💥29💥

330 24 12
                                    

Następnego dnia Yamada obudził się jako pierwszy. Jego ciało zdążyło ścierpnąć przez całą noc, bo musiał spać na fotelu, jako iż gdzie indziej nie było miejsca.

Gdy mężczyzna zszedł zaparzyć sobie herbatę do wspólnego salonu, uczniowie byli trochę zdziwieni jego obecnością, ale każdy grzecznie powiedział „dzień dobry" i o nic nie pytał. Gdy wrócił do mieszkania Bakugo i Deku, Aizawa siedział na kanapie i wpatrywał się nieobecnym wzrokiem w drzwi Bakugo. Złotowłosy poszedł z powrotem do kuchni i zrobił kawę dla partnera. Usiadł obok niego i wręczył mu kubek z napojem. Czarnowłosy kiwnął głową i zaczął siorbać gorący płyn.

Po chwili do salonu zawitał zaspany Izuku, który po przywitaniu się, poszedł umyć zęby.

Jeśli przyjrzeć się bliżej to zarówno Shota jak i Deku wyglądali marnie. Obaj mieli podkrążone oczy i byli bladzi. Każdy z nich wydawał się też jeszcze bardziej przygnębiony niż wczoraj.

Po pewnym czasie ciszy za drzwiami do pokoju Bakugo dało się słyszeć cichy szloch, który łamał serce każdemu z nich.

Deku i Aizawa wymienili spojrzenia, po czym obaj podeszli do drzwi.

- Kacchan? Otwórz, proszę. Wiem, że sobie nie radzisz i ci ciężko, więc chcemy ci pomóc- powiedział błagalnie Deku.

Po chwili ciszy to Aizawa się odezwał.

- Bakugo? Wiesz, że możesz nam o wszystkim powiedzieć, prawda? Martwimy się o ciebie...

Gdy nie otrzymali odpowiedzi, pogrążyli się w ciszy, aby chwilę później znowu ją przerwać.

- Midoriya... wyważysz drzwi one for all... ale najpierw idź jeszcze po apteczkę, domyślasz się w jakim stanie możemy go zastać..?- bardziej oznajmił niż zapytał Shota.

- Hizashi... zadzwonisz do Nezu i powiesz, że bierzemy wolne do piątku?

Obaj wykonali przydzielone im zadania.

Zielonowłosy cofnął się dwa kroki od drzwi, aby wziąć rozbieg, a potem kopnął klamkę przy użyciu swojej mocy.

Aizawa wszedł do środka zaraz za nastolatkiem. Rozejrzeli się po pokoju i dopiero po pewnym czasie gdy ich wzrok przyzwyczaił się do ciemności, spostrzegli skuloną i trzęsącą się sylwetkę w rogu pokoju. Mężczyzna natychmiast podbiegł do chłopaka i zaczął go uspokajać. Deku natomiast odsunął żaluzje, a do pokoju wpadło światło.

Dopiero teraz można było zobaczyć w jak koszmarnym stanie był Katsuki. Jego skóra na przedramionach i nadgarstkach była dosłownie rozorana do żywego mięsa. Nacięcia od noża były równoległe, niektóre różowe, inne czerwone, kolejne brązowe, a jeszcze inne wypełnione krwią, która ściekała po jego ramionach i wsiąkała w czerwone już od krwi dresy. Wszystkie rany na siebie nachodziły. Dodatkowo w niektórych miejscach miał rozległe poparzenia, które zadał sobie swoim darem. Jego knykcie były pozdzierane i posiniaczone od uderzania w ścianę. Był strasznie blady z szaro-fioletowymi worami pod oczami, które miał opuchnięte i przekrwione od ciągłego płaczu. Przez jego czarną, przepoconą koszulkę można było zobaczyć wychudzoną sylwetkę. Wyglądał dosłownie jak wrak człowieka.

- Hej, hej, hej, Bakugo, już wszystko dobrze, jesteś bezpieczny, okej?- starał się go uspokoić czarnowłosy ze spływającymi łzami.

- Mic, zadzwoń proszę po Chiyo- szepnął w międzyczasie.

- Bakugo, spójrz na mnie, poradzimy sobie z tym wszystkim razem, rozumiesz? Nie jesteś sam. Jesteśmy w tym razem i ci pomożemy. Obiecuję ci, że niedługo poczujesz się lepiej.

Mężczyzna chciał go mocno przytulić, ale nie chciał dotykać jego wrażliwej teraz skóry, która była cała w ranach i krwi. A nie zniósłby tego, że to on by pogorszył stan Katsukiego.

MONSTEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz