39. Truskawki

433 9 9
                                    

    Przez ostatnie kilka dni, jest mi znacznie lepiej. Nic mnie nie boli i mogę swobodnie chodzić. Vince stwierdził, że bez sensu, jest to, żebym chodziła teraz do szkoły, skoro za dwa dni są ferie.

Dzisiaj mamy jechać razem z wujkiem Montym i Mayą na narty. Wstałam troszkę wcześniej niż zwykle, bo nie chciało mi się wczoraj pakować.

Wybrałam moją największą walizkę, akurat w niej jedynie się mieszczę. Będzie to tygodniowa wycieczka, więc jest co pakować.

Najpierw powybierałam ubrania, które chcę ze sobą zabrać, a dopiero potem, próbowałam to wszystko tam wcisnąć. Było ciężko, ale dałam radę.

Wzięłam swoją kosmetyczkę i poszłam do łazienki. Jakoś dużo nie musiałam pakować, ze względu na to, że się nie maluje. Włożyłam ją do walizki i ją zamknęłam.

Po tym, zeszłam na dół, zrobić sobie śniadanie. W kuchni był Will. Przywitałam się z nim i zaczęłam robić sobie jedzenie.

Sięgnęłam do lodówki po jogurt i owoce. Nie przepadam za truskawkami, ale postanowiłam, że wrzucę sobie parę do śniadania. Stwierdziłam, że zjem dzisiaj granolę. Pokroiłam owoce i wlałam jogurt do miski. Na to dałam kilka łyżek granoli, a zaraz obok owoce.

Usiadłam do stołu i zaczęłam się zajadać. Zaraz po śniadaniu, zebraliśmy się i pojechaliśmy na lotnisko.

***

Kiedy byliśmy już w samolocie, zauważyłam, że na moich rękach, są zaczerwienia. Postanowiłam to zignorować. Zapewne to przez mój nowy krem.

Usiadłam wygodniej na fotelu i zasnęłam.

Po przebudzeniu czułam się osłabiona. Skóra coraz bardziej mnie swędziała. Poszłam z tym do Tony'ego, bo był najbliżej.

-O kurde, czemu jesteś cała czerwona?

-Właśnie nie wiem, dlatego do was przyszłam.

-Boli Cię to?

-Swędzi.

-Dobra czekaj młoda, idę po apteczkę I zobaczę czy coś mamy przeciwalergicznego.

Nie musiałam czekać długo. Już po chwili Tony wrócił z jakąś strzykawką.

-Muszę Ci to podać, bo będzie gorzej.

-Okey..

Odwróciłam głowę i starałam się nie myśleć o zastrzyku. Boję się igieł. Na szczęście szybko poszło. Usiadłam obok braci i zaczynałam rozmyślać, przez co mogło się to stać.

Truskawki...

***

Siemano kochani, wpadł mi pomysł, więc napisałam. Wiem, jest trochę krótki, ale nie mam więcej siły. Postaram się wrócić jak najszybciej. Pozdrawiam💗💞💞

Rodzina MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz