Nie opuszczę Cię, aż do śmierci

41 1 0
                                    

(...) 3h później (...)

Czekałam umierając z niewiedzy, aż ktoś powie mi jaki jest jej stan. Do szpitala w tym czasie przyjechała Jessy i Dan, Alan ich poinformował.

Dan: Jake, boże! Co z nią?

Jake: Nie wiem k*rwa Dan, ona poświęciła swoje życie dla mnie!

Jessy: Czego się spodziewałeś po MC?

Dan: Zostawiliśmy Was na chwilę k*rwa samych!

Jake: Ja sobie bez niej nie poradzę!

Jessy: Jake! Uspokój się - korytarzem szedł ten sam lekarz z którym rozmawiałem dwie godziny temu.

Lekarz: Dzień dobry, jej stan jest stabilny - czuję w gardle, że za chwilę zwymiotuje - uratował ją pierścionek, który miała w kieszeni. Kula odbiła się od niego dzięki czemu nie przebiła się całkowicie do wnętrza. Pana narzeczona jest teraz na sali obserwacji i pozostanie w śpiączce do czasu ustabilizowania pracy organizmu.

Jessy: Dziękujemy - nie mogłem nic powiedzieć, nie potrafiłem.

Dan: Uratowałeś ją!

Jake: To nie tak, my się pokłóciliśmy i miałem odejść dlatego oddałem jej ten pierścionek... - płakałem z własnej głupoty, to znowu moja wina.

Dan: To nie jest teraz ważne, Jake. Bądź przy niej i nie zostawiaj już nigdy. Ona chciała umrzeć za Ciebie...

Jessy: Dan, ma rację. Jakiekolwiek myśli teraz chodzą po Twojej głowie jeśli się od niej odwrócisz ona odejdzie już na zawsze.

Jake: Nie odejdę, obiecuję. Tak mi przykro...

Mijały godziny ja dalej siedziałem w szpitalu. Nie czułem zmęczenia, czułem tylko nienawiść do samego siebie, że do tego doprowadziłem.

Lekarz: Pan nadal tutaj?

Jake: Nie zostawię jej.

Lekarz: Niech pan odpocznie, to jej nie pomoże.

Miał rację musiałem odpocząć i zacząć trzeźwo myśleć. Wtedy zadzwonił do mnie Alan.

Alan: Jake, mam dobre wieści.

Jake: Tak?

Alan: Zadzwoniłem do federalnych, zajmą się tym. Dzięki temu co wczoraj znalazłeś mają ogromny punkt zaczepienia.

Jake: Dziękuję, Alan.

Alan: Wyśpij się chłopaku, już wszystko będzie dobrze.

Każdy starał się mnie podnieść na duchu. Ja tylko liczyłem sekundy i minuty, aż MC się obudzi.

(...) 1 dzień później (...)

Otworzyłem bolące mnie od łez oczy bo ktoś nade mną stał.

Lekarz: Pan wstaje, jest w pokoju nr 13 - spałem na korytarzu między krzesłami dla pacjentów.

Jake: Dziękuję - poszedłem do łazienki obmyć twarz.

Wszedłem do pokoju i wszystko we mnie pękło. Leżała taka biedna, podłączona do miliona kabli. Wyglądała jakby już jej tutaj nie było. 

 

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Do not let me goOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz