45. Obce mieszkanie.

415 9 8
                                    

- Adrien Santan...?

   Próbowałam dać mu do zrozumienia, że potrzebuje pomocy. Spojrzałam do tyłu na porywacza, który zabijał mnie wzrokiem. Odwróciłam się spowrotem w stronę szatyna. On już wiedział co się dzieje.

   Machnął do swojego ochroniarza by zajął się tym psycholem.

- Hailie, kim jest ten człowiek?

- N-nie wiem.

- Dobrze. Będę musiał się tobą zająć dopóki twoi bracia tutaj nie dojadą.

-Okej. Dziękuje.

   Więcej nie mówił, tylko zaprowadził mnie do samochodu. Przymknęłam oczy i prawie zasnęłam, kiedy samochód się zatrzymał. Byliśmy już na miejscu. Otworzyłam drzwi i podążałam za mężczyzną.

    Zaprowadził mnie do jakiegoś pokoju. Pokazał mi gdzie jest łazienka i dał jakieś ciuchy.

- Zrobię Ci coś do jedzenia. Zejdź na dół jak się odświeżysz.

   Pokiwałam głową i weszłam do łazienki. Kiedy włączyłam wodę poczułam ulgę. Uwielbiałam prysznice. Chwyciłam pierwszy, lepszy płyn i nalałam go sobie na rękę. Wtarłam go sobie w ciało i odrazu spłukałam.

    Niedługo po tym wyszłam z łazienki, czując się o wiele lepiej. Usiadłam na łóżku, chcąc przymknąć oczy tylko na chwilę. Pomimo prysznica byłam wykończona. Kilka minut później odpłynęłam.

***

   Kiedy się obudziłam, nie miałam pojęcia która jest godzina. Na dworze było już całkiem ciemno, więc na pewno spałam długo. Mimo odpoczynku nadal czułam się zmęczona.

   Wstałam z łóżka I się przeciągnęłam. Kurde jak mnie całe ciało bolało. Po wyjściu z łazienki miałam czym się stresować. Nawet nie wiedziałam gdzie jestem! A skoro musiałam przespać wiele godzin, to znaczy, że gdzieś daleko od domu. Wiedziałam, że moi bracia dawno wyruszyli w drogę.

   Wyszłam z pokoju I zaczęłam się rozglądać. Od razu zauważyłam schody I po nich zeszłam. Umierałam z głodu ale przecież byłam u kogoś w domu. Mam nadzieję, Adrien się na mnie nie obrazi jeśli coś mu zjem...

   Kiedy otworzyłam lodówkę, rozszerzyłam oczy z zaskoczenia. Chwyciłam zostawioną tam kartkę i ją przeczytałam.

"Możesz się poczęstować"

   Jejku jakie to było urocze. Jak poczułam zapach tego jedzenia, czułam się jakbym była w niebie. Szybkim ruchem chwyciłam jakiś pojemnik. W tej chwili nawet nie obchodziło mnie czym to jest. Dla mnie było najwazniejsze żeby cokolwiek zjeść.

   Sztućców na szczęście nie musiałam szukać, bo były już uszykowane na stole. Spożycie posiłku dało mi wiele energii. Nie wiedziałam co teraz mogę robić. Byłam w nieznanym mi miejscu.

  Po chwili postanowiłam udać się na wyższe piętro. Po prostu będę pukać w każde możliwe drzwi, aż znajdzie się Adrien. W końcu to mój przyszły mąż.

  Długo nie trzeba było go szukać. Już w drugim pokoju znalazł się właśnie on.

-Yyy... Dzień dobry.

-Witam Hailie. Co Cię tutaj sprowadza?

-Właściwie to... chciałam się dowiedzieć gdzie są moi bracia.

-Ahh... jak mogłem zapomnieć do nich zadzwonić.

  Japierdole. Ten dzban serio zapomniał zadzwonić do Vinca? On naprawdę będzie moim mężem. Nie wierzę.

-W takim razie poprosiłabym, abyś się z nimi skontaktował.

-Już się robi.

  Posłałam mu lekki uśmiech i opuściłam pokój.

  Wychodzi na to, że będę musiała czekać. I to niewiadomo ile.

***

Cześć misie! Wiem, wiem miałam przeogromną przerwę ale postaram się to nadrobić. Miłego dnia❤️❤️


To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 18 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Rodzina MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz