22

809 17 7
                                    

   Dzień jak codzień, wstałam, ubrałam się, zjadłam śniadanie, umyłam zęby. Nic ciekawego. Mam lekki katar dlatego nie idę dziś do przedszkola.

Dziś jest piątek. 1 grudzień. Zeszłam do kuchni raz jeszcze by zobaczyć czy nie ma tam któregoś z braci. Oczywiście, że nie. Prawdopodobnie święta trójca śpi, a  reszta pracuje. Na szczęście w kuchni była Eugenia. Robiła pierniczki!

-Cześć Eugenia, mogę ci pomóc?

-Oczywiście słoneczko, umyj rączki

Podeszłam do zlewu i nałożyłam na ręce mydełko. O Jezu jak ono pięknie pachnie. Pomarańcza z cynamonem. Wtarłam je w dłonie i wypłukałam wodą. Wzięłam ścierczkę, z pięknymi ozdobami i wytarłam ręce.

Wycinałam pierniczki, a gosposia robiła resztę. Robiłyśmy je do południa. Byłam już zmęczona, dlatego poszłam się przebrać w luźne ciuchy. Ubrałam dresiki i położyłam się na łóżeczku. Zamknęłam oczka żeby odpocząć.

Nim się obejrzałam była już.. osiemnasta! Zerwałam się z łóżka I pobiegłam na dół. Zastałam tam bliźniaków grających na telewizorze. Normalka.

Weszłam do kuchni i tam były nasze przepyszne pierniki. Wzięłam jednego do ręki i włożyłam do buzi. Był przepyszny! Tylko brakowało mi moich ulubionych owocków, czyli borówek.

Wzięłam z lodówki moje owoce i razem z nimi poszłam do biblioteki. Po przeglądam regale i może akurat coś mi wpadnie w oko.

Chwytałam za przeróżne książki lecz żadne nie przypadły mi do gustu. Zmęczona szukaniem usiadłam na kanapie. Przykryłam się puszystym kocykiem i wygodnie usadowiłam.

Znowu zasnęłam. Za drzwiami słyszałam różne krzyki. Ale o co chodzi?

-Sprawdzałeś w bibliotece?

-Pytasz się już chyba trzeci raz, dzbanie.

-Kurwa, nie ma jej we wszystkich pokojach.

-Gdzie ona może do cholery być? Przecież nie mogła sama wyjść.

-Czemu tu jest jakaś borówka?

-Shane, to nie czas na takie pytania, teraz trzeba znaleźć Hailie.

Ale o co im chodzi? Przecież jestem w tej bibliotece raptem trzydzieści minut.
A może mi się tak tylko wydawało?

Wygramoliłam się spod koca i podeszłam do drzwi. Już ich nie słyszałam więc pewnie poszli gdzieś dalej. Otworzyłam drzwi I powoli wyszłam. Zaczęłam szukać swoich braci.

Szukałam i szukałam. Ale nigdzie ich nie było. Więc najlepszym rozwiązaniem dla mnie było czekać na nich w salonie. Skuliłam się w kulkę i zaczęłam płakać. Nie wiem ile tak czekałam, ale nagle poczułam szturchanie. Odwróciłam główkę i zobaczyłam Willa. Od razu się do niego przytuliłam.

-Malutka, wszyscy ciebie szukamy od dobrych trzech godzin. Gdzie ty byłaś?

-Byłam w bibliotece! Musiałam zasnąć na kanapie.

-Nie wiem jak mogłem cię nie zauważyć, wchodziłem tam kilka razy.

Weszliśmy do kuchni, bo byłam bardzo głodna. Wkońcu nie jadłam nic od południa. Will zrobił mi kolację, powiadomił innych, że się znalazłam i dopiero wtedy położyłam się spać.

Hejka! Wiem trochę krótki rozdział ale pisałam na szybko.
Kocham was, do następnego

Rodzina MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz