Come back home

57 1 0
                                    

Obudziliśmy się dosyć wczesnym porankiem, żeby ostatni raz spojrzeć na wschód słońca widoczny z naszego tarasu.

MC: Wrócimy tu jeszcze?

Jake: MC, to jest nasz dom. Oczywiście, że tak - przytulił mnie mocno i przepijając kawę oboje wpatrywaliśmy się w przepiękny krajobraz.

MC: Jak to teraz będzie wyglądać?

Jake: Wracamy do Duskwood, najciemniej pod latarnią więc rozmawiałem z Phil'em...

MC: Co proszę?

Jake: Też w to nie wierze, ale będziemy mieszkać w Twoim byłym mieszkaniu.

MC: Hola, chcesz mi powiedzieć, że oni o wszystkim wiedzą?

Jake: Hmm...dokładnie tak.

MC: Tak wszyscy spokojnie spiskujecie za moimi plecami? To dlatego zacząłeś z nimi więcej rozmawiać gdy ja naiwna myślałam, że się zaczynasz z nimi serio przyjaźnić.

Jake: Wiem, że nie jesteś zła bo chcesz tam jechać.

MC: Nie, że nie jestem zła, ale kurde Jake, kiedy skończysz z tymi spiskami za moimi plecami?

Jake: Jak tylko rozwiążemy moje problemy.

MC: Nasze, Jake. Odbiegając od tematu, mam spakować się do walizki i resztę, rzeczy tu zostawić?

Jake: Tak, wrzucimy je do kanciapy ponieważ podczas naszej nieobecności dom będzie wynajmowany dzięki czemu nadal nie wybierzesz się do pracy.

MC: O nie ma mowy, znaczy nie ma mowy na to, że nie pójdę do pracy!

Jake: MC?!

MC: Nie, Jake! Będę pracować w barze tak jak ustaliliśmy.

Jake: Żartujesz teraz?

MC: Wyglądam?

Jake: Ani trochę. 

Spakowaliśmy się i pewnym krokiem ruszyliśmy w stronę lotniska, nie było nam smutno, że opuszczamy to miejsce ponieważ wiedzieliśmy, że tu wrócimy bezpieczni lub z tym samym bagażem przeszłości. Przed nami bardzo długi lot...


(...)

Byliśmy już na miejscu, lotnisko było tym razem znacznie bliżej, jedyną godzinę drogi samochodem do Duskwood. Na lotnisku czekał na nas już motor Jake'a, który przyprowadziła tutaj Cleo.

MC: Ja musiałam utopić swój samochód, kiedy motorek jest w nienaruszonym stanie? - zabije go.

Jake: Jest niezarejestrowany - nawet na mnie nie spojrzał.

Ruszyliśmy w drogę do Duskwood, zbliżała się godzina 20:00. Podjechaliśmy pod Aurore, gdzie poznając na parkingu pewne samochody domyśliłam się, że wszyscy są już w środku i ładnie czekają.

MC: Serio? Jakim cudem tutaj jest bezpiecznie?

Jake: W pewnych kwestiach mi pomogli, ale dowiesz się tego...

MC: W swoim czasie...

Otworzyłam drzwi i zobaczyłam ich twarze wbiegające w naszym kierunku.

MC: Jake, uciekamy?

Jake: Tak!

Jessy: MC!!! Tęskniłam! Jaka ty opalona! Te włosy! BOŻE, wyglądasz prześlicznie!

Do not let me goOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz