Do białego rana

28 1 0
                                    


Za namową Dan'a ruszyliśmy do pobliskiego baru, żeby rozluźnić trochę atmosferę.

Jessy: Jutro muszę wracać do Duskwood - nie chciałam, żeby wyjeżdżała, ale wiedziałam, że ma tam swoje obowiązki.

Dan: Głupio pytać, ale dałoby radę mnie podrzucić?

Jessy: Prawie 3h jazdy autem, zamknięta w jednej klatce z Tobą?

Dan: Obiecuję, że będę miły! - zaczęliśmy się śmiać.

Jake przyniósł kolejkę szotów do naszego stolika.

MC: No to lecimy?

Dan: Nie ma na co czekać! Zdrowie!

Każdy z nas jeden po drugim i trzecim wypił małego szota w jak się okazało różnych smakach.

Jessy: Fuuuuj, blee - Jessy trafiła chyba, na wściekłego psa z nutką chili.

MC: Haha, nie chcę żebyście wyjeżdżali! - zrobiło mi się smutno.

Dan: Będziesz miała najlepszą opiekę - popatrzył na Jake'a.

Jake: MC, jeśli chcesz to możemy wyjechać do Duskwood - schował głowę w podłogę.

MC: Nie chcę uciekać znowu od problemów...możemy dzisiaj się zwyczajnie bawić, póki tu jesteście?

Dan: Jestem ZA!

Popijaliśmy kieliszek za kieliszkiem. W swoim towarzystwie bawiliśmy się najlepiej jak tylko mogliśmy. Zupełnie czas przestał dla mnie istnieć, wróciły te dobre wspomnienia. Opowiedzieli mi o wszystkim co w ostatnich miesiącach miało miejsce w Duskwood. Nic już nie było takie samo nawet tam. Zamroczona dobrą zabawą zapomniałam o moich tutejszych znajomych i wtedy zadzwonił telefon od Tiny.

Tina: Mely! Wszyscy już na Was czekają! Szybciej bo skończymy bez Was! - krzyczała mi do słuchawki, zabawa się tam dobrze rozkręciła.

Mely (MC): Tak! Już będziemy, straciliśmy trochę rachubę czasu. Daj nam 15 minut!

Tina: Szybciej bo Mike za chwilę wybuchnie!

Krzyczała tak głośno, że ostatnie słowa z pewnością wszyscy słyszeli i miałam rację.

Dan: Oho, będzie k*rwa jazda!

MC: Dan! Błagam nikogo nie nokautuj...

Jake: Jak mamy się zachować, MC? Oni nie wiedzą, że się znamy...ja w zasadzie nie znam ani Jessy ani Dan'a.

MC: Racja, niech pomyślę - nic nie przychodziło mi do głowy.

Dan: Długo jeszcze będziesz myśleć?

MC: Dobra, Jessy jesteś moją przyjaciółką, która przyjechała do mnie ze swoim chłopakiem Dan'em, który jak się później okazało jest znajomym Jake'a!

Dan: Ch*uj mogłem Cię nie pośpieszać...

Jake: To może się udać, tylko co z nami?

MC: My...musimy nadal udawać, że nie mamy bliższego kontaktu.

Dan: Innymi słowy "trzymaj swojego kut*sa w spodniach, Jake" - znowu wszyscy wybuchliśmy śmiechem.

Klub był 15 minut drogi na nogach więc postanowiliśmy się przejść i przy okazji trochę przewietrzyć. Mniej więcej opisałam im co może się tam dziać i za każdym razem patrzyli na mnie tak samo przerażeni w przypadku Jessy i zadowoleni w przypadku Dan'a.

Do not let me goOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz