POV JAKE
Dzień minął niewyobrażalnie spokojnie jak na nasze możliwości. W głowie układałem myśli próbując stworzyć plan doskonały odzyskania serca MC na całe życie. Każdy nowy pomysł przychodził tak samo prędko jak odchodził w zapomnienie. Nie potrafiłem mimo wielkich chęci wpaść na nic co mogłoby być wystarczająco wyjątkowe.
Udaliśmy się do domku gdzie MC razem z Jessy zajęły się przygotowywaniem kolacji. Razem z Dan'em udałem się na taras w celu omówienia pewnych kwestii. Zasadniczo potrzebowałem pomocy jaka by ona nie była.
Dan: Problemy w raju?
Jake: Raczej pustka w głowie - rozglądałem się gdzieś w oddal horyzontu.
Dan: MC, to prosta dziewczyna.
Jake: Dlatego to nawet trudniejsze niż sobie wyobrażasz.
Dan: Zrób to tak jak czujesz.
Jake: Co jeśli się nie zgodzi?
Dan: Żartujesz sobie? Życie za Ciebie odda.
Jake: Jessy, nic nie mówiła?
Dan: Gęba jej się nie zamykała na plaży. Mam wrażenie, że będzie się cieszyć bardziej niż MC.
Jake: Miała jakiś pomysł?
Dan: Milion...żadnego nie zapamiętałem bo mózg nie nadążał za każdym słowem. Pogadaj z nią - poklepał mnie po ramieniu i wszedł do kuchni aby wymienić się z Jessy.
Jessy: Jake! - widać było tryskające z niej szczęście - ja Ci wszystko rozpisze.
Jake: Co?! - byłem już przerażony jej pomysłami.
Jessy: Nie bój się! Mam już wszystko prawie gotowe i rano prześle Ci plan na telefon.
Jake: Dziękuję...- prawdziwa przyjaciółka.
Jessy: Jeszcze nie masz za co - przytuliła mnie i uciekła do środka.
W domku unosił się cudowny zapach meksykańskiego jedzenia. Każdy przekomarzał się między ciasnym wnętrzem z uśmiechem na twarzy. Ilekroć patrzyłem na nich z oddali czułem się niebywale swobodnie i szczęśliwie. Nigdy nie marzyłbym o tym, że przy tak przykrych wydarzeniach moje życie może zmienić się o 180 stopni i wrócić na dobre tory. Niepokój z mojego wnętrza z minuty na minuty odchodził w zapomnienie i chociaż zawsze czułem cień szansy, że to wszystko może zostać mi ponownie odebrane to zupełnie zmieniłem podejście. Liczyło się tu i teraz. Najwspanialsze tu i teraz jakie mogłem sobie wymarzyć.
(...) 3 dni później (...)
To ten dzień. Wyjątkowy, najważniejszy, stresujący i szczególny. Cały plan Jessy analizowałem krok po kroku przekształcając go tysiące raz. Czy się poddałem? Żeby tylko ktoś wiedział ile razy. Dziś oficjalnie chcę to zrobić. Na co mam czekać?
MC: Dzień dobry, Jake - obróciła się na łóżku w moją stronę i mocno wtuliła w moją klatkę.
Jake: Dzień dobry, MC - poczułem jej cudowny zapach włosów i zamknąłem oczy wyobrażając sobie jak będzie wyglądać dzisiejsza noc - wstajemy bo dziś mamy dzień pełen wrażeń.
MC: Jake?! - popatrzyła na mnie szukając tajemnic w moim wzorku.
Jake: Nic strasznego, MC! - właściwie to bardzo blisko.
Wszyscy rozprostowaliśmy kości i udaliśmy się do salonu gdzie razem z Dan'em założyliśmy dziewczyną opaski na oczy. Oczywiście Jessy była wtajemniczona, ale żeby nie dać po sobie poznać musiała brać udział w tej intrydze.
CZYTASZ
Do not let me go
Mystery / ThrillerKontynuacja opowiadania "I love you too, Jake". Czy ucieczka do wspólnego życia w wymarzonym miejscu będzie spełnieniem ich marzeń? Historia oparta wyłącznie na wyobrażeniach po skończonej rozgrywce.