Dzień dopiero się zaczynał więc powoli było słychać dźwięki rozpoczynającego się dnia w mieście. Wróciliśmy do domku, ubraliśmy stroję kąpielowe i zwiewne ubrania.
Jake: Serio, muszę to ubierać? - kolory inne niż czarny ewidentnie go przerażały.
MC: Haha, dla mnie możesz chodzić nago, ale nie przy innych - bez koszulki na wyspie, nie ma takiej opcji.
Jake: Czyżby MC mogła być zazdrosna? - troszeczkę.
MC: Kultura nie pozwala - marne są szanse, że w to uwierzy.
Jake: Kultura, mówisz? - popatrzył przez okno - ta Pani w toples musi być bardzo nie kulturalna - wbiegłam do okna, żeby się upewnić czy dobrze widzi i miał rację - haha, MC jest zazdrosna!
MC: Grr...poczekaj - poszłam się szybko przebrać w przeźroczystą sukienkę odsłaniającą moje ciało w stroju kąpielowym - teraz możemy wychodzić.
Jake: O nie, nie - chwycił mnie za uda i rzucił na łóżko - myślałem, że kupiłaś to tylko po domu.
MC: Oj, ktoś tu jest zazdrosny - pokazałam mu język - wychodzimy - uciekłam z jego uścisku i wybiegłam przez drzwi domu - dzisiaj ja prowadzę.
Jake: Zginiemy tutaj szybciej niż myślałem - zaśmiał się ubrał kask i wsiadł na skuter.
Pojechaliśmy w stronę miasta, spędzić trochę beztrosko czas i faktycznie tak było, chodziliśmy po centrum jak normalna para. Trzymaliśmy się za rękę, kupiliśmy lody i usiedliśmy w pobliskiej kawiarni.
Jake: Brakowało mi tego - wpatrywał się przed siebie.
MC: Lodów czy życia? - chciałam go otrząsnąć z myśli.
Jake: Haha, zdecydowanie lodów - teraz już oboje wpatrywaliśmy się w ludzi spędzających czas równie podobnie jak my.
MC: Widzisz tamtego faceta? - kątem oka już uśmiechałam się wewnętrznie bo zaczął się nerwowo wiercić - na bank zdradza swoją żonę.
Jake: Skąd Ty to wiesz? - no tak, nie potrafił wyczytać emocji innych ludzi.
MC: Popatrz jak patrzy na inne kobiety nawet jeśli jego żona jest w pobliżu - obserwował ich i próbował załapać mój tok myślenia - o Jezu, Jake no przecież to widać gołym okiem.
Jake: Mam się Ciebie bać? - biedny się przejął.
MC: O nie, nie, przede mną uczuć nie ukryjesz mój drogi - upewniłam się tylko, żeby był tego świadomy - popatrz - wstałam i podeszłam do stosika przy, którym stał ten mężczyzna z żoną przeglądającą okulary przeciwsłoneczne.
Przeszłam obok niego i przesłałam skromny uśmiech, widziałam jak jego oczy wiodą za moich ruchem ciała. Byłam skąpo ubrana co ułatwiało przedstawienie Jake'owi na żywym przykładzie, zrobiłam niefortunny, ale zamierzony krok w tego mężczyznę. Chciał mnie złapać więc chwycił mnie w mojej tali, przeszedł zalotnym spojrzeniem i wcisnął delikatnie w moją dłoń wizytówkę, jego żona dokonała zakupu więc podążając za nią, obrócił się na znak "zadzwoń".
Uradowana przeszłam na drugą stronę ulicy do Jake'a, który był cały czerwony i wcale nie było to od słońca.
MC: Proszę - wręczyłam mu wizytówkę do ręki.
Jake: Kupię bilet na samolot do Duskwood i będziesz siedzieć ze mną zamknięta w piwnicy - nerwy powoli odpuszczały jego ciało - jesteś niemożliwa.
CZYTASZ
Do not let me go
Misteri / ThrillerKontynuacja opowiadania "I love you too, Jake". Czy ucieczka do wspólnego życia w wymarzonym miejscu będzie spełnieniem ich marzeń? Historia oparta wyłącznie na wyobrażeniach po skończonej rozgrywce.