewał się, że mógł mieć załamanie i myślał, że tam go znajdzie, jednak mylił się. Następnie zbiegł po schodach i zawitał do kuchni, gdzie również go nie było. Salon. Też nic. Stanął w miejscu, czuł, jak powoli ogarnia go panika. Kiedyś, gdy stan psychiczny czarnowłosego był zły, najczęściej jak znikał, oznaczało to, że robił sobie krzywdę.
Przyszedł mu do głowy ostatni pomysł. Ruszył do gabinetu i otworzył drzwi. W jednej chwili odetchnął z ulgą, jednocześnie będąc wkurzonym, że nie dopilnował go i nie kazał mu się położyć, gdy sam szedł spać.
Czarnowłosy spał z głową położoną na biurku, konkretnie na stosie jakiś kartek.
- Oh, Sho...- wyszeptał Mic i pokręcił głową.
Złotowłosy podszedł do niego i delikatnie odgarnął włosy z jego czoła, przyglądając się zmęczonej twarzy partnera.
- Znowu to robisz, Sho...- wyszeptał, całując go w czoło. Następnie włożył jedną rękę pod jego kolana, a drugą pod plecy i przeniósł go do ich sypialni, gdzie przykrył go kołdrą. Wychodząc zamknął jeszcze drzwi, aby przypadkiem się nie obudził.
Około godziny później, gdy mężczyzna pił herbatę w kuchni, przyszedł Izuku.
- Dzień dobry- odezwał się pierwszy zielonowłosy.
- Witaj, Midoriya, dobrze spałeś?- zapytał złotooki.
- Było okej.
- Gdy zszedłem rano, nie było cię w salonie- powiedział z kpiarskim uśmiechem na ustach, wiedząc że najpewniej spał z Bakugo.
Deku poczerwieniał z zawstydzenia, jakby został przyłapany na gorącym uczynku.
- T-to znaczy... Kacchan obudził się z krzykiem w nocy- zaczął mówić speszony, przez co plątał mu się język.- Prosił mnie, wręcz błagał, ż-żebym z nim s-spał...
- W porządku, przecież nie robię ci wyrzutów. Też byłem kiedyś nastolatkiem- zaśmiał się.
Izuku odetchnął z ulgą.
- Zacznę robić śniadanie- powiedział mężczyzna, wstając z krzesła i odstawiając w połowie pusty kubek na stół.- Może być owsianka?- zapytał, odwracając się, aby spojrzeć na zielonookiego.
- Jasne- odparł i wyszedł z kuchni, aby się przebrać w łazience.
Około dwadzieścia minut później Present Mic poprosił Izuku, aby obudził Bakugo.
- Kacchan. Kacchan, wstajemy- mówił Izuku, delikatnie potrząsając chłopaka za barki.
Gdy Bakugo poczuł na sobie czyjeś ręce, zerwał się do siadu i odrzucił od siebie Deku, który spadł z łóżka, krzywiąc się z bólu.
- Też miło cię widzieć- powiedział zielonowłosy, pocierając plecy, na które spadł.
- Kurwa! Przepraszam, Iz! Przepraszam, nie chciałem ci nic zrobić!- zreflektował się blondyn, od razu kucając obok swojego chłopaka i przytulając go.
- Nic się nie stało, hah. Zapomniałem, że... Przepraszam- odpowiedział właściciel szmaragdowych oczu.- Present Mic zrobił śniadanie.
- Oh...- wymsknęło się Katsukiemu, a jego humor od razu się pogorszył.
CZYTASZ
MONSTER
Fanfic⚠️TW⚠️samookaleczanie⚠️ataki paniki⚠️przemoc psychiczna & fizyczna⚠️ gwałt & molestowanie/SA⚠️depresja⚠️PTSD⚠️ED/zaburzenia odżywiania⚠️zachowania autodestrukcyjne ⚠️ Bakugo od zawsze przybierał na twarzy rozmaite maski. Najczęściej wybierał złość...